A jednak przyjechał

W 15. rocznicę przyjazdu Jana Pawła II do Gliwic wierni dziękowali za spotkanie z przyszłym świętym.

Eucharystii przewodniczył bp Gerard Kusz, a w koncelebrze wzięło udział kilkudziesięciu kapłanów. Na Mszę świętą przybyli także liczni przedstawiciele gliwickich parafii ze swoimi sztandarami, jak i młodzież ze szkół w Gliwicach, Zabrzu, Wielowsi i Lublińcu, którym patronuje Jan Paweł II.

– Przyszliśmy tu jako dłużnicy świętego ojca, papieża Jana Pawła II. To jego osobista decyzja sprawiła, że do nas przed piętnastu laty przyjechał. Jesteśmy mu dłużni i wdzięczni, że miasto i diecezja mogło te swoje pięć minut w historii dziejów zapisać i utrwalić – mówił na rozpoczęcie bp Kusz. W homilii także nawiązał do nauczania Jana Pawła II. Szczególną uwagę zwrócił na jego troskę o rodzinę i młodzież. – Stąd też papież Franciszek, ogłaszając świętym Jana Pawła II, podkreślił, że jest to patron rodziny – zaznaczył bp Kusz.

Po Eucharystii wierni przeszli w procesji pod pomnik Ducha Świętego przed Centrum Edukacyjnym im. Jana Pawła II, który jest pamiątką wizyty papieża w Gliwicach w 1999 roku. – Na razie drugiego takiego monumentu nie ma – ani w Polsce, ani w Europie, ani na świecie. Są na nim wygrawerowane słowa, które papież powiedział przy pierwszej pielgrzymce do ojczyzny: „Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”. A my prosimy „tej ziemi”, mając na myśli miasto i diecezję gliwicką – mówił bp Kusz.  

A jednak przyjechał   Młodzież ze szkół pod patronem Jana Pawła II Agnieszka Kliks-Pudlik Wiele osób, które przybyły na dziękczynną Eucharystię, pamięta pielgrzymkę i przyjazd papieża do Gliwic. – Gdy nam powiedzieli, że Jan Paweł II nie przyjedzie, każdy był smutny, niepocieszony. Pomodliliśmy się, pośpiewaliśmy i wszyscy się rozeszli. Dwa dni później z pracy z nocki wracałam i w autobusie głosili. Przyjechałam do domu, podzwoniłam po znajomych i nie kładłam się spać, tylko pojechałam na lotnisko  – opowiadała pani Helena z parafii Wniebowzięcia NMP w Gliwicach. Większość pamięta także znany już dialog papieża z wiernymi: „Widać, że Ślązak cierpliwy i twardy. Bo ja bym z takim papieżem nie wytrzymał. Ma przyjechać, nie przyjeżdżo. Potem znowu ni ma przyjechać, a przyjeżdżo”.

– Na początku miałem trochę żalu, że papież nie przyjechał – taki normalny ludzki odruch. Wiadomo, tyle było różnych przygotowań – wspominał ks. Bernard Plucik, proboszcz parafii katedralnej, który w czasie wizyty Jana Pawła II był odpowiedzialny za kwestie organizacyjne. – Pamiętam, jak następnego dnia było nabożeństwo czerwcowe, odprawiłem Mszę i chciałem bardzo szybko położyć się spać, bo byłem wykończony. Nagle zadzwonił ks. Krzysztof Śmigiera. Pyta mnie krótko: co robisz? Ja mówię, że idę spać. A on: no to śpij szybko, rano masz być na placu, a w południe przyjeżdża papież. W pierwszej chwili zacząłem się śmiać – opowiadał ks. Plucik. Mimo że jak wspomina proboszcz katedry, organizacyjnie wszystko się udało, wiele improwizowano, a całą tę sytuację nazwał „cudem nad Kłodnicą”.

Podczas Eucharystii przy ołtarzu wystawiono tablicę z pamiątkowymi zdjęciami z wizyty Jana Pawła II w Gliwicach. Wywieszono także stułę, którą papież miał na sobie podczas nabożeństwa, a którą następnie pocałował i przekazał na pamiątkę. Teraz jest relikwią trzeciego stopnia.

– Czy spodziewałem się, że papież przyjedzie jeszcze raz? Szczerze? Nie. Tego chyba nikt nie przewidział – dodał ks. Bernard Plucik.

A jednak przyjechał   W koncelebrze wzięło udział kilkadziesiąt kapłanów z całej diecezji Agnieszka Kliks-Pudlik


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..