O świętości na ziemi, naszych przyjaciołach w niebie oraz o tym, co widzi zaraz po przebudzeniu, opowiada ks. Janusz Czenczek, diecezjalny egzorcysta.
Mówimy cały czas o świętych uznanych przez Kościół, ale pamiętam, że dzieci pytały św. Jana Pawła II, czy mogą prosić o pomoc swoich bliskich zmarłych – dziadka, babcię, rodziców…
Jak najbardziej, bo święci to nie tylko osoby oficjalnie kanonizowane czy beatyfikowane.
Tylko skąd możemy mieć pewność, że nasza bliska osoba dostąpiła już chwały nieba?
Taką pewność będziemy mieli dopiero, kiedy sami się tam znajdziemy. Trudno nam to zrozumieć, bo ta rzeczywistość umyka naszemu poznaniu, więc używamy jedynie jakichś porównań. My mamy się modlić i Pan Bóg zawsze z naszą modlitwą sobie poradzi, niezależnie od tego, czy ktoś jest już w niebie i jak blisko Boga się znalazł. Jeżeli jestem przekonany, że moi rodzice czy znajomi cechowali się świętością, to mogę modlić się przez ich wstawiennictwo, a Pan Bóg widzi tę modlitwę i z pewnością ją przyjmie. A nawet jeśli ta osoba nie została jeszcze zbawiona, to może moja modlitwa skróci jej czyściec.
Na koniec chciałbym powrócić do pierwszego pytania o ulubionych świętych. Podobno ma ksiądz w swoim pokoju relikwie, a od niedawna także wyjątkową ikonę. To namacalne dowody obcowania ze świętymi?
Rzeczywiście, taka forma pomaga mi lepiej mi przeżywać. Każdy inaczej doświadcza religijności, jeden z moich kolegów nazywa te przedmioty gadżetami religijnymi. Ale to nie jest tak, że mam je, więc ja sobie leżę, a one za mnie pracują. Mam szczęście posiadać relikwie bł. Wincentego Kadłubka, choć pomimo obietnicy nie dostałem certyfikatu potwierdzającego ich autentyczność. Jednak otrzymałem je od cystersów z Jędrzejowa, więc domniemywam, że nikt mnie nie oszukał. Natomiast już z certyfikatami mam relikwie bł. Marii Angeli Truszkowskiej i bł. Marii Luizy Merkert. A całkiem niedawno dostałem wymarzoną ikonę św. o Pio, napisaną specjalnie dla mnie, oraz przywiezioną z Grecji ikonę św. Michała Archanioła. Mam też bezcenny dla mnie krzyż św. Benedykta, który 13 lat temu miał w swoich dłoniach i pobłogosławił św. Jan Paweł II, co zostało udokumentowane na zdjęciu. Nie opowiadam tego, żeby wszyscy teraz musieli też to mieć i tak robić, jednak dla mnie jest to emocjonalnie ważne.
I one za księdza nie pracują…
Nie, nie… One nic za mnie nie robią. (śmiech)
…ale pomagają?
Mam tak skonstruowany ołtarzyk, że widzę go, kiedy się budzę, więc choćbym nie chciał, to muszę od razu pomyśleć o Panu Bogu. Zachęcam do takiego kąta w swoim pokoju, bo coraz częściej spotykam się ze skargami ludzi na trudności w skupieniu na modlitwie. A samo pójście do tego kąta powoduje, że przestawiam się ze zwykłego bycia w pokoju do – jakkolwiek górnolotnie to brzmi – innej, pozaziemskiej rzeczywistości, która za chwilę będzie rozmową z Bogiem.