Eugenia Matusiak mówi o swojej drodze do konsekracji, modlitwie i sensie cierpienia.
Klaudia Cwołek: W jaki sposób dowiedziała się Pani o możliwości konsekracji wdów w Kościele?
Eugenia Matusiak: Należę do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich i zapragnęłam pojechać na rekolekcje, które by mnie wyciszyły. To był czas, gdy jeszcze pracowałam zawodowo. Ojciec Rafał Kogut, który był wtedy w parafii św. Wojciecha w Bytomiu, zaproponował mi, żebym pojechała na lectio divina. U salwatorianów w Krakowie odbyłam kolejne etapy tych rekolekcji, które bardzo dużo mi dały. Codziennie od Boga otrzymywałam niespodzianki, mocne i głębokie przeżycia. Na trzecim etapie mieszkałam w pokoju z dziewicą konsekrowaną. Po 8 dniach rekolekcji i wspólnego przebywania rozmawiałyśmy i ona, widząc moje zachowanie i zaangażowanie, stwierdziła, że powinnam być wdową konsekrowaną. Tłumaczyłam jej, że ja jestem w trzecim zakonie, po wieczystej profesji, ale ona tylko się uśmiechnęła.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się