– To jest cała przyjemność, gdy jest zaufanie, gdy jedzie się „na słowo”, bez bata – przyznaje hodowca.
Zawsze chciałem mieć konie, dziadek też, ale po wojnie nie było warunków – bardziej potrzebna była krowa, bo i dawała mleko, i nadawała się od pracy w polu... Ale wreszcie od 1999 roku mam hodowlę – opowiada Herbert Suchanek z Byciny. Upatrzył sobie ślązaki, bo – jak twierdzi – te dobrze poukładane, mądre konie sprawdzają się w ujeżdżeniu i w zaprzęgach. Nie bez przyczyny wicemistrzostwo świata w powożeniu zdobyto na Lohanie – koniu rasy śląskiej ze stadniny w Książu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.