– Tego pożaru nie dało się zatrzymać, przynajmniej w pierwszych dniach – przyznają strażacy. Był inny od tych, z którymi mieli zwykle do czynienia.
Lato w 1992 roku było upalne, od maja nie padało, więc pod koniec sierpnia ziemia, trawy i ściółka leśna były wyschnięte, a temperatura przekraczała 35 st. Celsjusza. Dramat zaczął się 26 sierpnia około godz.13.50. Wtedy w pobliżu miejscowości Solarnia (nadleśnictwo Rudy Raciborskie) zauważono dym. – Byłem wtedy na chorobowym. Wyszedłem na ogród i nagle zauważyłem, że pali się nasyp przy torach – opowiada Herbert Kijowski, mieszkający przy linii kolejowej. – Myślałem, że to maszynista wyrzucił peta, ale patrzę, a kawałek dalej też tli się ogień i czarny dym idzie z lasu. Już wiedziałem, że nie jest dobrze. Byłem wtedy komendantem OSP w Solarni, więc pobiegłem włączyć syrenę, wzięliśmy samochód i wróciliśmy tam gasić. Ogień szedł już wtedy i górą, i dołem, a nad wioską kłębił się gęsty dym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.