Rusztowania już częściowe zostały usunięte. Kończy się remont elewacji lewej nawy bocznej. Renowacji wymagają także inne części murów gliwickiej katedry.
8 tysięcy cegieł – mniej więcej tyle zużyto na konieczne wypełnienie ubytków jednej tylko ściany. Rozpoczynając remont nikt nawet nie przypuszczał, że jego skala będzie tak potężna. Dopiero kiedy postawiono rusztowania okazało się, że pierwotne plany i kosztorysy muszą ulec zmianie. - Bywało tak, że mogliśmy gołymi rękami ściągać cegły, które z pozoru prawidłowo przylegały do muru – mówi Bernard Klinik, szef firmy budowlanej, która odpowiada za renowacje lewej nawy bocznej.
W trakcie remontu konieczne było między innymi murowanie na nowo bocznych przypór. Każda z nich była doszczętnie zniszczona mniej więcej od połowy wysokości w górę. To przede wszystkim wina wody, mrozu i soli. Jednak nie bez znaczenia jest tu także ukształtowanie zabudowań wokół kościoła. – Być może właśnie dlatego dwie przypory były niemal całkowicie zniszczone. Tam po prostu słońce nie było w stanie wysuszyć murów. Wschód się zaczął i słonko sobie szło dookoła kościoła, nie zaglądając na lewą nawę, a woda i dewastacyjne jej zachowania robiły swoje – mówi proboszcz parafii katedralnej ks. Bernard Plucik.
Cegła jak to cegła – mogłoby się tak wydawać, a tu niespodzianka. Przedwojenne bloczki, którymi pokryto kościół minimalnie różnią się w wymiarach od obecnie produkowanych cegieł. Odchyły sięgają co najwyżej jednego centymetra, ale przez to widoczne byłyby różnice w grubości fug. – Dlatego musieliśmy trochę pogłówkować, czy nawet pokombinować. Znaleźliśmy w końcu taką cegłę, którą po odpowiednim przycięciu i odwróceniu mogliśmy idealnie uzupełniać braki. Niestety w ten sposób powstawały spore straty materiału, gdyż odcięta część cegły stawała się odpadem i już do niczego się nie nadawała – wyjaśnia B. Klinik.
Sporym wyzwaniem zarówno logistycznym jak i finansowym była też produkcja tzw. kształtek, czyli odpowiednio modelowanych cegieł. Można je było zakupić tylko na specjalne zamówienie. Koszt jednej sięgał nawet 40 zł, a czas wykonania w fabryce blisko polsko-niemieckiej granicy wynosił kilka tygodni.
Kończący się remont lewej nawy bocznej katedry to tak naprawdę początek wielkiej inwestycji. W kolejce czekają już kolejne ściany. Na tę chwilę pracę pochłonęły już 400 tys. zł, z czego 250 tys. to dotacje z gliwickiego magistratu. Pozostała część sfinansowana została przez parafię i kurię, dzięki zwolnieniu z miesięcznych kolekt.