– Bałwochwalstwo nie dotyczy fałszywych kultów pogańskich, lecz pozostaje stałą pokusą wiary – mówił do studentów ks. prof. Jan Kochel.
Trzydniowe rekolekcje akademickie „O bałwochwalstwach”, od 12 do 14 marca, poprowadził w gliwickiej katedrze ks. prof. Jan Kochel, wykładowca na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Nauki opierały się na cyklu jego katechez wielkopostnych zawartych w Szkole Słowa Bożego. W ostatni, środowy wieczór rekolekcjonista skupił się na bałwochwalstwie bezwstydu. Ks. prof. Kochel mówił m.in. o pornografii, złym dotyku i coraz powszechniejszym molestowaniu dzieci i młodzieży nie tylko przez dorosłych, ale także przez rówieśników.
– W jednym miejscu Nowego Testamentu pożądliwość powiązana jest z działaniem diabła – zwracał uwagę. Jak zaznaczył, „ewangeliczna przestroga mówi o największym upadku – zgorszeniu tych małych, niewinnych, czystych, bezbronnych”. – Wszyscy synoptycy – święci Mateusz, Marek i Łukasz – są zgodni: to najcięższy grzech, z którym wiąże się metafora kamienia młyńskiego, uwiązanego u szyi i wrzuconego do morza – mówił. Wyjaśnił jednak, że „nie chodzi ani o zły przykład, ani o oburzający fakt, lecz o pewną pułapkę zastawioną na drodze innego człowieka, często niewinnego, i powodującą jego upadek”.
Wspominając zaginionego ks. Krzysztofa Grzywocza, rekolekcjonista przytoczył jego słowa, które padły w jednej z rozmów, że „skutki złego dotyku uleczymy dobrym dotykiem”.
Na koniec ks. prof. Kochel przypomniał, że „bałwochwalstwo nie dotyczy fałszywych kultów pogańskich, ale pozostaje stałą pokusą wiary”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się