- Nie dajmy sobie nigdy wmówić, że jesteśmy zacofani - powiedziała Natalia Niemen, która zaśpiewała w Gliwicach na zakończenie marszu.
W tym roku ulicami Gliwic przeszedł Marsz dla Życia i Rodziny, ale też, a raczej przede wszystkim - dla Jezusa. Rozpoczął się Eucharystią w katedrze, skąd wyruszył pochód. Pierwszym przystankiem był gliwicki rynek, zapełniony siedzącymi przy stolikach w to gorące niedzielne popołudnie.
Ks. Artur Sepioło, dyrektor Sekcji ds. Nowej Ewangelizacji gliwickiej kurii, wziął do ręki mikrofon. Przywołał słowa z Biblii, kiedy Bóg mówi: „Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę”. - Bóg chce dla każdego z was być troskliwym ojcem. Chce, żebyś czuł, że tak jest. Nie tylko słyszał o tym, ale doświadczał. Ci, którzy mają już takie doświadczenie, chcą o tym powiedzieć, stąd ten marsz dla życia i dla Jezusa. Nie dlatego, żeby pokazać się na zewnątrz, ale dlatego, że to jest tak ważne - przekonywał.
- Bóg przygotował dla ciebie ten dzień. Odkryj, że On jest właśnie tym, kto podnosi cię jak troskliwy ojciec do swojego policzka. I chce dać to, co jest ci konieczne do pełni życia, nie byle jakiego, ale życia, które sam Bóg dla ciebie wymarzył. Jeśli twoje życie nie jest takie, jakbyś chciał, to pozwól wziąć się Bogu na ręce i przytulić do Jego policzka - powiedział ks. Sepioło i rozpoczęła się modlitwa.
Drugi przystanek był przed budynkiem Urzędu Miasta. Tam wszyscy modlili się za rządzących - w kraju i w Gliwicach, oraz za ważne miejsca i dziedziny życia społecznego.
Marsz zakończył się w parku Chopina, gdzie czekała już scena z hasłem spotkania: „Nie wstydzę się Jezusa!”. Zaśpiewali Natalia Niemen i Mate.O Akustyczny.
- Bóg chce dla każdego być troskliwym ojcem. Chce, żebyś nie tylko słyszał o tym, ale tego doświadczał - mówił ks. Artur Sepioło na gliwickim rynku Mira Fiutak /Foto Gość - Bardzo wiele w Piśmie Świętym jest słów, które są pochwałą rodziny, pochwałą małżeństwa i rodzicielstwa. Niestety, żyjemy w takich czasach, kiedy coraz trudniej o poparcie dla tych wartości. Jednak wbrew temu, co nam mówią na srebrnym ekranie, ludzi, którzy idą pod prąd, jest naprawdę bardzo dużo. Ludzi wcale nie ze średniowiecza - powiedziała N. Niemen. - Nie dajmy sobie nigdy wmówić, że jesteśmy zacofani. Idźmy pod prąd, bo dobry jest Pan, dobra jest rodzina i walka o nią - przekonywała ze sceny.
Część utworów zaśpiewała ze swoim mężem Mateuszem Otrembą, który również dzielił się swoim doświadczeniem wiary. - Możemy o tym mówić wszędzie - i w konsekrowanych murach świątyni, i w parku - zauważył Mate.O.
- Patrzę na państwa i nie znam państwa historii. Nie wiem, jakie macie za sobą doświadczenia, jakie są wasze smutki, sukcesy, ale na szczęście Bóg jest tym, który zna historię każdego człowieka - mówił do zebranych pod sceną, ale słyszany był o wiele dalej. Przywołał obrazy Jezusa nauczającego, uzdrawiającego, chodzącego z uczniami. - Czy znasz takiego Jezusa, o jakim czytamy w Ewangelii? Jeżeli nie doświadczyliście spotkania z takim Jezusem, a jest w was takie pragnienie, to nie lekceważcie go. Jeszcze dziś sięgnijcie do słów Ewangelii, jeszcze dziś ją otwórzcie. Autorytety tego świata zawodzą, ale jest Ktoś, kto jest prawdą - Jezus Chrystus. Zwróćcie się do Niego - zachęcał Mate.O ze sceny ustawionej w sąsiedztwie palmiarni.
Po muzykach na scenę wychodzili przedstawiciele różnych wspólnot i opowiadali, jak wygląda ich życie po tym, jak Bóg odpowiedział na takie pragnienie. I dalej odpowiada każdego dnia.
W Gliwicach Marsz dla Życia i Rodziny był również marszem dla Jezusa Mira Fiutak /Foto Gość