Mija drugi tydzień salezjańskich półkolonii dla dzieci. Wszędzie słychać gwar, śpiew, radosne okrzyki. Na 190 uczestników przypada 90 wolontariuszy.
W roku szkolnym Salezjański Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Tarnowskich Górach jest pełen młodzieży. W wakacje sytuacja się nie zmienia. - To mi się bardzo podoba - mówi ks. Piotr Lorek SDB. - Na półkoloniach jest 190 dzieci i 90 osób pomaga w ich przeprowadzeniu; są to gimnazjaliści, licealiści i studenci. Jest to najlepszy czas, by uczyć się pracy z młodszymi, wykorzystać wiedzę zdobytą na spotkaniach formacyjnych w ciągu roku i w czasie Szkoły Animatora Salezjańskiego - dodaje.
Od półkolonii do półkolonii
Pomaga spora grupa animatorów, część z nich to już wychowawcy. Sami kiedyś uczestniczyli w półkoloniach jako dzieci. Później pomagali w oratorium. Wracają po latach, by swój wakacyjny czas poświęcić młodszym od siebie.
Ola Zyśk jest absolwentką SOSW, teraz studiuje, jednak nie wyobraża sobie wakacji bez półkolonii. - Jestem tu w roli wychowawcy. Moja przygoda z półkoloniami zaczęła się wcześniej, bo uczęszczałam na nie jako dziecko i zawsze marzyłam o roli animatora. I udało się! Bardzo się spełniam w tej roli - podkreśla. Dla animatorów półkolonie to także czas przygotowań, czasem nerwów. Każdy dzień podsumowują na spotkaniu, wyjaśniają nieporozumienia, dają sobie wzajemnie wskazówki. - Najważniejsza sprawa to ta, że codziennie zaczynamy i kończymy modlitwą. To nas jednoczy i dodaje sił - zaznacza Ola. - Mimo ogromnego zmęczenia po takich dwóch tygodniach wracam na nie każdego roku. Nie wyobrażam już sobie wakacji bez półkolonii.
Magda Świerczewska, która animatorką na półkoloniach jest od 5 lat, nie ukrywa, że czasem bywają trudne chwile, słynny jest „kryzys dnia trzeciego”, kiedy animatorzy i dzieci są zmęczeni. Zauważa również mocne strony. - Atrakcyjność zajęć dla dzieci wzrasta, ksiądz i animatorzy podczas codziennych spotkań wychwytują wszystkie niedociągnięcia i błyskawicznie wprowadzają zmiany. Przy wspólnej zabawie i pod nadzorem kierownika oratorium ks. Piotra szybko zapominamy o niedogodnościach - podsumowuje Magda.