W Bytomiu odbyła się rekonstrukcja tragicznych wydarzeń ze stycznia 1945 roku, kiedy Armia Czerwona wkroczyła na Górny Śląsk.
Niecodzienne wydarzenie odbyło się na boisku szkolnym nieczynnego Gimnazjum nr 13, w którego murach są jeszcze dziury po kulach z przeprowadzonych walk. Budynek najpierw był siedzibą wojsk niemieckich, potem Sowietów.
Już od południa można było zapoznać się z umundurowaniem i uzbrojeniem poszczególnych grup rekonstrukcyjnych. Zwiedzający mogli również zobaczyć wystawę broni z tamtego okresu, która została przygotowana przez Arkadiusza Domińca, właściciela Muzeum Śląskiego Września 1939 w Tychach. Można było nie tylko zobaczyć broń użytą po obu stronach konfliktu, czyli Wehrmachtu oraz Armii Czerwonej z 1945 roku, ale także umundurowanie z tego okresu w kamuflażach zimowych i pełnym oporządzeniu.
Aktorzy siemianowickiego teatru Dominium Magdalena Kielnar
Zimno, tłoczno i międzynarodowo
Mimo mroźnej pogody frekwencja była bardzo wysoka. W imprezie udział wzięły grupy rekonstrukcyjne z Polski, Czech i Słowacji. Zorganizowało je Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji „Pro Fortalicium” oraz pasjonaci historii Miechowic. Sporą grupę stanowili również aktorzy, statyści. – Ciekawią nas takie powroty do historii, która nie działa się tak dawno. Jest coś innego w przeżyciu, a uczeniu się jej. Można poczuć, jakbyśmy reagowali na to wszystko, co się tutaj dzieje – zgodnie przyznają Monika Porwit i Antonina Więcławska, aktorki z siemianowickiego teatru Domino.
– Pragnę zaznaczyć, że to, co dzisiaj robimy, jest to nasza wola upamiętnienia tych tragicznych wydarzeń, które rozegrały się od 25 do 27 stycznia 1945 r., nazywanych Tragedią Miechowicką – mówił podczas rozpoczęcia Dariusz Pietrucha, prezes zarządu stowarzyszenia.
Wydarzenie to, oprócz efektownego widowiska, było także opatrzone historycznym komentarzem. Dzięki czemu wiele faktów zostało uporządkowanych i przedstawianych w odpowiednim kontekście. Ze względu na znacznie mniejszy teren rekonstrukcji walk, nie wszystko działo się tak, jak wówczas.
Budynek Gimnazjum nr 13, którego mury wciąż kryją w sobie sowieckie pociski ze stycznia 1945 roku Magdalena Kielnar
Ksiądz w roli księdza
Podczas rekonstrukcji nie sposób było nie wspomnieć kluczowej postaci dla lokalnej społeczności. Zamordowanego przez Sowietów ks. Jana Frenzla, w którego rolę wcielił się ks. Marcin Paś, wikariusz parafii Bożego Ciała w Miechowicach. Ks. Jan zginął, idąc z ostatnią posługą do konających. Podczas walk był także przedstawiony moment, gdy parafianie opłakiwali swojego proboszcza. W tym trudnym czasie była to dla nich wielka strata.
Scena zamordowania ks. Jana Frenzla Magdalena Kielnar
Drastycznie, ale tak było
Na rekonstrukcję przybyły całe rodziny z dziećmi, wiele było też młodzieży i osób starszych. Ze względu na dzieci, przed rozpoczęciem pokazu padło ostrzeżenie o brutalności niektórych scen. Oczywiście, nie były one wiernie odwzorowane, jednak widz mógł poczuć dramatyzm tamtych wydarzeń.
– Tato, czy oni naprawdę nie żyją? – pyta zaniepokojony jeden z chłopców przyciśniętych do barierek. – Nie, to są aktorzy, to takie przedstawienie. Mówiłem ci – uspokaja go ojciec. – Ale kiedyś tak było – słychać szept starszego pana.
Kiedyś tak było i dobrze, że Ślązacy chcą tę historię przekazywać młodszym pokoleniom. Tym bardziej, że nadal wydaje się ona żywa. A rana zadana mieszkańcom Miechowic nadal jest otwarta.