Każda osoba, która go spotkała, miała przekonanie, że jest wyjątkowym człowiekiem. Twórca i pierwszy dyrektor Archiwum Diecezjalnego zmarł w wieku 78 lat. Został pochowany na cmentarzu w Bytomiu-Miechowicach.
W kurii pracował na parterze, w ostatnim pokoju. Niewielu tam docierało. Pracował w ciszy, najczęściej samotnie. Bo taka jest praca archiwisty. – Kiedy powstała diecezja gliwicka, szukałem kogoś solidnego, kto od podstaw stworzyłby archiwum nowej diecezji. Nie mogłem trafić na lepszego człowieka – wspomina bp Jan Wieczorek. – Józef Bonczol był perfekcjonistą. Wszystko robił niezwykle sumiennie i dokładnie, pod każdym względem mogłem na nim polegać – podkreśla pierwszy biskup gliwicki. Wśród pracowników kurii Józef Bonczol cieszył się szacunkiem i autorytetem, na który sobie zasłużył ponad 20-letnią pracą. – Był także człowiekiem niezwykle prawym i pobożnym, który w relacjach z innymi nade wszystko cenił prawdę – dodaje bp Jan Wieczorek. Zanim Józef Bonczol trafił do kurii, przez 16 lat prowadził kancelarię parafii Bożego Ciała w Bytomiu-Miechowicach.
– Mało kto tak dobrze znał historię Śląska. Sam dużo przeżył, a przeszłość starał się poznawać z wielką dociekliwością i rzetelnością – mówi ks. prał. Hubert Nalewaja, były kanclerz kurii biskupiej w Gliwicach. To u niego pracował Józef Bonczol, gdy ks. Nalewaja był proboszczem parafii Bożego Ciała w Miechowicach. – Był historykiem samoukiem. Jednak wiedzy i rzetelności w dociekaniu prawdy mógł mu pozazdrościć niejeden utytułowany naukowiec – wspomina ks. Nalewaja. Ewa Koj, prokurator IPN w Katowicach, wspomina Józefa Bonczola ze łzami w oczach. – Zadzwonił do mnie w czwartek, dzień przed śmiercią, i zapytał, co ze sprawą ks. Jana Frenzla, zamordowanego w 1945 roku przez Armię Czerwoną kapłana z Miechowic. Jeszcze w tym samym dniu umówiłam się na rozmowę z biskupem gliwickim Janem Kopcem. Czuję, że jestem panu Józefowi winna kontynuowanie tej sprawy. Krótko się znaliśmy, jednak zawsze byłam pod ogromnym wrażeniem jego wiedzy i doświadczenia – mówi i dodaje: – To był świadek historii. Nie miał łatwego życia. Na jego oczach sowieci zamordowali w 1945 roku tylu jego znajomych i przyjaciół. Gdy władze komunistyczne tuszowały zbrodnię, on w tajemnicy gromadził zeznania świadków, a mógł za to zapłacić życiem. Bp Gerard Kusz w homilii podkreślił, iż nie ma ludzi niezastąpionych, ale pozostają po nich puste miejsca. Po panu Józefie pustka będzie wyjątkowo dotkliwa. W zrealizowanym przez katowicki oddział TVP filmie dokumentalnym „Przemilczana tragedia. Niech świat o nas pamięta”, opowiadającym o tragedii Górnoślązaków w 1945 roku, był jednym z głównych rozmówców i świadków opisujących wydarzenia wojny i deportacji. – O diecezji wiedział bardzo dużo, by nie powiedzieć wszystko. Niestety, ten katalog wiedzy zabrał do wieczności i jeszcze długo trudno będzie go na tym odcinku pracy zastąpić – mówi ks. dr Piotr Górecki, od kilku lat najbliższy współpracownik Józefa Bonczola. Mszy pogrzebowej z udziałem 25 księży przewodniczył bp senior Jan Wieczorek, homilię wygłosił bp Gerard Kusz. – Służył swoim pięknym człowieczeństwem, swoją wolą życia, do ostatniej godziny życia. Jesteśmy tu dziś tak licznie obecni z wyrazami wdzięczności za piękny przykład służby Kościołowi i diecezji gliwickiej – powiedział bp Kusz.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się