Nie raz i nie dwa ktoś pomacha do nich ręką na trasie. W okolicy już wiedzą, że w każde wakacje zjeżdżają tu młodzi rowerzyści.
Panie Władzia, Marysia i Stasia codziennie wyczekują na ich powrót. Kiedy są już blisko, to mobilizacja w kuchni jest maksymalna. Także pan Jan – obozowy mechanik – spogląda często za okno. Gdy dojeżdżają, musi otworzyć garaż, w którym za chwilę znów znajdzie się kilkadziesiąt rowerów. Czasem niektóre wymagają drobnej naprawy, choć z tym radzą sobie też sami cykliści.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.