Jubileusz. Zabytkowy kościół Trójcy Świętej w Rachowicach ma 350 lat. Do murowanego prezbiterium dobudowano później drewnianą nawę główną. – Obecne prezbiterium to prawdopodobnie pozostałość dawnej kaplicy, która pełniła funkcje obronne – wyjaśnia proboszcz ks. Jerzy Pudełko. Ale kościół kryje jeszcze niejedną tajemnicę.
Malowniczo położona wioska znajduje się w gminie Sośnicowice. Aby dojechać do Rachowic, trzeba z DK 408 zjechać w stronę lasu. Po 2 km znajduje się spokojna wioska z zabytkowym kościołem. – To prawdziwa perła Rachowic. Murowano-drewnianych kościołów próżno szukać w okolicy – opowiada ks. Jerzy Pudełko. Dzięki jego staraniom zabytek powrócił do świetności i pierwotnego wyglądu.
Proboszcz w restaurowaniu zabytkowych świątyń jest zaprawiony jak mało kto. W jego parafii znajduje się również drewniany kościół filialny w Sierakowicach. Kiedy odkryto w nim zabytkowe polichromie, ks. Jerzy Pudełko zapukał, gdzie tylko mógł, aby zdobyć pieniądze na ich odrestaurowanie. Dziś kościół w Sierakowicach jest jednym z najpiękniejszych i najcenniejszych zabytków sakralnych Śląska. – 350 lat ma obecny kościół, bo pierwszy z początku XIV wieku nie zachował się. Ciekawy jest fakt, że murowane prezbiterium to najstarsza część kościoła. Drewnianą nawę dobudowano później – opowiada proboszcz, który przypuszcza, że być może kaplica pełniła również funkcję obronnej baszty. Położona na wzniesieniu przy starej drodze, gdzie kończy się las, doskonale do takiej roli się nadawała. Pod jej posadzką znajduje się krypta.
Czy jest druga krypta?
Wieś długie lata należała do protestantów, którzy jednak szanowali katolicką wiarę mieszkańców Rachowic. Prawdopodobnie drewno na budowę nawy pochodzi właśnie od nich. Być może mieszkańcy odwdzięczyli się tym, że protestanckiego dobrodzieja pochowali w krypcie pod wieżą. – To tylko moje przypuszczenia. W posadzce wieży znajduje się płyta, która może być wejściem do podziemi. Nie wiem, czy tam jest cokolwiek. Jeśli tak, to niech zostanie to tajemnicą, a ci, którzy być może tam spoczywają, niech nie będą niepokojeni przez żywych – mówi ks. Jerzy Pudełko. W kościele na szczególną uwagę zasługuje kilka rzeczy. – Choć cały jest niezwykle ciekawy – zaznacza ksiądz proboszcz. Wymienia dębowy portal z XVII wieku. – To wspaniały przykład kunsztu ciesielskiego. Czasem myślę, ile pokoleń i ilu ludzi przez wieki przeszło przez ten portal do naszego kościoła – zastanawia się ks. Jerzy i pokazuje posadzkę za głównym ołtarzem. Jest bardzo nierówna, zdeptana przez ludzi, którzy przez wieki podczas Mszy obchodzili ołtarz (na Śląsku zwyczaj zwany „Opferganag”, praktykowany jest jeszcze w wielu parafiach).
Zamek działa 500 lat
Niezwykłe, ważące 150 kg, drzwi prowadzą do zakrystii. Mają około 500 lat. – To wspaniała ręczna robota, przykład misternej sztuki hutniczej i kowalskiej z początku XVI wieku. 10 kawałków blach było kutych ręcznie, potem łączono je żelaznymi nitami. Minęło pięć wieków, a one nadal nam służą, a sprężynowy zamek bez zarzutu funkcjonuje po dzień dzisiejszy – pokazuje masywne drzwi proboszcz. Dodaje, że w nowoczesnych drzwiach probostwa zamki wymieniał już wielokrotnie. Ciekawa deska znajduje się za głównym ołtarzem. Jest na niej napis: „Wygorzał tyn Kościoł Roku 1705” i podpis: „Imieli” w języku greckim. – Deska prawdopodobnie pochodzi z okresu pożaru naszego kościoła, a podpisał się jeden z późniejszych proboszczów Rachowic – ks. Jan Nepomucen Imiela – wyjaśnia ks. Jerzy Pudełko. Obok wejścia do zakrystii znajduje się ambona, której niedawno przywrócono pierwotny wygląd. Zanim przystąpiono do jej renowacji, była datowana na około 1850 rok. Miał o tym świadczyć obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, określany w kronice jako „ludowy”, a pochodzący z tego okresu. – Na moją prośbę konserwatorzy zaczęli zdejmować kolejne warstwy olejnej farby. Okazało się być ich aż 13! Na końcu ukazały się postaci czterech ewangelistów, namalowane około 1620 roku. Prawdopodobnie z tego okresu pochodzi też kosz ambony – docieka proboszcz. Ozdobą kościoła są również stacje Drogi Krzyżowej, którą ksiądz proboszcz znalazł na strychu kościoła filialnego w Sierakowicach. – Może ma około 200 lat. To jedne z pierwszych przedstawień męki Chrystusa na 14 stacjach. Wcześniej malowano tylko tzw. obrazy pasyjne, bez wyraźnego podziału na stacje – pokazuje obrazy ks. Jerzy Pudełko. Dodaje, że ostania stacja jest sygnowana podpisem: Scharm picture. Więc namalował je jakiś Scharm, a na dwóch stacjach umieścił swojego syna i córkę – opowiada.
Świat Boga
Kościół otoczony jest starym ogrodzeniem. Wykonano je w XVIII i XIX wieku, a wieńczy je dwuspadowy, wykonany z gontu, daszek. Na plac kościelny i cmentarz prowadzi brama (ma 250 lat), kwadratowa, pokryta namiotowym dachem, również wykonanym z gontu. – Przypomina kapliczkę, zresztą kiedyś stała w niej figura św. Jana Nepomucena, przeniesiona obecnie do kościoła. Miejscowi mówią na nią „bromka”. Przechodząc przez nią, po dzień dzisiejszy mają świadomość, że przed bramą zostawiają swój „ziemski świat”, a wchodzą w świat Boga – mówi ks. Jerzy Pudełko. Podkreśla przy okazji głęboką wiarę i pobożność swoich parafian. Na zewnętrznej ścianie kościoła od strony cmentarza jest jeszcze jedna osobliwość – żeliwna tablica nagrobna z 1826 roku, poświęcona Franciszkowi Imieli. – To prawdopodobnie pierwszy odlew z nieistniejącej już gliwickiej huty – przypuszcza ks. Jerzy Pudełko. Parafia w Rachowicach ma jeszcze inne skarby. To monstrancje, z których dwie zwracają szczególną uwagę. Jedna, późnogotycka, pochodzi z 1500 roku (ma kształt cylindryczny), druga, wykonana ze srebrnej blachy, datowana jest na około 1700 rok. Trzecia, barokowa, pochodzi z 1836 roku.
Zaprawiony w pisaniu
Kościół w Rachowicach dzięki nieugiętym staraniom proboszcza od kilku lat poddawany jest renowacji. – Ile godzin przesiedziałem na pisaniu wniosków, spotkaniach, poszukiwaniu pieniędzy. Trzeba mieć dużo samozaparcia; bo czasem, gdy uprzejmie odmówią przyznania dotacji, trzeba od razu ponownie zapukać do tych samych drzwi – żartuje proboszcz. Do tej pory udało mu się pozyskać prawie 450 tys. zł z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, od Marszałka Województwa Śląskiego, Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, Urzędu Miasta i Gminy Sośnicowice oraz powiatu gliwickiego. Nie tylko dawny urok zyskało wnętrze świątyni, ale całkowicie wymieniony został dach, odnowiono tzw. soboty i murowane prezbiterium, w miejsce paździerzowych drzwi pojawiły się dębowe z żelaznymi okuciami. Ale to nie koniec. – Teraz siedzę i piszę kolejne wnioski. Do zrobienia jest wieża kościoła i kaplica wejściowa. Potrzeba na to około 360 tys. zł – wstępnie szacuje ks. Jerzy Pudełko. Jubileusz 350-lecia kościoła parafia świętowała 25 maja podczas uroczystości odpustowych. Mszy przewodniczył biskup senior Jan Wieczorek. – Bóg wybrał to miejsce jako swój dom, ale jest to także dom całej parafii. Od wieków duszpasterze dbali o ten kościół. Ważna jest również troska o ten żywy kościół, który gromadzi się w tym miejscu – podkreślił biskup senior. Po południu odbył się festyn z wieloma atrakcjami, który przygotowała rada sołecka.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się