Nieszpory z wprowadzeniem relikwii bł. księdza Stefana Frelichowskiego do kaplicy domu rekolekcyjnego w Zabrzu-Biskupicach.
Uroczystym nieszporom z wprowadzeniem relikwii bł. księdza Stefana Wincentego Frelichowskiego do kaplicy Domu Rekolekcyjnego Diecezji Gliwickiej w Zabrzu-Biskupicach, które odbyły się 11 listopada, przewodniczył bp Sławomir Oder. Obecny był również bp Andrzej Iwanecki, ks. Artur Sepioło, dyrektor tego domu rekolekcyjnego, księża i świeccy związani z tym miejscem oraz osoby zaangażowane w pracę w tym ośrodku. Dzień uroczystości poprzedziła nowenna do patrona obranego dla tego miejsca.
Bp Oder, który był postulatorem jego procesu beatyfikacyjnego, przybliżył postać tego niezwykłego kapłana, którego wspomnienie zawsze było żywe w jego rodzinie, nazywanego w niej najczęściej Wickiem, również dzięki związkom rodzinnym z rodziną Frelichowskich. Nawiązał do spotkania podczas uroczystości beatyfikacji księdza Frelichowskiego 7 czerwca 1999 roku w Toruniu, której przewodniczył papież Jan Paweł II, z kard. Adamem Kozłowieckim SJ, również więźniem Dachau. Świadkiem ostatnich dni jego życia, który wspominał, że już wtedy widział w nim świętego.
Stefan Frelichowski urodził się 22 stycznia 1913 roku w Chełmży, w diecezji toruńskiej. Był harcerzem, jako duszpasterz szczególnie zaangażowany w pracę z młodzieżą i środowiskiem harcerskim. Dziś jest patronem polskich harcerzy.
Święcenia kapłańskie przyjął 14 marca 1937 roku, a już na początku wojny został aresztowany. W więzieniach i obozach, gdzie spędził w sumie ponad pięć lat, posługiwał jako duszpasterz, na różne sposoby w warunkach obozowych starał się sprawować Eucharystię, słuchać spowiedzi, towarzyszyć chorym i umierającym. Zmarł 23 lutego 1945 roku w obozie w Dachau na skutek zarażenia tyfusem od chorych, którym posługiwał.
- Był człowiekiem, który miał niezwykłą zdolność współczucia, odczuwania potrzeb innych ludzi. W Dachau, w obozie koncentracyjnym, który był piekłem, zwłaszcza dla kapłanów, był tym, który inicjował modlitwę, wspierał na duchu, rozsiewał nadzieję - przypomniał biskup gliwicki.
Relikwie bł. księdza Stefana Frelichowskiego w kaplicy domu rekolekcyjnego w Zabrzu-Biskupicach.
Mira Fiutak /Foto Gość
Ksiądz Frelichowski zmarł na krótko przed wyzwoleniem obozu, którego więźniowie już się spodziewali i prosili go, żeby nie ryzykował, bo takich księży jak on będzie potrzebował Kościół i Polska. - Wtedy Wicek dał niezwykle piękną odpowiedź, która dla mnie jest takim bardzo silnym przesłaniem i mottem, do którego często wracam. Ksiądz Frelichowski odpowiedział: „Ja nie jestem księdzem na jutro, ja jestem księdzem na dziś i tu jest moje miejsce, tu Chrystus mnie powołuje”. I było to niezwykle piękne, głębokie i oddające właśnie jego ducha - podkreślił bp Oder.
Jego śmierć wywołała poruszenie wśród współwięźniów, chociaż była przecież obozową codziennością. Już wtedy uznano go za świętego. Od razu zaczęto spisywać świadectwa, zachowane zostały fragmenty jego kości, a nawet odlana pośmiertna maska, która znajduje się obecnie w konkatedrze w Chełmży.
Już jako młody chłopak, pisząc w swoim pamiętniku o przyszłym kapłaństwie, zaznaczał, że chce, by była to droga do świętości, a będzie się jej uczył przed tabernakulum.
- Są piękne świadectwa jego współwięźniów, którzy mówią o tym, że Wicek spacerował w chwilach wolnych wzdłuż ściany kaplicy obozowej. Tam, gdzie wiedział, że po drugiej stronie jest Najświętszy Sakrament. Była to jego modlitwa, jego adoracja, jego uczenie się od Mistrza świętości, której bardzo pragnął, którą realizował - powiedział bp Oder.
Przypomniał słowa Jana Pawła II, że święci nas zawstydzają, pokazując jak nasze życie dalekie jest od ich życia. - Ale święci są także po to, aby wzbudzać w naszych sercach nadzieję. Bo nikt nie rodzi się święty, ale jesteśmy do niej powołani. I jak to widzimy na przykładzie księdza Frelichowskiego świętość jest do przeżywania tu i teraz, w konkretnej sytuacji naszego życia. Trzeba mieć odwagę, aby przeżywać naszą codzienność, nasze tu i teraz, jako miejsce powołania do świętości. Święci są po to, aby nas zawstydzać, ale też po to, by wlewać w nasze serca nadzieję. I mam nadzieję, że obecność tych relikwii w tej wspólnocie i fakt, że oddajecie pod patronat bł. księdza Stefana Frelichowskiego ten dom i waszą działalność będzie rękojmią Bożej łaski nieustannie przepływającej przez tę rzeczywistość. Ale też, że jego przykład będzie zachęcał was do tego, aby każda chwila dnia była przeżywana z wielką odpowiedzialnością, z wielką miłością, której trzeba się uczyć od Chrystusa w Eucharystii. Aby ta miłość nie była tylko uczuciem, ale konkretnym darem własnego życia - powiedział bp Sławomir Oder.
Ksiądz Frelichowski był kapłanem niespełna osiem lat. Na obrazek prymicyjny wybrał słowa: „Przez krzyż cierpień i życia szarego - z Chrystusem - do chwały zmartwychwstania” i był im wierny aż do końca.
***
Dom Rekolekcyjny w Zabrzu (ul. Bytomska 39) zaprasza grupy (maksymalnie 40-ososbowe) na rekolekcje, kursy, dni skupienia, warsztaty, konferencje i inne spotkania. Z noclegów mogą korzystać też osoby indywidualne i rodziny. Jest możliwość przeżycia w tym miejscu osobistych rekolekcji w ciszy czy indywidualnych dni skupienia. Pokoje są jedno-, dwu, trzy-, cztero- i siedmioosobowe (z możliwością dostawek). W domu jest kaplica, sala konferencyjna, salonik - kawiarenka. W Adwencie i okresie świątecznym różne grupy mogą organizować tu spotkania i kolędowanie.