- Dobrze, że jest taki dzień, który nam wszystkim uświadamia, iż wiele dobra dzieje się w naszych domach, naszych szpitalach, naszych mieszkaniach - mówił bp Andrzej Iwanecki w Zabrzu.
Z okazji Światowego Dnia Chorego w kościele kamilianów w Zabrzu odbyła się specjalna Msza św. dla chorych, połączona z udzielaniem sakramentu namaszczenia i błogosławieństwem lurdzkim.
– Krzyż nie jest beznadzieją, nie jest tragedią, ale jest miejscem, gdzie Jezus ukazuje swoją chwałę i przekazuje swoją ostatnią wolę miłości – mówił w homilii bp Iwanecki. Nawiązał w ten sposób do tegorocznego orędzia papieża Franciszka na Światowy Dzień Chorego. – Franciszek, nasz papież, prowadzi nas pod krzyż Jezusa. To właśnie tam słyszymy słowa: „Oto Syn Twój, oto Matka twoja i od tej godziny uczeń wziął od siebie” – cytował. Podkreślił, że niewysłowione cierpienie, które przeszywa serce Matki, nie paraliżuje Jej, ale Jezus daje Jej w ten sposób udział w trosce o cały świat, o swój Kościół. W tę macierzyńską troskę o świat jesteśmy także my włączeni.
Bp Andrzej podkreślił, że przez całe wieki istnienia Kościoła uczniowie Jezusa Chrystusa z wielkim zaangażowaniem podejmowali dzieła troski o potrzebujących i chorych. – Zawsze mnie to fascynowało, jak pojedynczy człowiek, który jest przekonany do zadania, z pomocą łaski Bożej, wypełniając wolę Bożą, potrafi zapoczątkować wielkie dzieło, które się rozrasta na cały świat – mówił. Przypomniał świętych, oddanych posłudze miłosierdzia: Karola Boromeusza i siostry boromeuszki, św. Kamila i jego zakon, pracujących z trędowatymi Jana Beyzyma i Damiana De Veustera oraz Matkę Teresę z Kalkuty, którą miał okazję spotkać osobiście w Chorzowie, krótko po swoich święceniach kapłańskich.
Sakrament namaszczenia chorych Klaudia Cwołek /Foto Gość
Nawiązując do dzisiejszej Ewangelii o uzdrowieniu trędowatego, bp Iwanecki powiedział, że także dzisiaj Jezus z litością spogląda na wszystkich potrzebujących i wyciąga nasze ręce, aby przez nas dotykać, pielęgnować i opiekować się nimi. Aby okazywać im miłość.
Na zakończenie, wspominając również tych, którzy nie mogli przyjść do kościoła i każdy dzień przeżywają w domu, przekazał trzy myśli. Po pierwsze, że Bóg nas nigdy nie opuści. Jeśli jest cierpienie i krzyż, to Pan Bóg jest w środku tego cierpienia, tego nieszczęścia. Po drugie – nasze cierpienie ma sens. Po ludzku nie ma sensu, ale ma sens, kiedy łączymy je z krzyżem Chrystusa. Bo wtedy nasze cierpienie jest – jak się modlimy – dla zbawienia całego świata, może posłużyć nawróceniu grzeszników. A po trzecie – zawsze będzie chodziło o miłość, z jaką znosimy cierpienia, i tę miłość, z jaką podchodzimy do cierpiących.
Na zakończenie Mszy bp Andrzej Iwanecki udzielił błogosławieństwa lurdzkiego Najświętszym Sakramentem Klaudia Cwołek /Foto Gość