W stronę Pana Boga – siedem tygodni na odświeżenie wiary.
W parafii św. Franciszka w Zabrzu niedawno zakończyło się Seminarium Odnowy Wiary, czyli cykl siedmiu cotygodniowych spotkań poprowadzonych przez dwie wspólnoty – Odnowę w Duchu Świętym i Ruch Światło–Życie. Właśnie przyszedł czas na podsumowania. – Pomysł pojawił się już przed rokiem, kiedy nasza grupa prowadziła takie seminarium w parafii św. Anny. Wtedy proboszcz ks. Andrzej Iwanecki zaproponował, aby takie wydarzenie odbyło się także w naszej parafii – wspomina ks. Krzysztof Plewnia, odpowiedzialny za grupę Odnowy. – I poprowadziliśmy je razem, dwie mocne wspólnoty naszej parafii. Zaskoczyło nas z ks. Piotrem Golusem, odpowiedzialnym za oazę, że zgłosiło się ponad 60 osób. Ale też to, jak wielu księży było chętnych do poprowadzenia konferencji w ramach seminarium. Widzę w tym odpowiedź na to, do czego zachęca nas ciągle papież – żeby Kościół jeszcze bardziej poszedł w kierunku nowej ewangelizacji – stwierdza.
Każde spotkanie to inny temat, z konferencją, świadectwem, wspólną modlitwą i spotkaniem w mniejszych grupach. A potem przez cały tydzień indywidualne rozważanie go w oparciu o słowo Boże. Dla kogo jest takie seminarium? – Tak naprawdę dla wszystkich. Niezależnie od tego, ile mamy lat i na jakim etapie drogi z Panem Jezusem jesteśmy, te podstawowe rzeczy trzeba sobie przypominać i pielęgnować je. A seminarium może w tym pomóc. Brałem w nim udział po raz trzeci i jako prowadzący zawsze też coś z tego czerpię – mówi ks. Plewnia. Wśród uczestników byli ci, którzy są już we wspólnotach, pełnią jakieś funkcje w parafii, ale też i tacy, którzy trzymają się bardziej na obrzeżach. – Również osoby, które właśnie wróciły po takiej, można powiedzieć, „przerwie od Pana Boga”. Były małżeństwa, osoby samotne, starsi i młodzi – wymienia.
W niedzielę poprzedzającą seminarium kazania zachęcające do udziału w nim głosił ks. Artur Sepioło, dyrektor Sekcji ds. Nowej Ewangelizacji gliwickiej kurii. Wśród osób mówiących świadectwa o swoim życiu z Bogiem była Anna Piechaczek z grupy oazowej. – Jeszcze nigdy nie mówiłam świadectwa we własnym kościele. To było trudne, ale byliśmy przekonani, że ważne. Wcześniej mówiłam to już wiele razy w różnych miejscach, ale u siebie to coś zupełnie innego. Przed samym wyjściem na środek poczułam stres, miałam pustkę w głowie i wiedziałam, że jak Jezus nie pomoże, to nic z tego nie będzie – wspomina. – Kiedy skończyłam, stwierdziłam, że było to naprawdę z Ducha, najlepsza wersja tego, co chciałam powiedzieć. Dla mnie to mocne doświadczenie – dodaje.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się