O przewidywaniu wzajemnych pragnień, celu zakładania ubrań, seksie i pisaniu listów mówił ks. Mirosław "Malina" Maliński podczas XVII Regionalnych Dni Kultury Chrześcijańskiej w Kochanowicach.
W Gminnym Centrum Kultury i Informacji w Kochanowicach odbywające się już po raz 17. Regionalne Dni Kultury Chrześcijańskiej rozpoczęły się w sobotę od recytacji w wykonaniu laureatów Regionalnego Konkursu Recytatorskiego Poezji Stanisława Barańczaka.
I miejsce w kategorii II (młodzież ponadgimnazjalna) zajęła Magdalena Morcinek LO w Psarach. Natomiast wyróżnienia w kat. I (młodzież gimnazjalna) otrzymali: Jacek Famuła z Gimnazjum nr 1 w Lublińcu (I wyróżnienie) oraz Weronika Radek z Gimnazjum w Kochanowicach (II wyróżnienie).
Po wręczeniu nagród i krótkiej przerwie miejsce na scenie zajął ks. Mirosław Maliński - "Malina" - duszpasterz akademicki archidiecezji wrocławskiej znany z prowadzenia porywających kursów przedmałżeńskich. W Kochanowicach przedstawił wykład nt. „Jak przejść od awantury do dialogu w małżeństwie”.
- Są ogromne różnice między mężczyzną a kobietą. W ich temperamencie, nawykach wyniesionych z rodzinnych domów… Na przykład mężczyzna ubiera się po to, żeby nie było mu zimno. A kobieta ubiera się po to, żeby pięknie wyglądać i dobrze się z tym czuć - zauważył „Malina”.
Jedną z pierwszych kwestii, jakie poruszył, były wzajemne oczekiwania. - Kobieta potrzebuje tego, żeby co jakiś czas mówić jej: „Kocham cię” albo: „Jak pięknie wyglądasz”. Panowie, zapiszcie sobie w komórkach, żeby w każdy wtorek i piątek powiedzieć to swojej kobiecie. Albo napisać to na karteczce i wrzucić do bucika. Rano znajdzie, pokaże wszystkim koleżankom w pracy, bo przecież on to napisał czarno na białym! - zachęcał.
- Czy ktoś z was chce rozmawiać o swoich marzeniach? Każdy wolałby je spełnić. Ale kobieta nie, często wystarczy jej, żeby zwyczajnie o nich pogadać. Niejedną podróż można odbyć, nie wychodząc z domu – podkreślił.
Jednocześnie ks. Maliński wymienił również oczekiwania drugiej strony. - Mężczyzna potrzebuje trzech rzeczy: uznania, dobrego jedzenia i seksu. Nie „miziania” i buziaczków, ale współżycia - podkreślił zaznaczając, że w kwestii seksualności nie jest praktykiem ani specjalistą. - Z tego, co mi donoszą, wynika, że generalny apel kobiet jest taki, żeby było dłużej i przed, i po. A po wszystkim, panowie, nie bierzcie pilota i nie włączajcie drugiej połowy meczu! - dodał.
W pewnym momencie „Malina” spojrzał na zegarek i spytał, jak długo może mówić. - Do woli! - padł głos z sali. - To może nas zastać ranek, w końcu mówimy o kobietach! - żartował prelegent.
W kontekście oczekiwań mężczyzn kontynuował wątek o potrzebie uznania. - Drogie panie, teraz wy możecie sobie wpisać do komórki, żeby swojemu mężczyźnie mówić dwa razy w tygodniu: „Kochanie, co ja bym bez ciebie zrobiła?”. Powodem do tego, że wielu mężczyzn wycofało się z życia rodzinnego i spoczęli na kanapie z pilotem od telewizora, jest właśnie brak podziwu - mówił ks. Maliński
- Przy tak silnych różnicach trzeba postawić pytanie, czy w ogóle jest szansa się dogadać. Najwięcej konfliktów pojawia się dlatego, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać. A ktoś, kto potrafi wysłuchać nas do końca, staje się bardzo bliską osobą - podkreślił.
- Na czym polega dialog, czym różni się od pyskówki? Pierwszym prymatem jest słuchanie. Każdy z nas ma jedne usta i dwoje uszu, nie odwrotnie. Czy wyobrażasz sobie, żeby twoja żona miała dwoje ust i jedno ucho? Podziękuj za to Bogu! - żartował. - Po drugie: pierwszeństwo zrozumienia nad osądzaniem. Mamy tendencję do tego, żeby osądzać, a często są to teksty prawie rozwodowe i zamykają jakąkolwiek rozmowę. Trzeci prymat to przewaga dzielenia się sobą nad dyskutowaniem. W dyskusji zawsze jest zwycięzca i zwyciężony. Natomiast racja polega na tym, żeby być razem. Jeżeli będziemy osobno, to problem będzie naszym przeciwnikiem.
Na zakończenie ks. Maliński przytoczył historię z własnej młodości, kiedy jego relacje rodzinne uratował list napisany w pociągu po tym, jak został wyrzucony z rodzinnego domu, gdy zbojkotował zorganizowane przez komunistów wybory.
- Czasami dialog jest niemożliwy. Wtedy lepiej napisać list, ale koniecznie musi to być list miłosny. Warto zacząć od dobrych rzeczy. Mądry list może do siebie zbliżyć i bardzo wiele zmienić, ale jeśli piszę go po to, żeby zmienić tę drugą osobę, to lepiej taki list podrzeć. Ma sens wtedy, kiedy pomogę jej zrozumieć mnie, zadam pytania, w odpowiedzi na które będzie mogła zaśpiewać swoją pieśń - mówił.
Po zakończeniu wykładu zainteresowani mogli kupić książki i płyty z rozważaniami ks. Mirosława Malińskiego. „Malina” zapraszał też na spotkania duszpasterstwa akademickiego we Wrocławiu, gdzie można natknąć się na przygotowywane przez studentów „egzotyczne” potrawy – np. ryż z makaronem. Jednak - jak zaznaczył - kulinarny poziom rośnie.