Upały pod koniec grudnia, palmy w szopce i wigilijna noc spędzona na tanecznej imprezie to tylko niektóre „egzotyczne” cechy charakterystyczne związane z obchodami świąt Bożego Narodzenia w krajach, w których pracują misjonarze pochodzący z diecezji gliwickiej.
Choć sedno i sens Bożego Narodzenia są na całym świecie takie same, to atmosfera i klimat świąt bywają nieporównywalne. Justyna Brzezińska, która od paru miesięcy pracuje w Czadzie w mieście Lai na południu kraju przyznaje, że święta w innych częściach świata nie mają nic wspólnego z tymi w Polsce. – Nie ma śniegu, za to słońce mocno grzeje. Nie ma Rorat, tylko zwykła poranna Msza, nie ma wieńców ani innych symboli, które wskazywałyby na Adwent. A w czasie świąt nie ma Pasterki ani uroczystej wieczerzy, nie ubiera się choinki ani nie daje się prezentów. Święta w Czadzie to prawie jak nie święta – przyznaje. Podkreśla jednak, że chrześcijaństwo w tym kraju jest „młodziutkie” i ludzie dopiero się uczą niektórych zwyczajów i symboli.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.