Widok ze szczytu wieży toszeckiego zamku jest zachwycający, ale nie mniej istotny jest wygląd samej wieży. O nowych atrakcjach, jakie oferuje, przebiegu zakończonej w zeszłym roku renowacji oraz odnalezionych przez archeologów przy okazji prac cennych drobnostkach opowiada Artur Czok, dyrektor Centrum Kultury „Zamek w Toszku”.
Wieża zawsze była najbardziej wyróżniającą się częścią zamku. Po odnowieniu zyskała dodatkowy urok – mury zostały wypiaskowane, a do tego zabezpieczone przed wodą Szymon Zmarlicki /Foto Gość Jakie są dalsze plany modernizacji zamku?
Największym wyzwaniem na najbliższy czas to renowacja budynku bramy, w którym obecnie mieści się gminna biblioteka. Tak jak mamy już odświeżoną wieżę i budyni stajni, które ładnie wyglądają z zewnątrz i wewnątrz, tak samo chciałbym najpierw wypiaskować i zahydrofobizować bramę. Zapewne obejmie to także wypełnianie ubytków kamienia. Natomiast w dalszej kolejności należy gruntownie wyremontować środek. Mam w planie również zaadoptowanie strychu, który na razie leży odłogiem, jednak to na pewno wymaga dużo większych środków, które będziemy starali się pozyskać. Ten strych skrywa w sobie duży potencjał i mógłby posłużyć za większą salę, która zresztą bardzo by się nam przydała, bo mamy deficyt pomieszczeń.
Duże prace remontowe historycznych obiektów często przynoszą nowe odkrycia. Jak było w tym przypadku?
Przed przystąpieniem do realizacji projektu musieliśmy powołać konserwatora i archeologa, który poprzez wykopaliska wstępne i przedwstępne pozwolił zaingerować w teren ciężkiemu sprzętowi firm budowlanych, które wykonywały nową kanalizację. Było to potrzebne, by wykazać, czy w danych miejscach może coś znajdować się pod ziemią. Cudów nie znaleźliśmy, ale ziemia kryje sporo ciekawostek. Niestety nie wykopaliśmy Złotej Kaczki, więc legenda dalej pozostaje tylko legendą. Za to doszukaliśmy się na przykład starych monet, kawałków naczyń czy części dawnych pieców kaflowych. Te przedmioty są wciąż poddawane dosyć długotrwałemu procesowi czyszczenia i opisywania, czego efektów można się spodziewać dopiero w okolicach czerwca, jednak wstępnie szacuję czas ich pochodzenia na XIV-XV wiek.
Wykopane przedmioty będą w przyszłości prezentowane na zamku czy ich wartość nie jest aż tak znacząca?
To, jaką wartość rzeczywiście będą miały, dopiero się okaże po opisaniu ich i zaksięgowaniu. Natomiast dla nas na pewno będą miały wielką wartość, bo niewątpliwie są związane z tym miejscem. Kafle czy pieniądze funkcjonowały kiedyś tutaj, w tym zamku. Dlatego będziemy starali się, by te przedmioty do nas wróciły i były pokazywane w formie stałej ekspozycji.
W mglistą pogodę z okien na szczycie wieży można zobaczyć co najwyżej panoramę najbliższej okolicy, ale przy sprzyjających warunkach da się stąd podziwiać Beskidy, a nawet Tatry Szymon Zmarlicki /Foto Gość Myśli pan o zaangażowaniu archeologów, by poszukać czegoś jeszcze, co może czekać na odkrycie pod ziemią?
Niewykluczone, że będziemy prowadzili jeszcze pewne prace, jednak – nie ukrywam – są one dość kosztowne. Nie można tak po prostu skrzyknąć się i zacząć kopać, bo najpierw musi powstać plan przygotowany przez specjalistów, którzy dysponują odpowiednim sprzętem. Po wydobyciu przedmiotów spod ziemi – tak jak dzieje się to teraz – trafiają one do znawców tematu, którzy je oczyszczają i opisują, a to też wymaga środków. Rzeczywiście, mam takie zamierzenie, by podjąć dalsze poszukiwania, jednak sprzymierzeńcem w tych dążeniach powinien być też Wojewódzki Konserwator Zabytków, może również w postaci dofinansowania, bo dysponuje środkami na takie cele.
Można podejrzewać, co w tym miejscu czeka jeszcze na znalezienie?
Podejrzewać można, natomiast trudno określić, co dokładnie. Niewątpliwie byłyby to przedmioty codziennego użytku – gliniane naczynia, części czy monety. Coś na pewno pod ziemią się kryje, ale takie badania trzeba by przeprowadzać na naprawdę szeroką skalę i robić to z głową. Musieliby wypowiedzieć się specjaliści, gdzie byłoby warto kopać, i robić to punktowo, bo nie można naraz rozkopać całego dziedzińca, który jest miejscem organizacji wielu imprez w ciągu roku, dlatego nie da się zamknąć go i wyłączyć z działalności kulturalnej.