Na apel Węgierskiego Czerwonego Krzyża, proszącego o dostarczenie krwi dla ofiar budapeszteńskich wydarzeń w 1956 roku, w Gliwicach żywo zareagowali studenci i pracownicy politechniki. Na wysokości zadania stanęły też inne środowiska w mieście.
Krwawo stłumiony protest mieszkańców Poznania w czerwcu 1956 roku uruchomił lawinę wydarzeń, które doprowadziły do objęcia stanowiska I sekretarza PZPR przez Władysława Gomułkę i do przyspieszenia procesu destalinizacji. Mimo że w Moskwie spoglądano na zmiany w Polsce nieprzychylnym okiem, ostatecznie nie doszło do sowieckiej inwazji, choć rozważano taki scenariusz.
Październikowy protest
Wydarzenia w Polsce stały się wiatrem w żagle dla wewnątrzpartyjnej opozycji węgierskiej i rozbudziły nadzieje wśród większości Węgrów. Mieszkańcy Budapesztu zebrali się 23 października 1956 roku pod pomnikiem Józefa Bema – polskiego generała, ostatniego wodza węgierskiego powstania w czasie Wiosny Ludów (1848–1849), które zostało stłumione przez wojska rosyjskie – by udzielić Polakom poparcia. Następnego dnia do Budapesztu wkroczyło sześć tysięcy żołnierzy sowieckich – wspieranych przez ponad 200 czołgów – współdziałających z węgierskimi służbami bezpieczeństwa i armią. Rozpoczęła się brutalna akcja militarna, którą zawieszono po kilku dniach, by wznowić z jeszcze większym impetem 4 listopada 1956 roku. Na ulicach stolicy Węgier polała się krew. Teraz Polacy mieli okazję, by wyrazić swą solidarność z narodem węgierskim.
Reakcja w Polsce
Od momentu demonstracji przed budapeszteńskim pomnikiem Józefa Bema wydarzenia na Węgrzech były szeroko komentowane zarówno w rozmowach prywatnych, jak i na szczytach władzy. Nowi przywódcy PZPR skierowali 28 października 1956 roku apel do narodu węgierskiego: „Komitet Centralny naszej Partii, cały naród polski, z największym bólem i głębokim niepokojem słucha tragicznych wieści dochodzących z Waszego kraju. Jesteśmy wstrząśnięci rozlewem krwi bratniej i pożogą, która niszczy Waszą stolicę”.
Inicjatywa Politechniki Śląskiej
Rankiem 28 października Polskie Radio podało apel Węgierskiego Czerwonego Krzyża, proszącego o dostarczenie krwi dla ofiar budapeszteńskich wydarzeń. Odzew był olbrzymi, a jako honorowi dawcy zgłaszali się przede wszystkim ludzie młodzi. W Gliwicach najszybciej zareagowali studenci. We wtorek 30 października od rana, na wszystkich wydziałach Politechniki Śląskiej rozpoczęto, zbiórkę pieniędzy. Na początku datki zbierano na uczelni, ale już po chwili ruszono z puszkami na miasto. Chętnych do pomocy nie brakowało. Jednocześnie zwrócono się z prośbą do stacji krwiodawczej w Instytucie Onkologii o jak najszybsze uruchomienie punktu poboru krwi. Przed południem na Politechnice Śląskiej zebrali się na nadzwyczajnym posiedzeniu Senat oraz członkowie władz partyjnych, związków zawodowych i organizacji studenckich. Przez aklamację przyjęto list skierowany do Uniwersytetu Technicznego w Budapeszcie z prośbą o przekazanie go studentom, pracownikom naukowym oraz personelowi administracyjnemu wszystkich pozostałych wyższych uczelni na Węgrzech.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się