Ks. Franciszek Balion, dyrektor Ośrodka Rehabilitacyjno--Edukacyjnego dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Rusinowicach, opowiada o hojności Jana Pawła II, pacjentach i ich opiekunach, pomocy św. Rafała Archanioła oraz uczeniu się od cierpiących.
Klaudia Cwołek: Rusinowice to wizytówka Caritas gliwickiej w Polsce, ale też wielka część życia Księdza. Jak ta historia się zaczęła?
Ks. Franciszek Balion: Pierwszy raz z tutejszym ośrodkiem zetknąłem się w 1991 roku, przy okazji pogrzebu mojego poprzednika, tragicznie zmarłego ks. Henryka Gołka, który rozpoczął jego budowę. Finansowana ona była z funduszy amerykańskich, dzięki zaangażowaniu Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski, której przewodniczącym był bp Czesław Domin z Katowic. Ośrodek w kwietniu 1991 roku był przygotowany do zalania stropu i mnie bp Damian Zimoń i bp Domin zlecili dokończenie tego zadania. Kierowali się pewnie tym, że wcześniej zajmowałem się budową kościoła w Knurowie.
Czy jednocześnie został Ksiądz proboszczem?
Tak, a budowa ośrodka była dziełem parafii, dopiero później jego właścicielem została Caritas Diecezji Gliwickiej. W styczniu 1992 roku bp Domin, który był inicjatorem budowy, poinformował mnie, że zostanie biskupem w Koszalinie, ale pozostając przewodniczącym Komisji Charytatywnej Episkopatu, będzie nam dalej pomagał. Umówiliśmy się, że na czas budowy tutaj pozostanę i że jak najszybciej postaramy się ją dokończyć. Potem przyszedł pamiętny marzec 1992 roku, kiedy - decyzją Jana Pawła II - wprowadzono nowy podział administracyjny Kościoła w Polsce. Rusinowice, które należały dotąd do diecezji katowickiej, znalazły się na terenie nowo utworzonej diecezji gliwickiej. Moje zadanie się jednak nie zmieniło. Mimo mnóstwa kłopotów, dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, ośrodek powstał. We wrześniu 1993 roku bp Domin, będąc u nas, powiedział, że musi tu być kaplica. W Rzymie poprosił Jana Pawła II o pieniądze na jej wyposażenie. Ojciec Święty miał wtedy powiedzieć ks. Stanisławowi Dziwiszowi, żeby dał nam tyle, ile potrzebujemy, a nawet więcej. Wystarczyło to na wyposażenie kaplicy i wybudowanie basenu. Jan Paweł II wiedział, że potrzebna jest równocześnie rehabilitacja ducha i ciała.
Patronem kaplicy i ośrodka został św. Archanioł Rafał. Skąd ten wybór?
Biskup Domin pochodził z Michałkowic, z parafii pw. św. Michała Archanioła, którego był wielkim czcicielem. A ponieważ imię drugiego archanioła - Rafała - oznacza: „Bóg uzdrawia”, więc ze względu na przeznaczenie ośrodka to on został jego patronem, choć jest mniej znany. Zresztą ludzie ciągle jeszcze u nas go mylą ze św. Michałem Archaniołem. Na pierwszy odpust 29 września 1993 roku przyjechali do nas abp Zimoń z Katowic, bp Domin z Koszalina i ordynariusz nowej diecezji gliwickiej bp Jan Wieczorek. Wtedy odbyło się poświęcenie kaplicy, a bp Domin, który miał kazanie, wypowiedział modlitwę, oddając sprawę dokończenia i uruchomienia ośrodka pod opiekę św. Rafała Archanioła. W kwietniu 1994 roku przyjęliśmy pierwszych pacjentów.
W którym momencie zapadła decyzja, jaki konkretnie będzie profil tego ośrodka?
Od początku wiadomo było, że ma to być miejsce dla niepełnosprawnych dzieci i młodzieży, i że ma wiązać się z edukacją. Pierwsza koncepcja dotyczyła pacjentów z cukrzycą. Na Zachodzie metody ich leczenia były już zaawansowane, a u nas nie. Chcieliśmy im pomóc, ucząc zarazem rodziców opieki i fachowej pomocy w warunkach domowych. W pewnym momencie natrafiliśmy jednak na różne bariery formalne i zabrakło nam pieniędzy na kontynuowanie takiej rehabilitacji. W połowie lat 90. obiekt przekształciliśmy w ośrodek rehabilitacyjno-edukacyjny, skupiając się na pomocy dzieciom i młodzieży z problemami neurologicznymi.
Cały wywiad w "Gościu Gliwickim" na 1 października i w e-wydaniu.