- Najważniejszy jest zawsze człowiek - i u Pana Boga, i u ludzi. Szczególnie ludzie przetrąceni i dzieci, które nie doświadczyły miłości w rodzinie - powiedział bp Antoni Długosz w Zabrzu.
10 marca bp Antoni Długosz z Częstochowy odwiedził osadzonych w więzieniu, a potem w Kinie „Roma” spotkał się z uczniami. W Wyższej Szkole Technicznej odbyło się spotkanie z osobami, które w ramach różnych zaangażowań pomagają potrzebującym.
Bp Antoni Długosz jest duszpasterzem osób specjalnej troski, dorosłych i dzieci. - Zależy mi na tym, żeby ich rodzice i opiekunowie wiedzieli, że ich dzieci w Kościele mają takie same szanse, jak ludzie zdrowi – podkreśla. Jest też kapelanem dla osiemdziesięciu kobiet chorych psychicznie w ośrodku prowadzonym przez siostry albertynki.
Duszpasterzuje uzależnionym - alkoholikom i narkomanom. - Nie wnikam w to, co było przyczyną ich uzależnienia, bo to są bardzo skomplikowane problemy. Ja po prostu przedłużam działalność Pana Jezusa, który nie przechodził obojętnie obok człowieka w potrzebie. Robię to, do czego On nas zaprasza, niczego nowego nie wymyślam, co nie jest zakorzenione w Jego Ewangelii - mówi o swoim zaangażowaniu w ośrodku „Betania” pod Częstochową.
Tam też poznał biskupa, będąc na terapii, Edward Szeliga. I chociaż minęło 20 lat, stale mają kontakt. Pomaga osobom osadzonym i opuszczającym więzienie, bo sam ma za sobą to doświadczenie i wsparcie, jakie otrzymał, było zachętą do pomagania innym. Dwa lata temu powstało Stowarzyszenie „Pomost”. - Chcemy pomóc stanąć na nogi osobom, które wychodząc z zakładów karnych, wracają do normalnego życia i nie wiedzą, jak to zrobić. Bo większość lat przeżyli w więzieniach albo na ulicy - mówi. Widzi, że ta pomoc potrzebna jest na kilku płaszczyznach i powinna objąć całą rodzinę. - Chcemy skoordynować działania różnych instytucji i uruchomić całościowy program postpenitencjarny dla osób, które odbywają karę, wychodzą z zakładów karnych, ale też dla ich rodzin - dodaje.
Bp Antoni Długosz w Zabrzu Mira Fiutak /GN Stowarzyszenie prowadzi zajęcia w zakładach karnych i aresztach śledczych. - W grupach terapeutycznych pracujemy nad motywacją. Żeby każdy mógł odnaleźć w sobie motywację i budować ją. Tylko wtedy moim zdaniem ma szansę zredukować te szkody, które wyrządził sobie i bliskim. A to jest motorem, żeby iść dalej - wyjaśnia Edward Szeliga.
Na spotkaniu w Zabrzu Adrian Kowalski opowiedział o działaniach prowadzonej przez niego Fundacji Pomocy Dzieciom „Ulica”. Z wieloletniego doświadczenia pracy z dziećmi ulicy wyniósł przekonanie, że w większości nie mają one żadnych szans, jeśli nie otrzymają wsparcia z zewnątrz. Przypomniał dwa projekty fundacji - „Z hałdy w Himalaje” i „Z hałdy do Skandynawii”. Ich uczestnicy napisali teraz list do swoich rówieśników, dzieląc się tym, co przeżyli, i zachęcając do uwierzenie w siebie. Projekt nazwali „listem ambasadorów niemożliwego” i w ten sposób z podopiecznych fundacji stali się jej wolontariuszami.
O swoich działaniach opowiedzieli też przedstawiciele Programu Aktywności Lokalnej z Biskupic i Mikulczyc oraz Centrum Kształcenia Ogólnego i Zawodowego pomagającego dzieciom i młodzieży w trudnych sytuacjach.
Spotkanie przygotowane zostało przez Fundację Pomocy Dzieciom „Ulica” i Stowarzyszenie „Pomost”. Padła też propozycja, żeby osoby i różne środowiska wspierające innych spotykały się regularnie, wymieniały doświadczeniami i łączyły swoje działania.