Pierwszomajowe przedpołudnie od ubiegłego roku spędzają w drodze. Pośród pól i łąk, bo tak prowadzi trasa do sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej w Zabrzu-Rokitnicy.
Pogoda od rana była raczej pochmurna, ale to ich nie zniechęciło. Ponad 60 pielgrzymów wyruszyło 1 maja z Żernik. Wczesnym popołudniem byli już u celu. Do pokonania mieli 12 kilometrów, a po drodze Czekanów, Świętoszowice i Grzybowie.
U bram sanktuarium w Rokitnicy pielgrzymów powitali Alicja Kobyłka, przełożona Instytutu Świeckiego Pań Szensztatu, który w Rokitnicy ma siedzibę i opiekuje się sanktuarium, oraz ks. Zygfryd Sordon, proboszcz miejscowej parafii.
Razem z pielgrzymami szedł ks. Janusz Czenczek, opiekun szensztackiej grupy mężczyzn. Najmłodszym uczestnikiem był 6-letni Tymoteusz Oleś, który szedł razem z rodzicami. – Dałem radę, tylko bolały mnie nogi. Niosłem krzyż, było bardzo ciężko, ale poradziłem sobie. I fajnie było cały czas – opowiada i dodaje, że w drodze modlił się o zdrowie dla swoich najbliższych.
Przed rokiem modlili się za rodziny, teraz w intencji osób życia konsekrowanego, powołań kapłańskich, zakonnych i do wspólnot szensztackich.
– To pielgrzymka na początek tego maryjnego miesiąca, na powitanie Królowej Maja – mówi Alicja Kobyłka. Zaproponowała ją w ubiegłym roku s. Eleonora Dzimiera z Opola, z Szensztackiego Instytutu Sióstr Maryi, która opiekuje się grupami szensztackimi, również w diecezji gliwickiej. Wyruszają spod kościoła św. Jana Chrzciciela w Gliwicach-Żernikach, żeby trasa była możliwa do pokonania dla wszystkich. – Motto tegorocznej naszej pielgrzymki jest zgodne w Rokiem Kościelnym: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". To też pewna forma dawania świadectwa we współczesnym świecie. Mówienia o Panu Bogu i Matce Bożej. Przypominanie o wartościach i o tym, że są ludzie, którzy chcą odważnie mówić, że Bóg jest – zauważa s. Eleonora.
Na przedzie grupy najmłodszy uczestnik pielgrzymki, 6-letni Tymoteusz Oleś Mira Fiutak /Foto Gość – Zależy mi na tym, żeby to miejsce, to sanktuarium zaczęło żyć swoim rytmem. Wypracowało jakąś swoją tradycję. Bo patrząc na historię Kościoła czy nawet 100-lecie ruchu szensztackiego, ta nasza historia jest bardzo krótka. Dopiero zaczynamy ją budować, dlatego cieszy mnie każda taka inicjatywa i jej systematyczność – zauważa Alicja Kobyłka.
W sanktuarium codziennie o 15.00 jest Koronka do Bożego Miłosierdzia. We wtorkowe wieczory spotykają się mężczyźni. Członkowie Domowego Kościoła i oazy z tutejszej parafii raz w miesiącu mają adorację. A w ostatnie niedziele miesiąca o 19.00 jest różaniec rodziców i dziadków za dzieci i wnuki.
Kaplica otoczona jest dużym ogrodem, a brama do niego jest otwarta. – Nazwaliśmy go Ogrodem Maryi i chcemy, żeby przychodzili tu ludzie na duchowy wypoczynek i po prostu na rekreację. Czasem ktoś trafi tu przypadkowo, a potem przychodzi codziennie, przez cały sezon. Bo tu jest taka oaza ciszy i spokoju – mówi Alicja Kobyłka o szensztackim sanktuarium.
Nazwa ruchu, do którego należą różne grupy i stany, pochodzi od miejscowości Schönstatt, koło Koblencji nad Renem. Tam 8 października 1914 roku sługa Boży o. Józef Kentenich z grupą swoich uczniów zawarł Przymierze Miłości z Matką Bożą w małej kaplicy, która potem stała się sanktuarium i miejscem pielgrzymkowym.
W różnych miejscach świata powstały jej wierne kopie. Obecnie jest ich ponad 200, z tego 6 w Polsce. Jedna z nich jest właśnie w Zabrzu-Rokitnicy przy ul. Andersa i nosi nazwę sanktuarium Matki Jedności.