W sobotę odbył się pogrzeb tragicznie zmarłego ks. Mariana Piotrowskiego. Mimo upału ludzie wytrwali w skupieniu do końca.
Pogrzeb ks.proboszcza Mariana Piotrowskiego w kościele w Toszku Klaudia Cwołek /Foto Gość Proboszcz jedynej w Toszku parafii zginął w wypadku samochodowym 29 czerwca. Jechał do Nysy na rekolekcje kapłańskiej wspólnoty Jesus-Caritas, zainspirowanej duchowością Karola de Foucauld. Był z nią związany przez 30 lat.
– Czekałem na niego, bo prowadziłem te rekolekcje dla tej wspólnoty. I nie doczekaliśmy się jego przyjazdu. Otoczyliśmy go modlitwą i serdeczną miłością – mówił w homilii podczas Mszy pogrzebowej bp Rudolf Pierskała z Opola. W seminarium ze śp. ks. Marianem Piotrowskim byli na jednym roku i biskup wspominał jego obecność na spotkaniach kursowych i koleżeńskich. – Budowałeś nas swoją odpowiedzialną kapłańską postawą, szczerą rozmową i kościelnym myśleniem. Potrafiłeś wypowiedzieć swoje zdanie jasno i zdecydowanie, w trosce o dobro Kościoła. Będzie nam Ciebie brakowało na naszych spotkaniach – mówił bp Pierskała. W homilii wyliczał różne drogi ks. Piotrowskiego, które przemierzał i tę ostatnią, do domu naszego Ojca. A zwracając się do parafian, powiedział: „Straciliście dobrego pasterza i prawdziwego ojca”. – Przecież myśli rodziny, braci, krewnych, wspólnoty parafialnej, przyjaciół, bliskich, nasze myśli wypełnia pytanie „dlaczego tak się stało?”. Proboszcz przeżył zaledwie 55 lat. Ileż pytań w naszych sercach, które rodzą się nie tylko z naszej ludzkiej bezradności, ale również wrażliwości, współczucia, a zarazem oczekiwania odpowiedzi w tej trudnej godzinie. Gdy jesteśmy w świątyni przy ołtarzu Pańskim, niech jednak miejsce mroku w duszy zajmie światło, które płynie z chrześcijańskiej wiary – mówił.
Ceremoniom na cmentarzu przewodniczył bp Jan Kopiec Klaudia Cwołek – Wyrażam niezwykłą wdzięczność, w imieniu całej naszej wspólnoty diecezjalnej za to, co on czynił, jak wiernie służył, jak wiernie przekazywał to, co Chrystus miał na uwadze – mówił na zakończenie Eucharystii bp gliwicki Jan Kopiec. – Wszystkim bardzo gorąco dziękuję i gorąco też proszę: Bądźmy zawsze takimi jak dzisiaj. Pełni otwarcia na Boże dary i pełni tej nadziei, której nam potrzeba. I nie dajmy się nigdy złamać temu wszystkiemu, co smutne, co tragiczne, co dramatyczne. Idźmy z nadzieją, że życie dopiero się teraz otwiera. To życie, które już końca mieć nie będzie – podkreślił.
Razem z biskupami Eucharystię koncelebrowało mnóstwo księży z diecezji gliwickiej i opolskiej, a także Kanady, Krakowa i Siedlec, kapłani zakonni.
Obecne były różne delegacje, także z partnerskiej gminy Hohenau w Niemczech i rodzinnej miejscowości Zmarłego – Rudziczki, maleńkie dzieci i z trudem poruszające się starsze osoby. Rodzina, przyjaciele, parafianie – wszyscy w skupieniu żegnali powszechnie lubianego kapłana. Tłum wiernych wypełnił kościół i plac wokół świątyni. Żar lał się z nieba, straż podawała wodę na ochłodę, a ludzie trwali w skupieniu.
Dzieci żegnają swojego proboszcza Klaudia Cwołek /Foto Gość – W poniedziałek wszyscy jechaliśmy na te same rekolekcje, w większości tą samą drogą. Jedni przed wypadkiem, inni po. Wszyscy zmierzaliśmy, aby po raz kolejny zatrzymać się przy naszym bł. bracie Karolu de Foucauld, by wsłuchiwać się w jego naukę, by poznać, co to znaczy zająć ostatnie miejsce, co to znaczy braterstwo kapłańskie w duchu brata Karola. Nasz brat Marian zatrzymał się i pojechał w innym kierunku, by spotkać się z naszymi braćmi tam, w Królestwie Niebieskim – mówił ks. Rafał Przybyła, wikary w parafii św. Józefa w Zabrzu, który żegnał Zmarłego w imieniu wspólnoty Jesus-Caritas. Przytoczył też modlitwę Karola de Foucauld, którą codziennie odmawiają, z przejmującymi słowami: „Jestem gotów na wszystko, przyjmuję wszystko, niech Twoja wola spełnia się we mnie i we wszystkich Twoich stworzeniach. Nie pragnę niczego innego, mój Boże. Składam moją duszę w Twoje ręce, oddaję Ci ją Boże z całą miłością mego serca”.
– Jak dzisiaj na Was patrzę, to mogę być pewny, że Ksiądz Proboszcz wychował Was do dojrzałego i odpowiedzialnego życia. I dzisiaj, za to, że przyjęliście tę naukę, pragnę wam serdecznie podziękować - mówił ks. Sebastian Bensz, wikary parafii w Toszku. Wspomniał też, jak ks. Piotrowski każde niedzielne ogłoszenia rozpoczynał od słowa „dziękuję” i teraz sam dziękował w jego imieniu.
Po Eucharystii kondukt pogrzebowy przeszedł na cmentarz, gdzie modlitwom przewodniczył bp Jan Kopiec. Szczególnie wzruszający był moment, gdy nad grobem stanęły dzieci ubrane w stroje pierwszokomunijne i rzucały na trumnę białe kwiaty.
Grób śp. ks. Mariana Piotrowskiego Klaudia Cwołek /Foto Gość