– To naprawdę Boży szaleńcy. Bo co można powiedzieć o ludziach, którzy zdecydowali się pokonać 42 km nocą, przy dotkliwym zimnie? – powiedział ks. Artur Pytel, diecezjalny duszpasterz młodzieży, który przygotował Ekstremalną Drogę Krzyżową w Gliwicach.
W drogę wyruszył ks. Rafał Grunert z parafii Wniebowzięcia NMP w Bytomiu. – Mam intencję, która towarzyszy mi od jakiegoś czasu, a do szczególnej intencji potrzebny jest szczególny wysiłek – mówi o powodach swojego pielgrzymowania. W górskich wędrówkach jest zaprawiony, a rano będzie odwiedzał chorych parafian.
Joanna Oleś pochodzi z Bytomia-Szombierek. – Mam swoje intencje, ale modlę się również za naszego papieża Franciszka. Jestem ciepło ubrana, ale mam nadzieję, że będzie nas rozgrzewać po drodze modlitwa – mówi z przekonaniem. W drogę wyruszyła z przyjaciółmi z ruchu szensztackiego, m.in. Kariną i Piotrem Frankowskimi z Zabrza-Rokitnicy. – Razem z mężem chodzimy w pielgrzymkach do Częstochowy, więc na pewno damy dziś radę – mówią chwilę przed wyruszeniem w drogę.
Michał Guzik z Gliwic ma swoją firmę. Żona z dziećmi została w domu, on, również w ich intencjach, wyruszył w Ekstremalną Drogę Krzyżową. – Mam dwóch synów, będzie dużo czasu, aby odejść od codziennego zabiegania, pobyć sam na sam ze sobą, a przede wszystkim pomodlić się za rodzinę i Kościół – powiedział przed wędrówką.
Marcel Wyszyński z Gliwic kończy technikum. W drogę wyruszył z mamą, siostrą i znajomą z pieszych pielgrzymek do Częstochowy. – Dlaczego idę? Tak szczerze, to trochę przehulałem Wielki Post, wszystkie moje postanowienia legły w gruzach. Więc te 42 kilometry to za te 40 dni postu, bo nie były takie, jak chciałem – mówi szczerze. Każdego roku idzie z rodziną pieszo do Częstochowy, ale w taką drogę wybrali się pierwszy raz. Jak mówi, zimna się nie boi. – Mam kurtkę, która w Austrii wytrzymała 35 stopni mrozu, więc i dziś spisze się na medal, a w plecaku – termos z gorącą herbatą – żartuje przed wyruszeniem w drogę.
Ola Karbowicz, gliwiczanka, idzie z grupą przyjaciół. – To dobra okazja, aby spotkać się Bogiem. Jestem przekonana, że tak będzie – mówi z uśmiechem. Michał Kusiał, jak mówi, jest z Knurowa i Sosnowca. – Czasem człowiek musi upaść bardzo mocno, by przekonać się, jak bardzo potrzebuje Boga. Dlatego idę.
Z Gliwic pochodzi Alicja Majewska. – Niejedna droga już za mną, ale taka nocna wyprawa jest pierwszą. Cieszę się bardzo, że się zdecydowałam wyruszyć – powiedziała.
Pielgrzymi wyszli w małych grupach po Mszy św. w kościele Podwyższenia Krzyża w Gliwicach. – Będzie ciężko, ale na końcu będzie dużo Bożej radości – powiedział w homilii ks. Artur Pytel. Każda grupa została zaopatrzona w mapki z dokładnie zaznaczoną trasą. Szli przez Żerniki, os. Kopernika, Łabędy, Kozłów, Sośnicowice, Smolnicę, Ostropę do gliwickiej katedry, gdzie każda grupa indywidualnie kończyła drogę. W sumie mieli do pokonania 42 km.
Nad całością czuwał ks. Artur Pytel, w pielgrzymce szli także ks. Waldemar Niemczyk, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Gliwicach, ks. Adrian Kaszowski, wikary z parafii św. Gerarda w Starych Gliwicach, i ks. Rafał Grunert.