Ponad 500 osób w trybie natychmiastowym zostało wezwanych na ćwiczenia mobilizacyjne do jednostki 5. Pułku Chemicznego w Tarnowskich Górach.
We wtorek rezerwiści odbierali mundury i sprzęt, a ubrania cywilne zostawiali w wojskowym magazynie. Pierwszy dzień był przeznaczony na wpis do ewidencji oraz przydzielenie do pododdziałów.
Wszystkie procedury przebiegały identycznie, jak w przypadku prawdziwej mobilizacji. Ćwiczenia zostały zorganizowane, by sprawdzić zdolność mobilizacyjną polskiej armii. Teraz rezerwiści będą szkolili się z żołnierzami czynnej służby.
Niektórzy z powołanych cieszą się, że będą mogli przejść szkolenie, inni traktują to jako przygodę. Wielu jest jednak zdezorientowanych. Zastanawiają się, jak długo pozostaną w jednostce, i co w tym czasie stanie się z ich pracą, firmą, rodziną czy domem. Są też tacy, którzy żałują, że nie dostali wezwania.
– Nie słyszałem wcześniej o rozpoczęciu szkoleń w Tarnowskich Górach – przyznaje Bartek, który mieszka zaledwie kilka ulic od jednostki. – Moim zdaniem to dobry pomysł, bo pozwala nabyć dodatkowe umiejętności. Chociaż efekt zależy też od tego, kto w takim poborze jest przyjmowany, bo dawanie ludziom broni bez odpowiednich badań psychologicznych jest niebezpieczne – zauważa. Nie ukrywa, że rozważał zgłoszenie się na dobrowolne szkolenie wojskowe. – Poszedłbym chętnie, jednak na razie nie skorzystałem z tej możliwości, bo po zakończeniu studiów planuję związać się z wojskiem – zapowiada, przekonując, że chodzi zarówno o obronę ojczyzny, jak i o zawód w przyszłości.
Ministerstwo Obrony Narodowej przekonuje, że ćwiczenia nie mają utrudnić nikomu życia ani nie są związane z obecną sytuacją polityczno-militarną, a jedynie obowiązkiem wynikającym z polskiej konstytucji oraz ustawy o powszechnym obowiązku obrony kraju.
MON planuje w tym roku przeszkolić 12 tys. żołnierzy rezerwy, którzy odbyli już służbę wojskową, a od 2017 r. regularnie ćwiczyć w jednostkach wojskowych 37 tys. rezerwistów.