- Jednorazowe wrzucenie nawet obfitej jałmużny nie załatwia sprawy. Trzeba systemowych rozwiązań. Jak tych ludzi przyjąć, żeby znaleźli dom i ojczyznę? - pytał bp Jak Kopiec, który przewodniczył modlitwie za uchodźców.
W gliwickiej katedrze 23 września, podobnie jak w innych miejscach w Polsce, w odpowiedzi na apel papieża Franciszka i z inicjatywy środowisk świeckich katolików trwała modlitwa za tych, którzy uciekając ze swoich krajów, z narażeniem życia próbują przedostać się do Europy. Zwłaszcza za tych, którzy zginęli w tej tragicznej drodze.
– W obliczu wyjątkowego egzaminu, jaki przychodzi nam zdać, dzień dzisiejszy ustanowieniem Konferencji Episkopatu ma być dniem refleksji – powiedział bp Jan Kopiec, który przewodniczył Eucharystii w katedrze. – W jego centrum stoi rachunek sumienia z naszej troski i wrażliwości na ludzi szczególnie dotkniętych nieszczęściem, niesprawiedliwością, ludzką złością czy nieumiejętnością poradzenia sobie – zauważył.
Przypomniał, że całe dzieje ludzkości naznaczone są wydarzeniami związanymi z przemieszczaniem się ludzi. Dzisiaj też, chociaż nie spodziewaliśmy się tego, przychodzi nam się z tym zmierzyć. A ich dramaty rozgrywają się już bardzo blisko nas. – Nasi bracia i siostry z Syrii, Iraku i jeszcze innych terytoriów szukają nowej ojczyzny, nowego miejsca. Naszym zadaniem jest troska o to, by nasze serce nie stwardniało. Nie chodzi o to, by głosić różnego rodzaju polityczne dywagacje, o zwykły sentyment czy jałmużnę, problem jest dużo głębszy – przekonywał biskup gliwicki.
– Dziś zastanawiamy się, w jakiej formule tym ludziom pomóc. Jednorazowe wrzucenie nawet obfitej jałmużny nie załatwia sprawy. Trzeba patrzeć na systemowe rozwiązanie. Jak ich przyjąć, żeby znaleźli tu dom i ojczyznę – zauważył.
W dniu, kiedy Kościół wspomina św. o Pio, bp Jan Kopiec odniósł się do krzyża, którego tajemnicę jak mało kto poznał święty z Pietrelciny. – Powinniśmy się uczyć od niego, co to znaczy przylgnąć do krzyża i ten krzyż nieść razem z naszymi braćmi i siostrami – powiedział.
Biskup gliwicki apelował, żeby sprawa przybywających do Europy uchodźców i imigrantów nie była nam obojętna. Była podejmowana w rozmowach w rodzinach i środowiskach, w których żyjemy.