Na murze przy ul. Andersa w Rokitnicy obok siebie można zobaczyć herby papieski i Górnika Zabrze. Zestawienie ciekawe, zwłaszcza, że ogrodzenie należy do sanktuarium szensztackiego.
Wjeden z sierpniowych poniedziałków zeszłego roku, gdzieś około 20.00 zadźwięczał dzwonek u drzwi. Wychodzę, a tu stoi może z dziesięciu młodych mężczyzn. Pomyślałam: „Czego oni o tej porze mogą ode mnie chcieć?” – opowiada Alicja Kobyłka, przełożona świeckiego instytutu szensztackiego, który w Zabrzu-Rokitnicy ma swoją siedzibę i opiekuje się tamtejszym sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Wizyta ta nie była typowa, bo mężczyźni przedstawili się jako grafficiarze i zaproponowali, że zagospodarują mur wokół sanktuarium, który wyglądał fatalnie, bo ktoś zamalował go wulgaryzmami. Niespodziewani goście, którzy okazali się kibicami Górnika Zabrze, wytłumaczyli, że jak ozdobią mur graffiti, to nikt już nie będzie na nim pisał. – Bardzo chętnie się zgodziłam, ale powiedziałam, że przedyskutujemy, co może się tam pojawić. Nie przypuszczałam, że mężczyźni zagospodarują mur na całej długości – przyznaje pani Alicja. Jako że na co dzień strzeże obrazu Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej, pomyślała, że może Jej wizerunek można by skopiować. Byłoby to jednak trudne, poza tym obawiała się, że symbole chrześcijańskie mogą szybko zostać zniszczone. – Zapytałam więc, co dla młodzieży jest świętością, czego nie ruszą. Okazało się, że barw Górnika Zabrze i Ojca Świętego Jana Pawła – opowiada pani Alicja. I tak to powstało.
Już w zeszłym roku przy wejściu na posesję sanktuarium pojawił się portret papieża i jego cytat „Świat bez sztuki naraża się na to, że będzie światem zamkniętym na miłość”. Z drugiej strony widnieje napis „Historia, którą tworzymy przez lata” i herb Górnika Zabrze. W te wakacje przyszedł czas na wypełnienie środka muru. – Pani Alicja powiedziała, że na tej ścianie ma być herb papieski – tłumaczy Sergiusz Drozd, nie odrywając się od pracy. – A Ojciec Święty to był od nas dla pani Alicji – podkreśla. Przy zagospodarowywaniu szensztackiego muru pracowali „główny sztukmistrz”, czyli Sergiusz Drozd i Sebastian Kalata, ale pomagały im też inne osoby związane z ruchem kibicowskim w dzielnicy Rokitnica. Dlaczego to robią? Zaczęło się od pierwszej ściany z wulgaryzmami. – Dogadaliśmy się, z kierowniczką sklepu przy ul. Budowlanej, zrobiliśmy zbiórkę pieniędzy i w 2009 roku powstało pierwsze graffiti. Później poszło z górki. Chłopaki same wzięły się za farby. Teraz jest tego mnóstwo na Rokitnicy – mówi S. Drozd. Największe graffiti powstało na budynku Gimnazjum nr 29. To herb Górnika Zabrze, zajmujący całą ścianę. Symbole Górnika obecne są też m.in. na pobliskich garażach. – Ludzie, jak widzą, że malujemy, to dają nam na farby. Robimy to za darmo, dla kogoś, najtańszym kosztem, farbami olejnymi, żeby tych, co chcą mieć graffiti, nie wyszło to drogo – dopowiada S. Drozd. Przyszedł też czas na sanktuarium szensztackie. – Ten mur był zawsze zabazgrany jakimiś brzydkimi wyzwiskami. Jeden człowiek z rady dzielnicy zapytał, czy nie możemy przyjść i dogadać się z panią Alicją. Nikt nie miał nadziei, że coś z tego wyjdzie, bo wiadomo – w Kościele z kasą krucho – komentuje S. Drozd. – Ale dogadaliśmy się bez większych kłopotów. Chcemy, żeby ludzie, którzy przychodzą tu do kaplicy czy do pani Alicji, mieli lepsze zdanie o kibicach Górnika.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się