Czesi, którzy byli gośćmi w Boruszowicach, dzielą się swoimi wspomnieniami.
Niedawno wrócili do swoich domów. Dziękowali za otwarte serca i... lodówki. Za to, że czuli się tutaj jak w domu. Jedna rodzina czekała z kolacją do późnych godzin wieczornych, inna zrobiła knedle, jeszcze inna dzieliła pasje razem z gośćmi. Trzeba mieć odwagę, by przyjąć obce osoby pod swój dach, a cała radość polega na tym, gdy wyjeżdżają jakby byli członkami tych rodzin.
– Pierwsza część programu, czyli pobyt w Boruszowicach był wspaniały. Mam wiele pięknych wspomnień, ale najlepsze jest to, że poznałem fantastycznych ludzi i nawiązałem nowe przyjaźnie. Rodzina, która mnie przyjęła, była bardzo gościnna, a parafia troskliwie opiekowała się grupą. To była najlepsza rzecz, jakiej mogłem doświadczyć. Program w Krakowie był bardzo obfity. Pogoda czasami nie zachwycała, ale zrekompensowało to piękne spotkanie z papieżem. Światowe Dni Młodzieży w Polsce były najlepsze! – tak swoje przeżycia tuż po powrocie do domu opisuje Lukas.
– Kiedy przyjechaliśmy do Boruszowic, przywitano nas chlebem i solą. To było bardzo miłe. Następnie zjedliśmy obiad i poznaliśmy nowych przyjaciół. Ciepło nas przyjęli. Piosenka, którą śpiewali, wciąż płynie w moim sercu. Mam wiele wspomnień, na przykład śpiewy wokół ogniska czy adoracja w miejscowym kościele, zwiedzanie kopalni srebra, przepływ łodziami i w końcu międzynarodowy mecz piłki nożnej między Czechami a Polakami, którzy wygrali. Po prawie tygodniu spędzonym u gościnnych mieszkańców diecezji Warsztaty plastyczne Mariusz Mikulski gliwickiej pojechaliśmy do Krakowa. Przyjęli nas równie ciepło, ale nie było tam tak spokojnie jak w Boruszowicach. Ochrona i tłumy ludzi bywały uciążliwe. Wszystko rekompensowali pielgrzymi. Byli bardzo uśmiechnięci, a podczas podróży tramwajem zaczęli śpiewać świąteczne piosenki, bo dlaczego nie? Niezwykłym przeżyciem było spotkanie tych dwóch milionów chrześcijan i papieża Franciszka. Będę to pamiętał przez całe życie. Już brakuje mi nowo poznanych przyjaciół. Trudno było się rozstać. Dziękuję wszystkim za ten niesamowity czas, a rodzinom za tak ciepłe przyjęcie. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się odwdzięczyć – pisze Josef.
– Dziękujemy za... jednym słowem: wasze „wariactwo” – mówi ksiądz Piotr Libner, który przyjechał razem z grupą do Polski.
– Serdecznie dziękuję Parafialnemu Centrum ŚDM w Boruszowicach za to, że mogłam u siebie gościć pielgrzymów z Republiki Czeskiej. Dzięki temu mogłam uczestniczyć w tym pięknym wydarzeniu w naszym kraju. To była wielka radość i zaszczyt – pisze na Facebooku jedna z osób, która przyjęła pielgrzymów pod swój dach.
– Czesi to przesympatyczne osoby! Tyle w nich energii i zaangażowania, a jednocześnie pokory. Zżyli się z nami. Cieszyli się z tego, że mogą u nas być. Z wielką radością poznawali nasze tereny. Aktywnie uczestniczyli w warsztatach biblijnych. Pokazali wtedy, że są bardzo kreatywni. Z drugiej strony potrafili się wyciszyć i oddzielić momenty zabawy od chwil zadumy. Spotkania z nimi były inspirujące – stwierdza Mariusz, jeden z wolontariuszy ŚDM w Boruszowicach.