Skwar, lepiący się do opon asfalt i próby odwrócenia doby do góry nogami – tak wyglądała końcówka 3. tygodnia podróży grupy rowerowej NINIWA Team dookoła Morza Czarnego. A jak miniony tydzień się zaczynał?
Choć w Polsce poniedziałek 15.08 był dniem świątecznym i wolnym od pracy, rowerzyści NINIWA Team konsekwentnie podjęli realizowanie swojego planu. Zakasali rowerowe rękawki i bez narzekania ruszyli przed siebie, podobnie jak Maryja ze świątecznej Ewangelii, która udała się z pośpiechem w góry.
Rzeczywiście perspektywa wysokich gór staje się coraz bliższa. Dzień wcześniej pielgrzymi skorzystali z gościnności ośrodka sportowego w Annie i szczęśliwie przeczekali niedzielne deszcze.
Jadąc w głąb Rosji, mogą zauważyć coraz uboższe życie mieszkańców mijanych wiosek. - Widoczne jest to między innymi w asortymencie mijanych sklepów, w których jest mało produktów i do tego z przeterminowanymi okresami ważności - mówi o. Tomasz Maniura, szef wyprawy. Różnicę widać też w cenach miedzy tegoroczną wyprawą, a wyprawą na Syberię z 2013 r. - Wszystko stało się droższe - zauważa.
Misja JuT: Tydzień III - W stepie szerokim
NiniwaMedia
Od połowy tygodnia aura pogodowa nie tylko się poprawiła, ale i zupełnie odwróciła. Prawie 40-stopniowy upał i przynajmniej jeszcze o 10 stopni wyższa temperatura jezdni dają się mocno we znaki zarówno rowerzystom, jak i ich sprzętom. Teraz wyprawa przypomina bardziej tę z 2011 roku do Maroka, kiedy żar w ciągu dnia praktycznie uniemożliwiał jazdę.
Skojarzenie potęguje czwartkowy nocleg przy wielkim pomniku byka - jak w Hiszpanii. Co robi on na środku pustkowia w Rosji? Trudno ocenić. Podróży nie ułatwia wszechobecny step z niewielkimi tylko śladami cywilizacji. Stacje benzynowe i ich cień, są na wagę złota i to tu najczęściej próbują w ciągu dnia znajdować odpoczynek członkowie grupy. Suchy kaukaski klimat podpowiada sposób na rozwiązanie problemu z pogodą. Może zatem by tak jechać w nocy, a w dzień odpoczywać?
Plan bardzo dobry i sprawdził się już nie raz w przeszłości. I tak, w sobotę 21 sierpnia, rowerzyści wstali o godz. 3.15, żeby sprawnie się spakować. Gotowi do drogi o 4.00, zostali powstrzymani przez ciągle obecną przy nich policję ' „niet i… „niet! My vykhodim na rassvete” (tzn. wyruszamy o wchodzie).
Start o 5.00 to nie tylko stracona godzina, ale też osłabione morale grupy. Dalej jazda w ciszy, bo naczelnik zarządził jazdę gęsiego. Przerwa na stacji benzynowej, kolejne 60 km i przerwa. Choć ekipa planowała zrobić większe zakupy w supermarkecie, policja pokierowała ich przez obwodnicę i udało się zatrzymać dopiero przy niewielkim sklepie poza miastem.
Misja JuT: Tydzień III - Nocna jazda przez Rosję
NiniwaMedia
Choć grupie udaje się nawiązywać życzliwe relacje ze stale zmieniającymi się co kilkadziesiąt kilometrów funkcjonariuszami, to jednak opieka policyjna nad grupą sięga granic absurdu. Policjanci nierzadko „pomagają” trzymając w rękach długą broń.Niedzielny odpoczynek był już blisko, w Nowopawłowsku, jednak po zmroku jechać nie wolno, więc grupa musiała zatrzymać się 70 km przed celem.
Czasem policjantów udaje się lekko oszukać, gdy np. ostatnia z trzech kolumn zatrzymuje się rzekomo w celu naprawy usterki, a dwie pierwsze ruszają przodem, żeby znaleźć atrakcyjny nocleg bez policyjnego ogona i bez narzucania „lepszych” rozwiązań. Jednak nie tym razem. Rowerzyści dotarli do oblackiej parafii w Nowopawłowsku dopiero ok. 9.00 w niedzielę. Tam już jednak trafili w otwarte i szczodre ręce parafian, otrzymując upragniony odpoczynek.
Rozpoczął się czwarty, półmetkowy tydzień jazdy. Na horyzoncie rowerzystów jawi się Gruzja i jej wysokie góry. Codzienne losy śmiałków z Kokotka relacjonują na oficjalnej stronie wyprawy członkowie zespołu "Albo i nie" z Siemianowic Śląskich.
Zaprzyjaźniony z NINIWĄ zespół zyskał popularność m.in. dzięki występom w programie "Must be the music", a także zdobywając liczne nagrody na festiwalach i przeglądach muzycznych. Liryczny klimat i humor muzyków ciekawie komponuje się z barwnymi podróżami grupy.
Zobacz fotorelację z trzeciego tygodnia wyprawy w GALERII ZDJĘĆ!