Jeźdźcy, bryczki, a także rowerzyści przyjechali w konnej pielgrzymce do kapliczki Matki Boskiej Bolesnej w Goju.
Wyruszyli z Doliny Neli w Toszku, a droga zabrała im około godziny. Prowadzili jeźdźcy z krzyżem i sztandarami. Na miejscu przy starej kapliczce czekali już inni pielgrzymi, w tym rodziny z dziećmi, ale także starsze osoby.
Eucharystię sprawował ks. Rafał Przybyła, diecezjalny duszpasterz miłośników koni i prezes stowarzyszenia „Hubertus”. W kazaniu zwrócił uwagę między innymi na umiejętność dostrzegania wartości małych rzeczy. – Czasami jest tak, że spodziewamy się od Pana Boga nie wiadomo jak wielkich cudów. A Pan Bóg jeden wielki cud lepi z małych cząsteczek, jak wielki obraz z puzzli – mówił.
Porównywał też ze sobą dwie postaci – św. Pawła Apostoła, nawróconego pod Damaszkiem, i św. Huberta, który początkowo prowadził hulaszczy tryb życia i tracił wiarę. Był też wychowawcą na dworze królewskim. Z jego osobą związana jest legenda, że po śmierci małżonki, gdy z rozpaczy udał się na polowanie, miał widzenie białego jelenia z krzyżem w porożu.
Uczczenie relikwii św. Huberta Klaudia Cwołek /Foto Gość Św. Hubert jest patronem miłośników koni, myśliwych i chorych na epilepsję. Dzięki staraniom ks. Przybyły od zeszłego roku jego relikwie (cząsteczka kości), sprowadzone prosto z grobu w Liège w Belgii, są w diecezji gliwickiej. Po Mszy św. była możliwość ich uczczenia.
Zgodnie ze zwyczajem na zakończenie ks. Przybyła dekorował konie kotylionami. Można było też nabyć ręcznie robione maskotki.
Po spotkaniu w Goju wszyscy zostali zaproszeni do Toszka na poczęstunek i pokazy umiejętności konnych.