W świątyni, która niemal ocieka kunsztem genialnych artystów, prace konserwatorskie są zajęciem do bólu trudnym i wymagającym. Gdy niemal każdy centymetr kwadratowy pokrywają kolejne dzieła, na efekt renowacji trzeba czekać latami. Zobacz, jakie cenne dzieła skrywa jeden z pierwszych XX-wiecznych kościołów na Śląsku.
Parafia pw. św. Marcina Biskupa i Wyznawcy w Starych Tarnowicach, dzielnicy Tarnowskich Gór, w tym roku obchodzi 600-lecie powstania. Aby godnie uczcić jubileusz, proboszcz przy wsparciu parafian od kilku lat podejmuje szeroko zakrojony front robót w wybudowanym na początku XX wieku kościele.
– Kościół potrzebował kompleksowego remontu. Nie było sensu ruszać czegokolwiek, dopóki nie został naprawiony dach, więc właśnie od tego rozpoczęliśmy. Dotychczasowe pokrycie z blachy niestety pękało, przez co wnętrze było zalewane – przyznaje ks. Krzysztof Żak, proboszcz parafii św. Marcina. – Łuk nad ołtarzem, obrazy, freski po lewej i prawej stronie prezbiterium… Wszystko było zalane – wylicza.
Remont dachu trwał dwa lata. Później przyszedł czas na odnowienie cennych dzieł sztuki. – Wracamy do pierwotnego stanu, bo w niektórych miejscach były trzy, nawet cztery warstwy, a każdy kolejny malarz dodawał coś od siebie – tłumaczy proboszcz.
– Ten kościół jest przykładem mieszkanki. Część elementów jest neoromańskich, a część neogotyckich – wskazuje konserwatorka Ewa Dzik, która zajmuje się odrestaurowywaniem fresków w kościele św. Marcina.
Prezbiterium oplata modlitwa „Święty, święty” po łacinie. W kolumnadę wpisują się pary aniołów – naprzemiennie z otwartymi i zamkniętymi oczyma Szymon Zmarlicki /Foto Gość Choć wnętrze świątyni wydaje się teraz w pełni odnowione, to fresków jest znacznie więcej. Niemal każdy kawałek ściany pokrywają rozmaite malowidła. Jednak przede wszystkim ze względów finansowych nie wszystkie udało się odnowić. Pozostałe zostały zamalowane specjalną „oddychającą” farbą, którą w przyszłości łatwo będzie usunąć i powrócić do ukrytych dzieł bez szkody dla nich.
Co było największym wyzwaniem podczas prac konserwatorskich? – Zacieki… Nie mówię, że mnie przerażały, ale poczułam żal, bo te cenne dzieła były zalane. No i wysokość, na jakiej trzeba pracować, choć do tego da się przyzwyczaić – przyznaje Ewa Dzik. – Ale jeśli chodzi o prace konserwatorskie, to bardzo przyjemny i wdzięczny obiekt. Niestety w żadnych zapiskach nie ma informacji o autorach malowideł. Niewątpliwie jednak jest to warsztat technologicznie i artystycznie wyższej klasy – zapewnia.
Ciekawa historia związana jest z ołtarzem maryjnym w bocznej nawie. W trakcie remontu został odsunięty od ściany. – Z przodu był wizerunek Serca Jezusowego, a pod nim znaleźliśmy kopię obrazu ze starego kościoła wykonaną na dykcie. Jednak coś wciąż nie dawało mi spokoju i ściągnęliśmy kolejną warstwę. Dopiero tam odkryliśmy ikonę Matki Bożej – mówi z zafascynowaniem konserwatorka. Wizerunek Maryi z Dzieciątkiem Jezus jest nieco podobny do tego znanego z Piekar Śląskich. Od tamtego wyróżnia go jednak niewielki, choć istotny szczegół – mały Jezus nie patrzy na oglądającego obraz, lecz kieruje spojrzenie na swoją Rodzicielkę.
Zaplanowane na jesień obchody 600-lecia parafii św. Marcina w Starych Tarnowicach poprzedzą liczne wydarzenia artystyczne. Już we wrześniu rozpoczną się koncerty muzyki sakralnej i dawnej, wykłady na temat sztuki w kościołach na terenie powiatu tarnogórskiego oraz wystawy i wernisaże, które będą odbywały się również w październiku i listopadzie.
Więcej o odnowionym wnętrzu kościoła św. Marcina przeczytasz w najnowszym numerze "Gościa Gliwickiego" nr 32 na 9 sierpnia.