Ryzyko jest piękne. Kiedy wystawiasz się, chociaż wiesz, że możesz dostać po głowie i czasem rzeczywiście dostajesz – zachwycał się ks. Piotr Pawlukiewicz w czasie spotkania z nim, które odbyło się kilka dni temu w Gliwicach. A potem opowiedział o „przepięknej osobie”, która chłopakom z zawodówki mówiła o patriotyzmie.
Kościół był pełny, wiadomo kaznodzieja, którego świetnie się słucha, znany duszpasterz akademicki ze św. Anny w Warszawie. Zajęte ławki, boczne nawy, młodsi usiedli na kurtkach i karimatach rozłożonych na posadzce. Trochę jak na spotkaniu DA, chociaż przedział wiekowy obecnych wcale nie tak jednoznaczny, i bardzo młodzi i tacy całkiem już w nie akademickich latach.
Zaryzykuj, bo to piękne – przekonywał ks. Pawlukiewicz – najwyżej się nie uda, ale próbowałeś. Nie stój z daleka, nie krytykuj tylko, bo nie tak robił Jezus. Reformowanie Kościoła z dystansu nie ma sensu. I zaczął opowiadać o Wandzie Ossowskiej, które głosiła te rekolekcje o patriotyzmie (temat w sam raz do zastanowienia na kilka dni przed Świętem Niepodległości – patriotyzm a młodzi, i to wcale nie z harcerskim zacięciem).
Historią jej życia można by obdzielić kilka osób. Z wyrokiem śmierci, przeszła kolejno: Majdanek, Auschwitz, Ravensbrück, Neustadt-Glevé. I nigdy nie zwątpiła w człowieka. W 1987 roku w czasie Mszy świętej na Majdanku w Lublinie jako przedstawicielka więźniów obozów koncentracyjnych szła w procesji z darami do Jana Pawła II. Przedstawiła się, powiedziała kilka słów o sobie i usłyszała: o tym trzeba mówić. Więc mając ponad 60 lat, zaczęła jeździć po seminariach, domach rekolekcyjnych, szkołach i opowiadać o tym, co przeżyła.
Na początku lat 90. spotkali się z ks. Pawlukiewiczem. On pyta, co porabia, a ona: prowadzę rekolekcje w zawodowej budowlanej. Ponieważ znał szkołę, pyta dalej z rezerwą, o czym te rekolekcje. O patriotyzmie. I słuchają? – Chyba słuchają, bo dzisiaj przyszło czterech pod pokój nauczycielski i mówią: pani Wando, jak by teraz wojna wybuchła, dali byśmy radę?
Pewnie dla kogoś z takim życiorysem ryzyko, że nie będą słuchali, nie było przeszkodą, żeby robić to, co ważne. Kiedy słucha się historii o takich „pięknych osobach”, to też bardziej się chce zaryzykować, nawet jakby miało wyjść nie za bardzo. A chłopaki nie przyszliby z szacunkiem pod pokój nauczycielski.