- Prawie 50 lat był z wami, przy nim wzrastały dwa pokolenia - powiedział bp Jan Wieczorek podczas uroczystości pogrzebowej śp. ks. Antoniego Strzedulli, emerytowanego proboszcza z Turza.
Eucharystii pogrzebowej w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Turzu 14 maja przewodniczył bp Jan Kopiec. – W ciągu pięciu miesięcy ta świątynia parafialna po raz drugi jest świadkiem odejścia waszego duszpasterza. To tajemnica, której do końca my, ludzie na tej ziemi, nie przenikniemy. Ale w pokorze serca wyrażamy przed Bogiem nasze wdzięczne słowa, że tak nas prowadzi, powołując do dojrzałości. Tak, jak dojrzałe było życie śp. ks. Antoniego, którego żegnamy – powiedział biskup gliwicki na rozpoczęcie, wspominając zmarłego na początku grudnia proboszcza tej parafii ks. Józefa Ledwiga.
Emerytowanego proboszcza parafii w Turzu i radcę duchownego żegnali też bp Wieczorek i inni koledzy kursowi zmarłego, kilkudziesięciu księży z diecezji gliwickiej i opolskiej, rodzina, bliscy i przyjaciele, również z rodzinnej parafii św. Anny w Gamowie, oraz przedstawiciele władz samorządowych.
– Rozpoznawać drogę, którą jest Jezus, to znaczy zanurzać się w Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Na tej drodze każdy z nas wzrasta w atmosferze dotknięć Bożych. Cała posługa kapłańska śp. ks. Antoniego była naznaczona pragnieniem Boga i zanurzaniem się w Nim – powiedział w homilii bp Wieczorek.
Wspominał czas nauki w Niższym Seminarium Duchownym w Gliwicach, gdzie ich drogi złączyły się, a potem w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Opolskiej w Nysie, z ostatnim rokiem w Opolu, przypadający na czas szykan ze strony władz komunistycznych. – W tych okolicznościach trzeba było naprawdę pragnąć Boga, by osiągnąć cel – stwierdził.
Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył bp Jan Kopiec, a homilię wygłosił bp Jan Wieczorek Mira Fiutak /Foto Gość – Był człowiekiem wyciszenia – mówił o zmarłym bp Jan. – Oczytany, zawsze spragniony wiedzy, którą chciał przekazywać innym. Zawsze dobrze przygotowany do katechezy. Swoimi przemyśleniami dzielił się też w wierszach. W ostatnich latach, chociaż krzyż nie omijał go w tym czasie, też charakteryzował się wyciszeniem – dodał.
Na stoliku ks. Strzedulli obok Pisma Świętego leżał różaniec. Mówił, że ta modlitwa wyznacza mu cztery pory dnia. – Rano tajemnice radosne, w pełnym słońcu południa tajemnice światła, pod koniec dnia część bolesna, a na spokojną noc tajemnice chwalebne – wspominał bp Wieczorek.
Zmarłego żegnali proboszczowie dwóch ważnych dla niego wspólnot – ks. Edmund Pośpiech, proboszcz rodzinnej parafii w Gamowie, i ks. Marcin Szaboń, proboszcz parafii w Turzu, który wspominał ostatnie spotkanie w szpitalu, na godzinę przed śmiercią ks. Antoniego. – Pomimo słabości, do końca uważnie słuchałeś tego, co mówiłem o wydarzeniach z życia parafii. To znaczy, że kochałeś tę parafię, tych ludzi i żyjącego w tej wspólnocie Chrystusa. Do końca z modlitwą na ustach i z miłością Mu służyłeś – powiedział ks. Szaboń.
W imieniu rady parafialnej i parafian przemówił Ernest Erich. – Byłeś wśród nas prawie pół wieku. Dziękujemy ci, że zadbałeś o majątek kościelny i o wzrastanie naszego życia duchowego, dziękujemy za kapłanów, którzy wyszli z tej parafii. W gorliwości duszpasterskiej byłeś bezkompromisowy, powtarzałeś, że na skróty nie można zbliżyć się do Boga. Kilkanaście twoich tomików wierszy zostało w naszych domach, dla przyszłych pokoleń – powiedział.
Ks. Antoni Strzedulla po święceniach kapłańskich, które z rąk bp. Franciszka Jopa przyjął 22 czerwca 1958 roku w katedrze opolskiej, pracował jako wikary w parafiach: śś. Apostołów Piotra i Pawła, Matki Bożej Bolesnej i św. Wojciecha w Opolu, św. Anny w Zabrzu, Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Łubowicach. W 1967 roku został wikarym w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Turzu, a od 1970 r. był jej proboszczem. W 2004 roku przeszedł na emeryturę, dalej mieszkał w Turzu.
Zmarł 9 maja, w wieku 81 lat, w 57. roku kapłaństwa. Pochowany został na cmentarzu przy kościele w Turzu, obok zmarłego niespełna pół roku temu proboszcza ks. Józefa Ledwiga.
Śp. ks. Antoniego Strzedullę żegnali bliscy i przyjaciele, wierni z parafii w Turzu, rodzinnej w Gamowie i tych, w których pracował Mira Fiutak /Foto Gość