Czasy nazizmu: obóz pracy, obóz koncentracyjny, wypędzenie franciszkanów, naloty amerykańskie.
W Muzeum Czynu Powstańczego na Górze Świętej Anny odbyła się 25 kwietnia sesja popularno-naukowa nt. „Góra św. Anny w okresie II wojny światowej”.
– Albrecht Schmelt (naczelnik obozów budujących autostrady – przyp. ak) wybierał z transportów idących do Auschwitz bogatych Żydów z zachodniej Europy i kierował do obozu koncentracyjnego na Górze Świętej Anny, by ich tam ograbić – mówił Janusz Oszytko z opolskiej delegatury IPN, który przedstawiał temat obozów niemieckich dla Żydów na Górze Świętej Anny w latach 1940-45.
– Do połowy roku 1941 (wypędzenie franciszkanów z klasztoru – przyp. ak) obóz koncentracyjny nie mógł istnieć na kalwarii, ponieważ nabożeństwa kalwaryjskie i odpusty odbywały się regularnie, bez zakłóceń i trudno sobie wyobrazić, żeby władze nazistowskie pozwoliły na to, żeby tysiące pielgrzymów przechodziły obok baraków obozowych – podkreślał o. dr Atanazy Piotr Polanko OFM, który zaprezentował wykład nt. losów klasztoru franciszkańskiego w oparciu o dokumenty zachowane w archiwum annogórskim. Fundamenty baraków obozu koncentracyjnego do dziś pozostały na terenie annogórskiej kalwarii - między kaplicą II Upadku Pana Jezusa a kaplicą Płaczących Niewiast.
Naziści opanowywali sanktuarium i klasztor stopniowo: zabierając najpierw Muzeum Misyjne, potem Dom Pielgrzyma, powołując braci zakonnych do Wehrmachtu, zajmując część klasztoru na obóz przesiedleńczy dla Niemców z Wołynia i wreszcie dokonując wypędzenia pozostałych zakonników. – Wtedy nad klasztorem zawisła flaga z trupią czaszką – przypomniał o. Atanazy Polanko.
O nalotach XV Armii Powietrznej USA na tereny zakładów chemicznych i lotnikach amerykańskich, którzy zginęli w okolicach Góry Świętej Anny opowiadał Waldemar Ociepski, prezes stowarzyszenia Blechhammer 1944. – Bombowce amerykańskie startowały do nalotów na nasz teren z południowych Włoch. Lotnicy kiedy dowiadywali się na odprawach, że ich celem będzie „Blechhammer” (tak określano naloty na zakłady chemiczne w okolicach Kędzierzyna-Koźla i Zdzieszowicach - przyp.ak) dostawali torsji. Tak przerażające było to zadanie – mówił W. Ociepski.
Również powojenne losy Góry Świętej Anny nie były wolne od zawirowań kościelnych i politycznych ( o tych mówił dr Zbigniew Bereszyński).