O świętości na ziemi, naszych przyjaciołach w niebie oraz o tym, co widzi zaraz po przebudzeniu, opowiada ks. Janusz Czenczek, diecezjalny egzorcysta.
Szymon Zmarlicki: Ma ksiądz ulubionych świętych?
Ks. Janusz Czenczek: Oczywiście! Myślę, że każdy jakichś ma. Może nie jestem w tym twórczy, ale już od czasów liceum fascynował mnie przede wszystkim bł. Wincenty Kadłubek, pewnie z racji zainteresowań historycznych, które towarzyszą mi od podstawówki. Ta fascynacja została mi do dzisiaj i przynajmniej dwa, trzy razy w roku staram się być w Jędrzejowie, gdzie jest jego grób. Kolejnym świętym, który jest mi szczególnie bliski, jest św. Jacek Odrowąż. Zawsze z dumą podkreślam, że to jedyny Ślązak w panteonie świętych na placu św. Piotra w Watykanie. Są jeszcze dwaj święci naszych czasów – św. Jan Paweł II i św. o. Pio. Pasjonuje mnie też duchowość „śląskiej samarytanki”, bł. Marii Luizy Merkert, oraz założycielki zgromadzenia sióstr felicjanek, bł. Marii Angeli Truszkowskiej.
Święci mogą być naszymi przyjaciółmi w niebie?
Nie mogą, oni są! Ciągle wypraszają nam łaski, bo tam mają łatwiejszy dostęp do Boga. Możemy modnie nazwać ich „lobbystami”, bo chodzą i popierają nas, gdzie trzeba. Więc na przykład to nie o. Pio coś mi daje, ale razem ze mną się modli. Oczywiście na wyobraźnię każdego z nas może działać inny święty. Czasem spotykam się z pytaniami, do którego świętego lepiej się pomodlić. W tradycji Kościoła przypisujemy im różne atrybuty, ale to są jedynie nasze ludzkie określenia, bo każdy święty może wyprosić takie same łaski, jeśli tylko Pan Bóg stwierdzi, że są człowiekowi potrzebne.
Podobno ma ksiądz w swoim pokoju relikwie, a od niedawna także wyjątkową ikonę. To namacalne dowody obcowania ze świętymi?
Rzeczywiście, taka forma pomaga mi lepiej przeżywać tajemnicę świętych obcowania. Każdy inaczej doświadcza religijności, jeden z moich kolegów nazywa te przedmioty gadżetami religijnymi. Ale to nie jest tak, że mam je, więc ja sobie leżę, a one za mnie pracują. Mam szczęście posiadać relikwie bł. Wincentego Kadłubka, choć pomimo obietnicy nie dostałem certyfikatu potwierdzającego ich autentyczność. Jednak otrzymałem je od cystersów z Jędrzejowa, więc domniemywam, że nikt mnie nie oszukał. Natomiast już z certyfikatami mam relikwie bł. Marii Angeli Truszkowskiej i bł. Marii Luizy Merkert. A całkiem niedawno dostałem wymarzoną ikonę św. o Pio, napisaną specjalnie dla mnie, oraz przywiezioną z Grecji ikonę św. Michała Archanioła. Mam też bezcenny dla mnie krzyż św. Benedykta, który 13 lat temu miał w swoich dłoniach i pobłogosławił św. Jan Paweł II, co zostało udokumentowane na zdjęciu. Nie opowiadam tego, żeby wszyscy teraz musieli też coś takiego mieć, jednak dla mnie jest to emocjonalnie ważne.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się