Naśladowcy św. Huberta kolejny raz odprawili nabożeństwo przy polnej kaplicy w Goju koło Wiśnicza.
Czwarte urodziny obchodziła w tym roku konna pielgrzymka do Goja. Miłośnicy wierzchowców z Toszka i okolic pielgrzymowali 28 lipca do kaplicy Matki Bożej Bolesnej. Pielgrzymów poprowadził ks. Rafał Przybyła, który w 2010 roku zainicjował konne pielgrzymowanie do tego miejsca. Przy wtórze hymnu św. Huberta 26 koni i 10 bryczek wyruszyło do polnego gaju pod Wiśniczami. Opiekun tego przysiółka ks. Joachim Gondro powitał o 13.30 zmęczonych skwarem pątników.
- Jak mówił św. Franciszek z Asyżu każde stworzenie, duże czy małe, to nasz brat albo siostra. Wy w miłości, z jaką odnosicie się do zwierząt, doskonale go naśladujecie – pochwalał pielgrzymów proboszcz Wiśnicza.
W Mszy, której przewodniczył ks. R. Przybyła, uczestniczyły także rodziny i najbliżsi pątników. Oni również, jak mówił duszpasterz, obchodzili swoje czwarte urodziny. Bez ich zamiłowania do koni i głębokiej wiary w Boga, ta pielgrzymka nie miałaby sensu.
- Dawniej człowiek zaprzęgał konia i wyjeżdżał w pole. Podczas pracy śpiewał Godzinki. W południe przystanął, by odmówić Anioł Pański. A później przyszła mechanizacja, która spowodowała, że człowiek za bardzo skoncentrował się na własnych siłach i możliwościach – stwierdził kaznodzieja. Dodał, że na nic mechanizacja, sztuczne nawozy i ciężka praca, jeśli nie ma w tym wszystkim Boga. – Najpierw odmów pacierz, a później idź do swoich obowiązków. Wyjeżdżając w teren uczyń znak krzyża nie tylko na sobie, ale błogosław również konie – nawoływał do dawnych tradycji inicjator pielgrzymki.
Po końcowym błogosławieństwie ks. Rafał Przybyła udekorował zwierzęta, a każdy pielgrzym na pamiątkę otrzymał specjalny chleb i wino z Goja