Tak apelował abp Celestino Migliore podczas pielgrzymki mężczyzn i młodzieńców na Górę Świętej Anny.
- Wiara to nie tylko źródło osobistej satysfakcji i spokoju ducha, ale bardzo określony styl życia wymagający też uzewnętrznienia. Potrzeba powrotu mężczyzny do kościoła parafialnego. Potrzeba współpracy wszystkich, zwłaszcza mężczyzn, która ostatnio może nieco zmalała, aby wspólnymi siłami budować lokalną wspólnotę Kościoła - mówił abp Celestino Migliore, nuncjusz apostolski w Polsce do około 10 tysięcy pielgrzymów przybyłych w niedzielę 28 czerwca na tradycyjną pielgrzymkę mężczyzn i młodzieńców na Górę Świętej Anny.
- Mimo złej pogody, znowu można na was liczyć - powiedział witając pielgrzymów i duchownych o. Błażej Kurowski, gwardian klasztoru i kustosz annogórskiego sanktuarium, przypominając największą powojenną pielgrzymkę, której gościem był kard. Josef Ratzinger (1983 r.).
Pogoda od rana była deszczowa, co jednak nie zniechęciło pątników, którzy przyjechali na Górę Świętej Anny z diecezji opolskiej i gliwickiej. Wielu dzielnie pokonywało trasę na rowerach w chwilami mocnym deszczu.
- Przeobrażenia społeczno-gospodarcze i związane z nimi złe owoce czy inne zło społeczne - jak konieczność emigracji zarobkowej - sprawiły, że w życiu małżeńskim i rodzinnym zagubił się zwłaszcza mężczyzna, który na Śląsku zawsze był ostoją wiary w rodzinie i motorem dynamizmu w parafii - mówił w homilii podczas Mszy św. abp C. Migliore.
Mszę koncelebrowali biskup opolski Andrzej Czaja, bp Jan Wieczorek (emerytowany biskup gliwicki), bp Paweł Stobrawa, bp Rudolf Pierskała, o. Alan Brzyski, prowincjał franciszkanów, księża-moderatorzy Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Opolu oraz tegoroczni neoprezbiterzy gliwiccy, opolscy oraz jeden franciszkański.
- Dziś życie rodziny nie zawsze jest łatwe. Obok tylu przykładów rodzin udanych, szczęśliwych, są też rodziny rozbite. Gdy patrzymy na dzieci, na ich solidne wychowanie ludzkie i duchowe widzimy, że ważne jest w tym życie rodzinne. Czasami wymaga to poświęceń. Wy, którzy pozostajecie w związkach małżeńskich, wiecie to lepiej ode mnie. Ale wiecie to dlatego, bo codziennie przekonujecie się, że warto zrobić wszystko co możliwe, aby kochać, aby darzyć szacunkiem i aby widzieć jak wasze dzieci potrafią przyjąć waszą pogodną wierność. To dlatego tu dziś przyszliście - mówił nuncjusz.
W pielgrzymce uczestniczyli nie tylko mężczyźni, ale również całe rodziny, małżeństwa, dziadkowie z wnukami Andrzej Kerner /Foto Gość Bp Andrzej Czaja zaprosił uczestników pielgrzymki do zaangażowania się w nadchodzące wydarzenia kościelne: obchody 1050-lecia chrztu Polski, organizację Światowego Dnia Młodzieży w Krakowie, diecezjalne dzieło modlitwy za kapłanów, do wstępowania do bractwa św. Józefa.
Połowę czasu swojego wystąpienia poświęcił jednak sprawie przyjęcia w naszej diecezji 50 rodzin uchodźców chrześcijańskich z Syrii.
- Pierwsze rodziny zostaną nam przekazane w połowie lipca. Może ktoś pytać: dlaczego akurat my? Myślę, że tu jednak nie trzeba tak pytać, ale - przy wielu niewiadomych, przy spodziewaniu się mnóstwa problemów - jedno jest pewne: tak trzeba, tak mówi Ewangelia, bo nasi bracia i siostry tam żyją w bezpośrednim zagrożeniu życia. Nie tyle myślmy w kategoriach: będą problemy. To jest gościnność, której domaga się Boże miłosierdzie - mówił ksiądz biskup.
Pod koniec Mszy św. abp Celestino Migliore wręczył czterem długoletnim pielgrzymom na Górę Świętej Anny dyplomy uznania. Byli to Wilhelm Mróz z Przysieczy (55 lat pielgrzymowania), Marian Figurniak z Lasowic Wielkich (40 lat), Jerzy Lippa z parafii św. Jerzego w Rydułtowach (50 lat) i Józef Lippa z parafii św. Macieja w Zabrzu (50 lat).