Radość Ewangelii w Gliwicach

– Cel życia to poznać Boga, kochać Boga, a kiedyś dotrzeć do Królestwa Niebieskiego – mówił na konferencji o. Joseph Vadakkel.

Od piątku do niedzieli w parafii Matki Boskiej Kochawińskiej na osiedlu Kopernika w Gliwicach trwały rekolekcje „Płomień Eucharystyczny”. Prowadził je o. Joseph Vadakkel ze Zgromadzenia Misjonarzy Najświętszego Sakramentu, który pochodzi z Indii. Od kilkunastu lat jeździ po całym świecie, wygłaszając setki konferencji i rekolekcji. – Celem mojej posługi jest głoszenie Słowa Bożego, zgodnie z nauczaniem Kościoła. W tym roku szczególnym tematem jest radość Ewangelii, według encykliki Franciszka, na której się opieram – mówił o. Vadakkel. Konferencje ojca z angielskiego na polski tłumaczyła Edyta Tombarkiewicz.

Organizatorem spotkań jest Inicjatywa Missio. W niedzielę o. Vadakkel, razem z o. Longinem Płachtą, koncelebrował Msze św., modląc się w intencji uczestników rekolekcji. W czasie homilii podkreślił, że Słowo Boże ma wielką moc. – Jeśli chcemy mieć kwiaty, nie zasiewamy ich od razu, ale najpierw ziarno. Słowo Boże jest jak ziarno. Jak pięknie jest mieć ogród przed domem. A jak wspaniale jest mieć biblijny ogród w naszych sercach czy umysłach – zobrazował o. Vadakkel. Podkreślił również, że Słowo Boże ma moc uzdrawiającą, podając przykład dziewczyny chorej na raka, która została uleczona. Zaznaczając jednak, że modlący się księża to tylko narzędzia, a uzdrowicielem jest Jezus. – Gdy jesteśmy chorzy, bierzemy tabletkę. Tak samo Słowo Boże pomaga nam w naszym życiu – dodał.

Radość Ewangelii w Gliwicach   W konferencjach wzięło udział kilkadziesiąt wiernych, często całe rodziny Agnieszka Kliks-Pudlik Ostatnia konferencja zaczęła się od świadectwa mężczyzny, który razem z żoną od lat starał się o dziecko. Dopiero po modlitwie wstawienniczej o. Vadakkela począł im się potomek. Następnie ojciec rekolekcjonista opowiedział swój sen o rzece, wzdłuż której stali ludzie. Zarzucono sieć i ci z jednego brzegu zaczęli ją wyławiać. W sieci znalazło się wiele ryb, a niektóre były bardzo duże. – Kiedy widzę, że przychodzi coraz więcej osób, wiem, że jest coraz więcej ryb w sieci – dodał o. Vadakkel.

Wielokrotnie odwoływał się do Pisma Świętego, podając z pamięci skróty poszczególnych wersów. Pouczał, by modlić się do Ducha Świętego o większą wiarę – o wzmocnienie radości, miłości i pokoju. Porównał także więź Boga z człowiekiem do prądu. – Ktoś powie, że jak nie widzi prądu, to go nie ma. Tak samo jest z Bogiem. Chociaż Go nie widać, jest obecny pośród nas i można Go doświadczać. To nasze połączenie z Bogiem jest najważniejsze – mówił o. Vadakkel. Nauczał również, że gdy pojawiają się problemy, nie należy się nimi martwić, ale uwierzyć Bogu, bo życie człowieka nie jest jedynie ludzkim planem, ale planem Bożym.

Rekolekcje zakończyły się Koronką do Miłosierdzia Bożego i adoracją Najświętszego Sakramentu, po której o. Joseph Vadakkel udzielał indywidualnego błogosławieństwa relikwiami św. Jana Pawła II.

– Gdy o. Vadakkel był przed czterema laty w Gliwicach, też prowadził rekolekcje - opowiadają państwo Dubielowie. - Dowiedzieliśmy się o tym i umówiliśmy się na modlitwę indywidualną z mamą męża, która była już w poważnym stadium choroby nowotworowej. Dzwoniono do nas, że mamy przyjechać wcześniej, bo ktoś „wyskoczył” z kolejki, ale nie słyszeliśmy telefonu. Gdy przyjechaliśmy, kościół był zamknięty, salki były zamknięte i wszyscy się rozeszli. Trzeba dodać, że mama resztką sił tutaj przyjechała, bo nie wychodziła już z domu. To był dla niej duży wysiłek i to przeżycie tych zamkniętych drzwi. My w tej rozpaczy zaczęliśmy dzwonić do organizatorów. Było im strasznie przykro i obiecali, że porozmawiają z ojcem.

Następnego dnia, to był poniedziałek, zadzwonił mój telefon. Pani organizator dzwoniła, że przewożą już ojca do następnego miasta i że przejadą przez Zabrze. Daliśmy im adres. Przyjechali. Ojciec modlił się nad mamą modlitwą wstawienniczą. Poradził jej, żeby czytała Pismo Święte i jego książkę. Mama była bardzo ucieszona, wyciszona. I zaczęła czytać Biblię, i tę książkę. Bardzo to przeżywała. Mówiła, że przypomina sobie swoje całe życie, zaczęła wszystkim przebaczać. Stawała się coraz spokojniejsza, radosna i pogodzona z chorobą.

Nie wyzdrowiała fizycznie, ale zmieniła się z osoby bardzo dominującej na łagodną, wyciszoną. Potrafiła żartować z siebie. To było niesamowite. Jezus uzdrowił ją duchowo – opowiadała Elżbieta Dubiel. – Ostatni miesiąc to agonia, ale spokojna, bez paniki. Odeszła do Pana 2 lutego, była zawsze wierna Maryi. Wielką łaską było to, że pół godziny przed śmiercią przyjęła Jezusa. Dzisiaj, jak to wspominamy, mimo bólu, czujemy wielką wdzięczność dla Jezusa, że tak to przeprowadził. Szczególnie jesteśmy wdzięczni za posługę o. Vadakkela, którego modlitwa miała bezpośredni wpływ na to, że ona prawdopodobnie jest zbawiona. Wcześniej była walka, a od momentu modlitwy ojca taka przemiana, pokój, wyciszenie – dodał Bogdan Dubiel.


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..