Zabrzański magistrat zaprosił na spotkanie osoby, które osiedliły się w Zabrzu w ramach repatriacji.
Do tej pory w mieście zamieszkało 11 rodzin – dziesięć z Kazachstanu, jedna z Uzbekistanu. W sumie prawie 50 osób.
- Dwadzieścia lat mija od przyjazdu pierwszej rodziny i w związku z tym chcieliśmy zrobić spotkanie, żeby pokazać, jak wyglądały ich pierwsze lata pobytu i co otrzymują rodziny, które teraz przyjeżdżają. Ostatnie rodziny przyjechały do nas w styczniu i lutym tego roku. To są osoby, które w tej chwili rozpoczynają proces adaptacji w Polsce – mówi Iwona Pyrko z UM w Zabrzu.
Jako pierwsi, w 1997 roku, osiedlili się tutaj Helena i Anatol Kuczyńscy z trójką dzieci i babcią. Pod koniec listopada przypada 20. rocznica ich przyjazdu z Kazachstanu.
- Tak byłam wychowana: babcia mówiła, że jak jesteś Polakiem, to trzeba wrócić do Polski. Ale każdy z innego powodu tu jechał – mówi pani Helena. Szlak do Polski przecierał jej brat, który mieszkał już w Gliwicach. Po latach nie żałują decyzji, choć w Kazachstanie zostawili dwa domy i mile wspominają Kazachów.
- To jest nasze prawdziwe życie, najlepsze lata spędziliśmy w Zabrzu - przyznaje pani Helena. - Zaskoczyło mnie, że ludzie byli nam bardzo życzliwi - i tak zostało. Nasi znajomi mieszkają w Niemczech i tak nie mieli - dodaje jej mąż.
Spotkanie w Urzędzie Miejskim w imieniu Prezydenta Miasta Zabrze Małgorzaty Mańki-Szulik oficjalnie otworzył Henryk Michalski, naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich UM, który zachęcał do zawierania znajomości i wzajemnej pomocy; mówił też o zmianach prawnych dotyczących repatriacji. - Zgodnie z nowymi przepisami pojawia się taka możliwość, że wkrótce będziemy mogli do Zabrza zapraszać repatriantów imiennie. To jest możliwość dla was, dla waszych rodzin - łączenia tych, którzy jeszcze pozostali tam, z wami, którzy jesteście tutaj - podkreślił.
W miarę przyjazdu nowych repatriantów, o ile będzie takie zapotrzebowanie, planowane są kolejne spotkania.
Ze strony miasta repatrianci mogą liczyć na szerokie wsparcie - od otrzymania wyposażonego mieszkania z zasobów gminy po pomoc w znalezieniu zatrudnienia i sprawach urzędowych. Ponieważ największym problemem na początku jest zwykle bariera językowa, dlatego Henryk Michalski do zaadaptowanych już repatriantów zwrócił się z prośbą o pomoc nowym rodzinom na pierwszym etapie ich pobytu w mieście.
Spotkanie repatriantów w Urzędzie Miejskim w Zabrzu odbyło się po raz pierwszy Klaudia Cwołek /Foto Gość