- Może ulice, którymi szliśmy, trzeba było na nowo uświęcić, bo za mało je uświęcamy w codziennym życiu - powiedział o. Andrzej Chorążykiewicz na zakończenie Drogi Krzyżowej.
Przed kościołem jubileuszowym św. Anny spotkały się wszystkie procesje Mira Fiutak /Foto Gość
Wieczorem 18 marca, ulicami Zabrza przeszły procesje z krzyżem, po drodze rozważając kolejne stacje męki Pańskiej. W tym roku zmierzały do kościoła św. Anny, jednego z jubileuszowych kościołów diecezji gliwickiej.
W Roku Miłosierdzia stałe trasy zostały zmienione i dołączyły parafie św. Franciszka i św. Jadwigi. Jak zawsze procesje szły spod kościołów św. Kamila, św. Andrzeja i św. Józefa.
– Może te ulice, którymi szliśmy, trzeba było na nowo uświęcić, bo może za mało je uświęcamy w naszym codziennym życiu. Może trzeba było zaprosić do zatrzymania się tych, których mijaliśmy po drodze, którzy szli w innym kierunku – mówił w rozważaniu na koniec Drogi Krzyżowej kamilianin o. Andrzej Chorążykiewicz, dyrektor Domu Pomocy Społecznej i ojciec duchowny zabrzańskiego dekanatu.
Rozpoczęcie Drogi Krzyżowej przy kościele św. Franciszka Mira Fiutak /Foto Gość Zebranych na placu przy kościele św. Anny zachęcał do zastanowienia się nad tym, co oznacza słowo „miłosierdzie”. Sięgając do słownika łacińskiego, przekładając jego poszczególne człony, można je tłumaczyć: „ubogiemu ofiarować swoje serce”.
Kamilianin przypomniał, że papież Franciszek, ogłaszając Rok Miłosierdzia, prosił, żebyśmy wyszli na spotkanie każdego człowieka, niosąc dobroć i czułość Boga.
– Szliśmy dzisiaj tak na spotkanie każdej osoby? – pytał o. Chorążykiewicz. – Mieliśmy piękną okazję, aby to miasto uświęcić naszą obecnością, modlitwą, śpiewem, ale może jeszcze bardziej naszym przykładem, życiem. Aby tak jak Jezus spojrzeć z miłością, miłosiernie, na każdego człowieka – powiedział.
Nawiązał też do pojęcia czasu. – Grecy wymyślili przepiękne pojęcia na jego określenie. Powiedzieli, że jest czas chronos, który mija, którego nie zatrzymam, czas zegarkowy. I ci sami Grecy mówili, że jest jeszcze czas kairos. Jest taki czas, który daje Bóg. Jest to czas łaski. Tutaj, dzisiaj powiedzielibyśmy: czas miłosierdzia – stwierdził.
Modlitwa przed obrazem Jezusa Miłosiernego Mira Fiutak /Foto Gość – Co zrobię z tym czasem? – pytał zebranych. – Wezmę mój zegarek życia, mój chronos, którego nie zatrzymam, i połączę go z czasem kairos, z czasem Boga? Dziś, w ten wieczór, a, da Bóg, i w całym życiu – dodał.
Na koniec przywołał słowa św. Kamila, patrona Zabrza. – Który dla mnie, jako kamilianina, jest dumą. To on, pochylając się nad biednymi, modlił się codziennie: „Daj Boże, abym mógł umierać z rękami zniszczonymi przez miłosierdzie”. A może ta modlitwa będzie także i twoją? Aby nie tylko dłonie, ale nogi, oczy, usta, a przede wszystkim serce było miłosierne. Tak jak miłosierny jest nasz Ojciec – zachęcał.
– Chciałbym, abyśmy pomodlili się modlitwą, którą modlił się Jezus po Ostatniej Wieczerzy z Apostołami, kiedy wychodził do Ogrodu Oliwnego, aby tam rozpocząć swoją mękę – powiedział kamilianin.
Wszyscy zebrani modlili się słowami Psalmu 136 w przekładzie Jakuba Wujka, powtarzając po każdym wersie: „Bo na wieki miłosierdzie Jego”.
A potem przeszli przez Bramę Miłosierdzia, drzwi kościoła św. Anny, kościoła jubileuszowego. Tam modlili się przed obrazem Jezusa Miłosiernego i mogli uczcić relikwie Krzyża Świętego, które na nabożeństwo przynieśli członkowie Zakonu Templariuszy.