Zatrudnienie wykładowców (doradców rodzinnych, lekarzy, psychologów, instruktorów naturalnego i innych - generalnie im lepsi tym drożsi, za jakość się płaci), materiały (broszury, testy, ankiety itp.) wynajem sal, jeżeli wykłady czy warsztaty odbywają się w salach należących do Kościoła to trzeba zapłacić za światło i sprzątanie, koszty noclegów i wyżywienia(przewidziane są rekoleje wyjazdowe).
Kto ma za to zapłacić?
Tak dla Twojej informacji - każdorazowa wizyta narzeczonych w poradni naturalnego planowania rodziny to 40zł (do tej pory płacone instruktorom przez Kościół), takich wizyt jest kilka. (I proszę mi nie pisać, że instruktorzy NPR biorą dużo, to śmiesznie mała stawka. Dla porównania prywatna wizyta u psychologa to koszt 90-120 zł.)
Nie no ja rozumiem, biznesowo rachunek zysków i strat powinien być przynajmniej równy...
Tak sobie jednak pomyślałem czy nie warto byłoby dorzucić:
1) Wizyta u psychologa ( czy z dekielkiem jest ok, może jakiś ukryty alkoholizm - żeby potem niebyło że nieważne małżenstwo ) za 100 zł. tanio bo psycholog chrześcijański z poradni
2) Wizyta u ginekologa, za 200 zł.od pary + badana żeby niebyło potem, że niepłodny/a i znów, że nieważne
3) No i najważniejsze opinia ks. proboszcza za 30 zł.
żeby stwierdził czy pomimo, iże de facto bierzmowany to czy rzeczywiście dojrzały, odpowiedzialny chrześcijanin czy tylko bierzmowany.
Wszystko oczywiście wdłg. stawek rynkowych, nikt nie zarabia trzeba tylko opłacić, lokal, papier, atrament itd. itp.
....tylko dlaczego czuję się w tej sytuacji jak "pierwszo- komunijne" dziecko - żeby nie napisać jak idiota którego chcę się sprawdzić czy aby na pewno może, powinien, wie o co chodzi ze ślubem....
Właśnie ze względu na rok rodziny postanowiono wydłuzyć okres przygotowania do małżeństwa i zadbać o jakość tego przygotowania. Stąd ten pomysł wprowadzenia częściowej partycypacji w kosztach narzeczonych.
A może przygotowanie do bierzmowania, albo do kapłaństwa. Czy to też nie powinno być płatne? Może jeden z drugim się zastanowią, czy mają powołanie, czy nie.
Byłem w seminarium w latach 2001-2007. Płaciliśmy co miesiąc na seminarium 100 zł, opłaty rosły w miarę lat do 200 zł. Proszę nie wypisywać bzdur na tak zacnym forum
OKej, płaci się. Warto by to było zestawić dla lepszego porównania z kosztami, jakie musi ponieść na życie przeciętny student, który mieszka w akademiku lub na stancji. Kiedy ja studiowałem, sam akademik to było około 4 stów miesięcznie. Plus wyżywienie, dojazdy na uczelnię itd. To było mniej więcej w tych latach, w których Ksiądz studiował.
Rozumiem z tego co piszesz, że uważasz, że to niesprawiedliwe, że w seminariach płaci się symbolicznie, a ty płaciłeś niesymboliczne kwoty
a ponieważ przygotowanie do kapłaństwa i bierzmowanie zestawiłeś z sobą, obok siebie w swoim poście rozumiem, że brak opłat za bierzmowanie też Cię oburza.
Dlaczego więc oburza Cię wprowadznie opłat za przygotowanie do małżeństwa?
Zapętliłeś się chłopie zupełnie, zabrnąłeś w kompletną niekonsekwencję,
zrób sobie przerwę i pomysl trochę zanim coś napiszesz by nie popadać w oczywiste sprzeczności.
100zł czy 200zł miesięcznie płącone przez alumna, lub parfie rodzinną alumna, lub kredytowane przez diecezję to nic w porównaniu z całkowitymi kosztami utrymania alumna: mieskanie, wyżywienie, strój duchownych, koszty nauki. Przecież wykładowcy seminariów duchownych i wychowawcy nie pracują za darmo. Ale te koszty sa nieporównywalne z opłatami jawnymi i ukrytymi jakie ponosi cywilny student na cywilnej uczelni albo nawet katolickiej. Sytuacje materialną alumna seminarium można porównac do np sytuacji materialnej kadeta wojskowej szkoły oficerskiej, a nie świeckiego studenta na świeckich studiach
No to trzeba było iść na księdza, prawie bezpłatne studia, dolce vita w seminarium a po święceniach wypasiony Maybach i kasa sama leci do kieszeni, ... ales ty głupi że nie poszedłeś do seminarium tylko bidoczku studiowałłeś jakieś tam badziewie, płaciłeś za to i nic z tego nie masz :-( jak mi ciebie szkoda ...
No to trzeba było iść na księdza, prawie bezpłatne studia, dolce vita w seminarium a po święceniach wypasiony Maybach i kasa sama leci do kieszeni, ... ales ty głupi że nie poszedłeś do seminarium tylko bidoczku studiowałłeś jakieś tam badziewie, płaciłeś za to i nic z tego nie masz :-( jak mi ciebie szkoda ...
I nie chodzi o opłatę za "udzielenie sakramentu" - każda rzecz (w tym przygotowanie do bierzmowania) jak ma być przeprowadzona z sensem związana jest z kosztami - i te koszty pokrywają rodzice bierzmowanego.
Nie ma w tym nic dziwnego. Nawet w państwowej "bezpłatnej" szkole się płaci. Czasem i kilkadziesiąt złotych miesięcznie (choćby za materialy odbijane na ksero dla ucznów - np. testy, sprawdziany).
Z bierzmowaniem jest bardziej zawiła sprawa, bo przecież proboszcz daje grubą kopertę w ramach wdzięczności... Przynajmniej w mojej archidiecezji bierzmowanie nie ma już żadnego wymiaru religijnego.
Również jestem po seminarium (koszalińskim). W ciągu 6 lat formacji płaciłem co miesiąc po 100 zł, a opłaty regularnie wzrastały. Na końcu VI roku wynosiły bodajże 250 zł za miesiąc. Było to w latach 1998-2004. Potem - jako neoprezbiter - byłem zwolniony z tych opłat, zaś po ukończeniu pierwszego roku kapłaństwa rozpocząłem płacenie tzw. świadczeń osobistych (czy seminaristicum - różnie to zwą) przez 6 kolejnych lat. Dziś jestem już dawno po zapłaceniu ostatniej składki. Całość świadczeń na rzecz seminarium po święceniach wyniosła mnie więc 7200 zł.
Warto więc czasem zdobyć nieco rzetelnej wiedzy, zanim zacznie się kogoś obrzucać błotem. Pozdrawiam.
Zdziwiłbyś się ile kosztuje przygotowanie do kapłaństwa. Jakie są koszty wykształcenia i uformowania kleryków na księży. Bierzmowanie też kosztuje, podobnie jak Pierwsza Komunia. Są koszty, których nie da się uniknąć. Państwowa "bezpłatna" szkoła też kosztuje i to nie mało.
Ciekawe co na to powiedziałby Papież Franciszek??? Może warto powiedzieć mu o tym co też wymyślają w Polsce kapłani??? Jak widać mamona króluje a o duchowości zapomniano.
że prowadzący zajęcia powinni pracować za darmo, elektrownia nie pobierać opłat za światło w sali gdzie odbywa się przygotowanie, sprzątaczki za darmo sprzatać, sklep za darmo dawać herbatę i kawę i wodę mineralną (coś trzeba pić - tudno, żeby narzeczeni przynosili herbatę w termosie), drukarnia drukowała materiały szkoleniowe za darmo i udostępniający miejsca noclegowe na zajęcia wyjazdowe nie pobierali opłat.
Jestem ciekawa czy osoby świeckie, które prowadzą te zajęcia otrzymają choć złotówkę... Obawiam się, że one robią to charytatywnie podobnie jak ja a pieniądze trafiają do księży. Niestety taka jest prawda. Osoby świeckie są bardziej skłonne do działania na rzecz parafii zupełnie bezpłatnie, niż to jest w przypadku kapłanów. Oni wszystko robią za "co łaska" :),czyli za ... zł
Do @Prosiaczek Nie wiem,czy to dobry pomysł z opłatą za przygotowanie do sakramentu małżeństwa, ale jeśli chodzi o przygotowanie do sakramentu kapłaństwa to takowa opłata jest (przynajmniej w seminariach diecezjalnych), tzn. klerycy płacą tzw. czesne, które częściowo pokrywa ich utrzymanie, naukę itd. Dodatkowo księża w wielu diecezjach już po święceniach są zobligowani do opłacania składek na seminarium już po jego ukończeniu (i to przez więcej lat niż sama nauka w seminarium trwa). Nie twierdzę, że to jest złe, bo przecież tak czy siak ktoś za to zapłacić musi, ale twierdzenie że przygotowanie do sakramentu kapłaństwa nie kosztuje nie jest prawdą.
A ja zapytam po co jest w takim razie nauka religii w szkole? Aż taki niski poziom że trzeba dodatkowych kursów do małżeństwa? Co to wierzący katolik po 12 latach nauki doszkalać się jeszcze musi?
Proszę sobie zajrzeć do KPK. Jest tam wyraźna mowa o trzystopniowym przygotowaniu do małżeństwa. Ów KPK podpisał w 1983 r. jeszcze nasz Jan Paweł II, więc wszystko zostało zatwierdzone i takie kursy to nic nadzwyczajnego.
Tu chodzi o przygotowanie do małżeństwa konkretnej pary a nie każdej z osób z osobna więc nie mozliwe jest to do realizacji w szkole, tym bardziej, że ma to poprzedzać bezpośrednio zawarcie ślubu (mało zaraz po skończeniu szkoły bierze ślub) i nie polega to na wykładach tylko raczej ma formę warsztatową
. Spora część jest poświęcona temu by narzeczeni się poznali (tak, tak - bywa, że nie wiele wiedzą o sobie w kluczowych dla zycia malżeńskiego kwestiach)
Masz blade pojęcie (delikatnie powiedziane...) o tym na czym polega przygotowanie do sakramentu małżeństwa.
Ja tam jestem z wprowadzenia odplatności zadowolona, może w Końcu Kościół będzie stać na zatrudnienie bardziej kompetennych niż do tej pory osób prowadzących takie przygotowanie. Bo teraz w związku z tym, że nie bylo na to pieniędzy zdarzalo się, że przygotowanie prowadzili na wpół-amatorzy ze szkodą dla poziomu takiego przygotowania
No nie, nie. Nie chodzi tylko o przygotowanie do małżeństwa konkretnej pary. Tam m.in. na początek tych kursów ma być ewangelizacja (sic!). Znaczy, parafia nie zewangelizowała, katecheza szkolna nie zewangelizowała, to może tuż przed ślubem się uda, za 150 zł, zewangelizować. To naprawdę nie chodzi o wysokość tych opłat, tylko o jakiś taki... powiew hipokryzji w nakładaniu na wiernych kolejnych obowiązków przy równoczesnym coraz mizerniejszym rezultacie w postaci ich gorliwości chrześcijańskiej...
Brawo !! Co za oszołamiające rozwiązanie !! W przedszkolu katecheza - płatne z budżetu PL W podstawówce katecheza - płatne z budżetu PL W szkole zawodowej i średniej katecheza - płatne z budżetu PL
Oczywiście po tylu latach ludzie niezdolni do iu podjęcia trwałego, dojrzałego opartego na Bogu i wierze związku więc co, jak to co: PŁATNA KATECHEZA !! A co !! Oczywiście minimu 150 zł., Msza minimu 700 zł ale zazwyczaj dają 1000 zł. ( No bo taka Msza z sakramentem jest bardziej Mszowa niż z chrztem za minimum 200 zł. ) A na kazaniu to Wy kochani narzeczen udzielacie sobie tych ślubów przed Bogiem, ja w imieniu Kościoła tylko błogosławie...
Brawo, brawo już widzę jak w diecezji spada odsetek małżeństw bez sakramentów i rozwodów jakby mniej po tej decyzji. Brawo, brawo wspaniały pomysł nowej ewangelizacji - budowania wiezi na Chrystusie i to za jedyne minimum 150 zł.
Pomijając totalną nieskuteczność szkolnej katechizacji... Zamiast ustalać stawki i stwarzać wrażenie, że za sakramenty trzeba płacić, lepiej wyjaśnić ludziom skąd wziął się zwyczaj składania przy różnych okazjach ofiary. I uświadomić im, że utrzymanie kościoła kosztuje, a 2 złote raz w tygodniu na tace mogą nie wystarczyć. Prąd, ogrzewanie, kwiaty, remonty - to wszystko samo się nie zrobi. Ludzie bez mrugnięcia okiem płacą grube tysiące za wiązankę ślubną dla młodej, za limuzynę, pokaz fajerwerków, za całą masę rzeczy które z przymiotnikiem "ślubne" kosztują 2x drożej niż na to zasługują. Chcą, żeby na Mszy ze ślubem było pięknie, uroczyście, z organistą - a na ofiarę skąpią. Pomijam już idiotyzm poświęcania kupy czasu na przygotowanie "tego szczególnego dnia"(te dramatyczne wybory - jaki deseń serwetek wybrać...) przy ignorowaniu przygotowania do życia w małżeństwie. Dlaczego się pan dziwi, że z okazji ślubu warto złożyć wyższą ofiarę niż przy okazji chrztu? Chrzty odbywają się na ogół "hurtowo", podczas zwykłej Mszy. Nie ma na nich ani szczególnej oprawy muzycznej, ani większej ilości dekoracji.
Tak, barwo! Wspaniałomyślność naszych "pasterzy" jest coraz bardziej podobna do głupoty. Już teraz się dziwią, że ludzie żyją w związkach niesakramentalnych, a teraz ślub i małżeństwo będzie luksusem, na którego nie będzie stać zwykłego katolika. Przy wynagrodzeniu jakie się otrzymuje w dzisiejszych czasach. Kościół sam się pogrąża. Przykro mi to mówić, bo jestem osobą wierzącą ....ale tak niestety jest.
Nie sakramenty, tylko przygotowanie do małżeństwa, które sakramentem nie było, nie jest i nie będzie. Że też takie oczywiste rzeczy człowiek musi tłumaczyć. Uff...
Wiem i proszę nie pouczać. Darmo dostaliście, darmo dajcie. Ale tyle teoria i nauka. A praktycznie? Nie dostaną Sakramentu? Będą pisali podania o zwolnienie z opłat? Powiem dosadnie - to skandal. I nie nazywajmy tego ofiarą. Jeśli kogoś stać, sam złoży ofiarę, ale po co upokarzać biednych? O dojazdach do miejsc prowadzenia kursu już lepiej nie wspominać.
@ jesienna
Tak przy okazji, bo dopiero przy powórnym przeczytaniu zwróciłam uwage na Twoją wypowiedź w całości. Napisałaś:
"Nie sakramenty, tylko przygotowanie do małżeństwa, które sakramentem nie było, nie jest i nie będzie".
W KKK czytamy:
Artykuł siódmy
SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA
1601 "Przymierze małżeńskie, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną ze swej natury na dobro małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa, zostało między ochrzczonymi podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu" 89 .
źle mnie zrozumiałaś (nie przypuszczałam, że znajdzie się ktoś kto to by to tak mógł zrozumieć więc nie uściśliłam)
nie napisałam, że małżeństwo nie jest sakramentem tylko, że kurs (czy jak to tam nazwać) przygotowujący do małżeństwa sakramentem nie jest (kurs a nie małżeństwo!)
Do @Prosiak Na temat wysokości opłaty w seminarium już ktoś Ci udzielił odpowiedzi. A czy jest wysoka czy niska, to pojęcie względne. Zauważ, że księża płacą na seminarium przez wiele lat po jego ukończeniu, choć, już tam nie "uczęszczają". Po prostu ta opłata jest rozłożona na dłuższy okres. Więc koszty poniosą pewnie podobne, tylko nie w przeciągu studiów, ale dłużej
Prawda. Księża płacą. Dobrze, że to zostało napisane. Wszyscy jesteśmy mądrzejsi. W każdym razie, jak zauważono, jest to, jak rozumiem, składka (a przynajmniej jej jakaś część), którą trzeba ponieść w związku z kosztami mieszkania, wyżywienia, generalnie życia alumna. Tak samo jak każdego innego studenta. Księża napisali, ile płacą. Ja jestem ciekaw, ile kosztuje życie świeckiego studenta teologii. Zresztą, mniejsza o te liczby. Sedno sprawy polega na tym, że kleryk nie płaci przecież za przygotowanie do sakramentu, tylko za utrzymanie. A może się mylę. Pewnie "Jesienna" odpowie, bo widzę, że się rozkręciła w dyskusji. Pozdrawiam ;)))
Tylko u kleryka jest sprawa z samym przygotowaniem podobna - setki godzin psychologii, muzyki, filozofii, teologii, pedagogiki, katechetyki. Nie rzadko klerycy odpadają już przez samą naukę. Do tego praca fizyczna w seminarium - obejście, pomoc w sprzątaniu, w pracach w kurii. Na dodatek - przygotowanie chyba najważniejsze - praca w grupach charytatywnych. Tutaj zależy od możliwości jednostki, na przykładzie Katowic: praca z bezdomnymi, pomoc Kalkutankom, praca z dziećmi z trudnych rodzin, pomoc w Domu Dziecka. Jeszcze mogę dodać ograniczony kontakt z rodziną (sobota i niedziela tylko odwiedziny - rodzina musi dojechać), w niektórych diecezjach brak komórki oraz ograniczony czasowo dostęp do Internetu. To tak pokrótce.
A tak swoją drogą też pomyślałem na początku: co?! Jednak później doszedłem do wniosku, że rzeczywiście jakość jest chyba ważniejsza - poza tym - za ślub nie trzeba nic dawać. Nie chce proboszcz słuchać? Od czego masz biskupa. To jest dla mnie najlepsza chyba kwestia małżeństwa: muszę płacić, bo tak chce proboszcz. Ludzi chyba zapomnieli, że analfabetami nie są, a i rączki są zdrowe. A jak nie to są znajomi i rodzina.
Przecież te składki (kleryków i księży) nie starczą na pokrycie kosztów utrzymania kleryków. Większą część kosztów wykształcenia kleryków ponoszą wierni (poprzez specjalne zbiórki na ten cel czy określoną część daniny diecezjalnej składanej od każdego wiernego na rzecz diecezji a także dotacje państwowe na wydziały teologiczne istniejące przy uniwersytetach). A tak a propos nauk przedmałżeńskich: jeżeli katolik ukończył katechezę na poziomie szkoły średniej nie powinien być zmuszany do odbycia nauk. W latach 50. XX wieku małżeństwa zawierane były bez dodatkowych nauk i "jakoś dziwnym zrządzeniem boskim" były znacznie trwalsze niż obecne zawierane po tygodniach przygotowań. Ciekawe czy w innych katolickich krajach też tak utrudnia się zawieranie małżeństwa sakramentalnego??? Może któryś z kapłanów odpowie?
To dobrze,że biskup gliwicki okreslił cennik. Tylko co to znaczy "minimum 150zł". To jak telefon komórkowy na promocji "od 1zł" a potem okazuje się, że na rachunku jest 1000zł. Jak się ustala cennik to jednoznaczny, a nie "od" wzwyż. A opcja "niemajętni moga wyazać się zaświadczeniem od proboszcza o zamożności" to dyskryminacja. Księża nie zdają sobie sprawy jakim upokorzeniem jest dla tych niemajętnych prosi proboszcza o zaświadczenie, że sa ubodzy i nie stać ich za opłacenie kościelnych rachunków.
Rozumiem, że sa koszty, których nie można uniknąć związane z przygotawaniami do sakramentu, ale dlaczego zrzuca się je całkowiecie na nupturientów? A gdzie dobrowolność ofiar? A jaki cennik w diecezji gliwickiej ustalono za udzielenie sakramentu? Bo jak się określa cennik za przygotowanie do sakramentu małżęńśtwa to trzeba być knsekwentnym i ustanowić cennik na wszystkie usługi świadcozone przez parafie w diecezji. A jaką pensję biskup wypłaca swoim księzom? Ustaloną, czy procent od przychodu parafii nie mniej niż?
Gneralnie okazuje się, że nupturienci są ignorantami, nie wiedzą po co im małżeństwo i w jaki sposób. A od czego jest nauka o religii w średniej szkole? Najpierw dzieci i potem młodzież mają lekcje nauki o religii przez wszystkie etapy szkoły, a jak potem zdarzy im się wystaĻić w teleturnieju to najwięcej kłopotów mają z odpowiedzią na pytania religijne.
Może i biskup gliwicki miał dobry pomysł, a zrealizował go kiepsko i do tego w niedobrym czasie.
Do "jesienna"! Wydaje Ci się, że wszystko wiesz najlepiej? Trochę więcej pokory! Sadzę, że to Ty jesteś jednym z tych wybitnych specjalistów od kwestii przygotowania do małżeństwa i już się nastawiasz na kasę za wykłady i druk materiałów!!! Zrozum, że jeżeli kandydaci na małżonków nie zdołali się przygotować podczas kilkunastoletniej katechezy szkolnej, przygotowania do I komunii świętej i do bierzmowania oraz w trakcie wychowania przez rodziców to żadne dodatkowe warsztaty im nie pomogą - stracą tylko pieniądze i taka jest gorzka prawda, którą należy przyjąć do wiadomości.
Nie bronię poziomu tego typu kursów, których poziom nierzadko jest żałosny sama poniekąd jestem ich "ofiarą" i nie taka była intencja moich wypowiedzi.
Być może to naiwność - ale mam nadzieję, że może jak diecezja będzie w stanie płacić za zajęcia naprawdę kompetentnym ludziom, którzy poprowadzą te zajęcia to coś w tej sprawie się zmieni.
Można dyskutować jak tutaj, słusznie czy nie. Ale pytam jak to wpłynie na tzw. wiernych. Tych, co bezkrytycznie patrzą i zapłacą wszystko jest naprawdę coraz mniej. Skutkiem tego będzie powszechna krytyka na pazerność Kościoła. Komu to potrzebne...? Jeszcze nie poprawiliśmy sobie (jako Kościół) wizerunku po wypadkach pedofilii, a już brniemy dalej. Spójrzcie na wymienione miasta, przecież tam największe bezrobocie. Lepiej mniejsza pompa w przygotowaniach, a z uwzględnieniem możliwości narzeczonych i skutków takiego posunięcia.
Jak będzie rozliczany z jakości? Przecież tu nie ma rynku usług typu "jak fryzjerka kiepska, to pójdę do innej". Nie pójdę, bo jest wyznaczonych siedem ośrodków, i nie ma zmiłuj się, w którymś z nich nauki trzeba odbyć. Choćby były na niskim poziomie.
Masz i nie masz racji. Słyszałam o kursie na którym rozdawane były ankiety z pytaniami o ocenę zajęć. Wyobrażam sobie, że mogłoby być to standartem.
Inna sprawa czy nie będzie tak, że uczestniczący w kursie nie będą wysoko oceniać przede wszyskim tych, którzy będą "niekłopotliwi", nie będą wymagali od nich zaangażowania, nie mieli nic przeciwko aby w czasie kursu kursanci zajmowali się czymś innym i przed czasem kończyli zajęcia.
Nie przeczę, że niektórzy prowadzący zajęcia robią ich ewaluację. Ale przypuszczam - a w niektórych przypadkach mam pewność - że nie jest to ewaluacja na potrzeby organizującego przygotowanie do ślubu, która miałaby wpływ na personalia. Po prostu niektórzy sensowni prowadzący chcą się dowiedzieć, co mogliby ulepszyć w swojej pracy. Ale nie ma to żadnego znaczenia dla tego, kto ich zatrudnia.
Tu się nie bardzo, Jesienna, da przykładać miarę rynkową, ponieważ to jest "usługa" z natury rzeczy świadczona jednorazowo. Tu nie ma prostego mechanizmu, że "zadowolony klient wraca". Klient zaciśnie zęby, raz jeden odbębni, i będzie zadowolony, ze ma to już za sobą. W nowym kształcie zmieni się tyle, że organizatorzy będą do przodu o 150 zł. Też (samo)zadowoleni...
Proponuję wprowadzić następujące opłaty-za uczetnictwo we Mszy św.20 zł,za przystąpienie do Komunii św.40 zł,za spowiedż(gdy ma się tylko grzechy lekkie) 100 zł,za spowiedż(gdy ma się grzechy ciężkie) 200 zł,za pierwszą komunię św. 1000 zł,za chrzest 2000 zł,za bierzmowanie 4000 zł,za pogrzeb 5000 zł,za ślub 10000 zł.
Jako wierzący i praktykujący Katolik (prawie codziennie) nie potrafię zrozumieć decyzji Biskupa. Wiem, że bardzo często poziom tych nauk jest na bardzo niskim poziomie. Opłata powinna być dobrowolna ofiara jak za wszystko. Wszak godzien jest robotnik swojej zapłaty. Jeśli wierni nie chcą wspierać finansowo Kościoła to znaczy, że z Kościołem jest coś nie tak i jego kerygmatem. Wartałoby po prostu zawierzyć Panu Jezusowi, on wie czego potrzeba Kościołowi i nie pozwoliłby mu zbankrutować.
Witam! Czytając "Narzeczeni zapłacą za przygotowanie do ślubu" nie bardzo dziwię się. Z obserwacji mojej już dawno parafia pomału staje się instytucją świadczącą usługi religijne. Wielu tzw. wiernych już od dawna ją tak traktowało. Przychodzący do proboszcza z prośbą o udzielenie sakramentu stawia pytanie: Ile płacę? Świadczy to o tym, że wśród nich nie istnieje świadome przeżywanie swojego chrześcijaństwa! Czym więc dla wielu chrześcijan (księży i świeckich)jest dzisiaj sakrament chrztu św.? Brak u wiernych katechumenatu jest jedną z przyczyn tego stanu rzeczy. Dochodzenie do świadomie przeżywania swojej wiary zależne jest głównie od przeżycia katechumenatu - nie jest ważne czy przed chrztem (dorośli), czy po chrzcie św.(ochrzczone dzieci). Zachodzi pilna potrzeba ewangelizowania już samych chrześcijan szczególnie w Europie w tym w Polsce. Dostrzega to już wielu hierarchów po Soborze Watykańskim II w tym kolejni papieże. Ostatnio Ojciec Św. Franciszek wypowiada się na ten temat w adhortacji "EVANGELII GAUDIUM". Czy biskupi, proboszczowie korzystają z narzędzi, które są im dane przez Stwórcę. Jednym z takich narzędzi już od ponad 40 lat jest neokatechumenat (Droga Neokatechumenalna) jakże niechętnie widziana przez proboszczów w parafiach...
Ubogi Kościół - zgodnie z nauką aktualnego papieża. We łbach się klechom poprzewracało całkowicie. Składka na bierzmowanie 50 zł - krzyż 7,50 a reszta na co? A teraz to... Putin przekroczył swoją a wy swoją czerwoną linię. Kiedyś nie było takich bredni jak nauki przedmałżeńskie i jakoś ludzie żyli. Zwłaszcza że poziom tych nauk jest marny a skuteczność zerowa.
Otóż tu muszę zaprzeczyć. Byłem w Sulejówku na przygotowaniu. Składało się z dwóch części, po pierwszym jedna para nie przyjechała. Zrezygnowali ze ślubu -nie tylko kościelnego. A i mi to dało sporo do myślenia. Może warto poszukać czegoś poza własną parafią - czasem warto. Początek spotkań był ciekawy " nie musicie brać ślubu kościelnego". Także spokojnie płacić też nie musicie.
Z tym żądaniem pieniędzy albo ofiarą, ale nie mniejszą niż 150 zł to Kościół daleko nie zajdzie. Ludzie przychodzą do kościoła po sakramenty, chcą wziąć ślub, a tu takie wydatki na nich czekają... Straszne. Przecież Kościół to jest służba ludziom!!! Jak wierni stwierdzą że tego wymaga sytuacja , to sami od siebie, bez żadnego cennika wspomogą kościół, a nie z góry wyznaczanie im jakichś stawek, żeby dopuścić ich do sakramentu. Oj nieładnie Kościele gliwicki...
I po co wstawiasz takie zestawienie? Przecież są osoby, których na takie wydatki nigdy nie będzie stać albo uważają, że zamiast wesela na kilkadziesiąt osób lepiej przeznaczyć te pieniądze na coś innego - choćby wynajem mieszkania. Piszesz, bo chcesz uzasadnić wysokość opłat za tzw. "warsztaty". Oczywiście każdą głupotę można uzasadnić, ale po co!!!
Wesele nie jest konieczne, przygotowanie do ślubu tak. Nie miałam DJ, zespołu, wynajętego samochodu ani fotografa, ani wizażystki, manicurzystki, suknia ślubna jakieś 200 zł (nowa), zaproszenia drukowaliśmy sami. Garnitur to inwestycja, przyda się mężczyźnie nie raz. Za sensownie prowadzone metodą warsztatową, z dialogiem par bym zapłaciła. Za to, co miałam w parafii na temat planowania rodziny, nie. Jasne, że osoby, które prowadzą, powinny dostać wynagrodzenie, jest opłata za sale. Jednak coś tu zgrzyta.
Pierwszy komentarz na tym forum, ale jak czytam, co wypisuje @jesienna, to mam wrażenie, że to autor(ka) pomysłu.
W związku z tym postanowiłem i ja się wypowiedzieć, jako potencjalny 'klient' owego przygotowania, choć w innej diecezji (uff...)'.
1. Zanim zaczniesz pouczać wszystkich dookoła, weź słownik języka polskiego (np. nie z przymiotnikami piszemy razem).
2. Przygotowanie (które wprowadziło się z własnej woli, aby wyedukować ludzi i im pomóc) do sakramentu, za który także pobiera się opłatę (bardziej lub mniej oficjalnie), to chyba niedorzeczne, nie sądzisz?
Jeśli tak, to pozwólmy innym ośrodkom na wprowadzenie własnych szkoleń przygotowujących - może wprowadzą konkurencyjne ceny? I podzielmy ceny faktycznie na konkretne rzeczy, aby każdy mógł wybrać, czy chce iść na dane 'szkolenie' czy też nie.
Przecież to przygotowanie, to jest bardzo często paranoja...
Wystarczy powiedzieć, że np. biotechnolog musi zapłacić za słuchanie o embrionalnych komórkach macierzystych (tak, jakby ktoś w poradni życia rodzinnego mógł mu powiedzieć coś więcej niż już się zdążył nauczyć - myślę, że często nawet podstawowa wiedza tych ludzi jest niewystarczająca, żeby kogoś uczyć). Ginekolog będzie słuchał o tym, jak badać poprawność okresu i jak powinny zachowywać się narządy płciowe - też musi za to zapłacić...
A tak zaczynając zupełnie od początku, to jak można pobierać pieniądze, za coś co się wymyśliło samemu, jako jakby nie było edukacja młodych i idąc trochę Waszym tropem rozumowania 'inwestycja' w przyszłych klientów?
Niedługo po prostu sprowadzimy Kościół do usługodawcy. Za wejście 2 zł. W niedzielę 5, ale opłatek w cenie, jak bez opłatka, to 3,50 zł. Szafarze za pójście do chorego dostaną procent, a ministranci najniższą krajową...
Skoro w tę stronę idziemy, to dlaczego biskupi nie chcą zgodzić się na 'podatek kościelny'? Przecież każdy by zapłacił z góry albo z dołu, ale za cały rok i byłoby spoko, nie?
Chyba nie tędy droga jednak...
A jeśli już, to wprowadźmy wolny rynek i może narzeczeni chcieliby się części rzeczy dowiedzieć od swojej znajomej katechetki, która im to wyłoży za 20 zł, a drugiej części u lekarza. Dajmy każdemu kartę obiegową i niech biega po pieczątki - może za 150 zł zdobyć w jednym miejscu, a może pochodzić za wiedzą - lekarz, psycholog, katecheta, wszyscy dostępni...
ad. 1 - ogólnie wiadomo, że tego typu przytyki (o literówki - bo brak spacji to literówka właśnie) robią Ci co w kwestii merytorycznej nie mają nic do powiedzenia
sądząc po dalszej części postu Ty tu jesteś wyjątkiem
(a tak przy okazji doskonale wiem, że zdania zaczyna się dużą literą a kończy kropką)
bardzo bym się chciała odnieść do tego co napisałaś, bo uważam, że poruszyłaś sprawy istotne, warte komentarza
ha! no to teraz nie zdziwcie się, że jeszcze mniej par zdecyduje się na ślub. skoro trzeba zapłacić nawet za obowiązkową wizytę w poradni rodzinnej, gdzie siedzi jakaś babcia i gada, co tam sama pamięta z młodości...
pierwsze - temu ma służyć 7 ośrodków w diecezji, żeby uniknąć sytuacji z tą "babcią"
drugie - czy to ma być szantaż? "Opłaćcie mi przygotowanie z kościelnej kasy, bo inaczej ślubu nie będzie!" ??? Przy takim podejściu, to faktycznie lepiej, by ktoś ślubu w KK nie brał i katolickiego małżeństwa nie udawał
Te "katechezy" absolutnie nie powinny być płatne. A jeśli ofiara, to co łaska, a nie cennik. A co jak Chrystus wystawi rachunek? Będzie kogoś stać na zapłacenie za niebo? Wątpię.
Co pan tu chrzani za głupoty? Ksiądz kształci się ~7 lat a przyszli małżonkowie krótki kursik i jak odpowiednich wzorców nie wynieśli z domów, to klapa prawdopodobna.
Jakoś nikt nie oszczędza na weselu:-) Impreza na 100 osób, sukienka nie ważne ile kosztuje. Koszt nauk wyniesie 1/100 , albo mniej a krzyku co niemiara. ..
Jestem kobietą niezamężną. Choć nieraz mi ciężko z tego powodu widzę tu wyraźnie, że 'powołanie do samotności' ma swoje plusy! Kościół nie prowadzi ŻADNYCH katechez przygotowujących do życia w pojedynkę ani nie wydaje certyfikatów. Nie ma 'sakramentu samotności' oraz uroczystego ślubowania dozgonnej samotności, nie ma przyjęcia, sukni/garnituru, wystroju, fotografa, itd. Za nic nie trzeba nikomu płacić. I nikt niczego nie wymaga ani nie zarzuca osobie samotnej, że nie jest odpowiednio przygotowana. ;-)))
Pani Anno, nie pierwszy raz słyszę o powołaniu do samotności i za każdym razem się dziwię. Polecam konferencję o. Adama Szustaka "Młodość mija a ja niczyja" - jest dostępna w sieci.
Czy Papież Franciszek nie apelował do księży, by nie pobierali opłat za sakramenty? Ah, zapomniałem, kurs przedmałżeński to nie sakrament. http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,14635527,Papiez_Franciszek_poprosil_ksiezy__by_nie_pobierali.html
Nie powiem, że podoba mi się pomysł obowiązkowych za przygotowanie do małżeństwa, ale z drugiej strony zastanówcie się, czy nie bardziej ceni się to, za co musimy zapłacić? No i może faktycznie poziom takich spotkań się poprawi - tylko czy to zależy jedynie od prowadzących?
@magda nie sądzę, żebyś miała rację. życie pokazuje, że różni naciągacze każą nam płacić za bzdury, śmieci, badziewie itp. to, ze coś kosztuje nie oznacza, że jest warte swojej ceny. niestety. a jeszcze nigdy - nigdy!!! - nie spotkałem osoby, która powiedziałaby, że czas spędzony na przedmałżeńskich naukach kościelnych nie był zmarnowany. albo się tam mówi rzeczy, o których młodzi już sami wiedzą, albo się tam truje. taka prawda.
Jest też napisane "robotnik jest godzien swojej zapłaty" Czy to jest ewangeliczne jeśli ktoś z własnego budżetu domowego dokłada do posługi w Kościele tym samym okradając własną rodzinę? Prawda jest taka ofiarność nasza (wspólnoty Kościoła) drastycznie spadła. Niektórzy się nie poczuwają do żadnej ofiarności, wydaje im się, że babcie dewotki za nich zapłacą, a oni mają prawo do darmowego wynajęcia budynku kościoła na swoją ceremonię, gdzie samo przystrojenie, kamerzysta, fotograf to czasem kilka ładnych tysięcy. Proszę spojrzeć jakie ofiary są składane w trakcie Mszy św. w niedzielę. Kiedyś syn narzekającemu tatusiowi, że zimno w kościele, odpowiedział, a co chcesz mieć za te 2 zł co wrzuciłeś do koszyczka. Proszę porozmawiać z narzeczonymi, którzy nauki w zimie mieli w salkach gdzie temperatura była ok 10-12 stopni C. Każdy oczekuje jakości a wielu zapomniało o dziesięcinie. Ciekawe czy wszyscy, którzy się wypowiadają negatywnie o tych zmianach pamiętają o swoich powinnościach. Uważam osobiście, że jeśli ktoś o tym zapomniał to nie prawa komentować tych zmian. W wielkim poście warto zrobić rachunek sumienia z naszej ofiarności.
a może by kościół zrobił rachunek sumienia z gospodarności? z moich, naszych podatków na kościół idzie bardzo dużo. bardzo dużo. co w zamian? hodowla danieli?
Komunizm nauczył Polaków braku odpowiedzialności. I nie są odpowiedzialni ani za Państwo ani za Kościół ani za nic innego poza własną zupą. Stąd Państwo stało się opresyjne aby móc przetrwać. Więcej Premier sam tego uczy - np. nie trzeba płacić za abonament TV. Co ma zrobić Kościół - zamknąć drzwi bo nie stać go na utrzymanie? A może sprzedać. Może to nie w Kościele jest problem ale w wiernych? Chociaż mam wrażenie, że większość głosów oburzenia nie pochodzi od katolików ale od "obrońców krzywdzonych katolików". "Czcij Pana darami ze swojego mienia i z pierwocin wszystkich swoich plonów! I będą twoje stodoły wypełnione ponad miarę, a twoje prasy opływać będą w moszcz (Prz 3,9-10 BW)".
Przecież i tak płacimy za tzw. nauki przedmałżeńskie. U nas kosztuje to 100 zł od pary (za 3 spotkania z księdzem i 2 z panią z poradni). Muszę przyznać, że jestem zawiedziona tym kursem. Nie tego się spodziewałam i oczekiwałam czegoś więcej.
Jestem osobą, która jest zaangażowana w przygotowania narzeczonych do małżeństwa i chcę powiedzieć, że wkradł się błąd do artykułu. "pobierana będzie ofiara w wysokości minimum 150 zł" - 150 zł jest maksymalną kwotą, a nie minimalną. Jest to bardzo duża różnica.
Totalna bzdura.Zaliczyłem i modliłem się o to aby komuniści nie doszli do władzy .Żenada. Pozdrawiam ks.Rafała z Białogardu i Dorotę. Szkoda ,że rozpadło się małżeństwo.Rodzina najważniejsza.
Papież Franciszek, mówiąc o darmowych sakramentach znał chyba sytuację ekonomiczną Kościoła - a mimo wszystko kazał udzielać sakramentów za darmo. W Polsce jednak biskupi wiedzą lepiej, a ponieważ im zabroniono ustalać cennika za sakramenty, robią "koszty ukryte". Ja wiem, że wszystko kosztuje i "nic za darmo nie ma", ale wiem też, że OGROMNĄ zaletą kościoła jest "co łaska". Zaletą, która przy dobrym zarządzaniu przeradza się w o wiele większe zyski, również materialne - bo człowiek jest z natury hojny i jeśli doświadczy czegoś dobrego, chętnie da za to pieniądze, i to większe niż by taryfikator pokazał. Jeśli potrafimy zostawić w knajpie 20% napiwku, to tym bardziej dalibyśmy chętnie stówkę albo dwie za dobry kurs przedmałżeński. Tylko musi być dobry, a nie byle jaki i na odwal. Za oazę też trzeba będzie płacić? Jest co piątek przez cały rok, zaangażowany animator poświęca tym spotkaniom znacznie więcej niż animator na trzydniowym kursie przedmałżeńskim. Oaza to młodzież, okej - ale jest też oaza dorosłych, również darmowa. Rozumiem, że animatorom wszystkich ruchów i wspólnot zaczniemy sprawiedliwie wypłacać wynagrodzenie?
Nie czepiam się padających tu kwot, bo są niewielkie - czepiam się idei "cennika" przy jednoczesnej przymusowości wzięcia udziału w tym kursie i monopolu na nie. Pomysł porąbany, bo za bezcen Kościół oddaje ideę "darmowości", która zwyczajnie przyciąga ludzi w tym korpoświecie, gdzie wszystko ma metkę z ceną. Nic nie zarobicie, a stracicie szacunek - głupio pod każdym względem. Gdybym przygotowywał się do małżeństwa rok temu - za dobry kurs chętnie i z radością dałbym w ramach ofiary dziesięć razy więcej niż wyliczyliście (bo mnie stać, szanuję czyjąś pracę, lubię dawać tak sobie, od siebie, na dobre cele). Jak podetkniecie mi cennik, z niesmakiem dam tyle, ile chcecie (i "odliczę to sobie od podatku" na następnej niedzielnej mszy). I nie mówię tego, żeby się wywyższać, jaki to ja hojny nie jestem - tylko żeby pokazać, jak to działa. Takich jak ja jest tysiące w Polsce (przypuszczam, że co druga para narzeczonych dałaby Wam dobrowolnie co najmniej 3x tyle, ile chcecie - więc finansowo wyszlibyście na plus). Ludzie Wam nie dają ofiar za kursy? To znaczy, że macie beznadziejne kursy, i tyle. Proboszcz, dużej parafii, który nie ma na ogrzewanie kościoła albo sam mówi beznadziejne kazania, albo ma beznadziejnych wikarych. Jeśli Szustak potrafił oddolnie zebrać milion złotych na działalność ewangelizacyjną, a mający 10 lat więcej doświadczenia duszpasterskiego proboszcz nie potrafi zebrać pięciu tysięcy - to pora spojrzeć w lustro i uświadomić sobie, że może jednak jestem beznadziejny w tym co robię i najwyższy czas zakasać rękawy. Nawet bez odwoływania się do Ewangelii, wdowiego grosza i tak dalej (zresztą w synagodze był "taryfikator" barankowo-synogarlicowy, zniesiony potem przez Jezusa - "darmo otrzymaliście, darmo dawajcie") samo doświadczenie dnia codziennego pokazuje, że metoda "co łaska" po prostu działa i wszędzie tam, gdzie Kościół lokalny stoi na porządnym duszpasterstwie radzi sobie nieźle, nawet bez cenników i taryfikatorów. Mieszkam na łączeniu dwóch dużych parafii - i siłą rzeczy jestem niemal codziennym bywalcem obu z nich naprzemiennie. Jedna działa prężnie i ma kasy po kokardę (witrażyki, nowe organy, nowe ławki, ogrzewanie podłogowe i nowa klima), druga ledwo zipie i nie ma na łatanie dachu. Dlaczego? Bo do tej pierwszej nagminnie chodzą ludzie z drugiej, razem ze swoimi portfelami. W tym ja, chociaż terytorialnie należę do drugiej. Jak masz jakość, to i pieniądze się znajdą. Obie parafie startują z tego samego poziomu, kościoły podobnie stare (a raczej młode, mniej niż 40 lat), liczebność podobna, środowisko to samo, obie osiedlowe, wielkomiejskie. W tej drugiej proboszcz próbował głupio ratować sytuację cennikiem za pogrzeby i śluby – i praktycznie przestał odprawiać pogrzeby i śluby (a sąsiednia parafia z niespodziewanych ofiar "pogrzebowych" i "ślubnych" zarobiła na nową klimę).
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Kościół przecież ponosi koszty i są one nie małe.
Zatrudnienie wykładowców (doradców rodzinnych, lekarzy, psychologów, instruktorów naturalnego i innych - generalnie im lepsi tym drożsi, za jakość się płaci), materiały (broszury, testy, ankiety itp.) wynajem sal, jeżeli wykłady czy warsztaty odbywają się w salach należących do Kościoła to trzeba zapłacić za światło i sprzątanie, koszty noclegów i wyżywienia(przewidziane są rekoleje wyjazdowe).
Kto ma za to zapłacić?
Tak dla Twojej informacji - każdorazowa wizyta narzeczonych w poradni naturalnego planowania rodziny to 40zł (do tej pory płacone instruktorom przez Kościół), takich wizyt jest kilka. (I proszę mi nie pisać, że instruktorzy NPR biorą dużo, to śmiesznie mała stawka. Dla porównania prywatna wizyta u psychologa to koszt 90-120 zł.)
Nie no ja rozumiem, biznesowo rachunek zysków i strat powinien być przynajmniej równy...
Tak sobie jednak pomyślałem czy nie warto byłoby dorzucić:
1) Wizyta u psychologa ( czy z dekielkiem jest ok, może jakiś ukryty alkoholizm - żeby potem niebyło że nieważne małżenstwo ) za 100 zł. tanio bo psycholog chrześcijański z poradni
2) Wizyta u ginekologa, za 200 zł.od pary + badana żeby niebyło potem, że niepłodny/a i znów, że nieważne
3) No i najważniejsze opinia ks. proboszcza za 30 zł.
żeby stwierdził czy pomimo, iże de facto bierzmowany to czy rzeczywiście dojrzały, odpowiedzialny chrześcijanin czy tylko bierzmowany.
Wszystko oczywiście wdłg. stawek rynkowych, nikt nie zarabia trzeba tylko opłacić, lokal, papier, atrament itd. itp.
....tylko dlaczego czuję się w tej sytuacji jak "pierwszo- komunijne" dziecko - żeby nie napisać jak idiota którego chcę się sprawdzić czy aby na pewno może, powinien, wie o co chodzi ze ślubem....
bo tak naprawdę nie są przygotowani tylko im się zdaje, że są (sama sobie odpowiedziałam)
inna sprawa czy obowiązkowe przygotowanie do małżeństwa w takiej formie jak prowadzone jest w stanie coś zmienić na lepsze
a ponieważ przygotowanie do kapłaństwa i bierzmowanie zestawiłeś z sobą, obok siebie w swoim poście rozumiem, że brak opłat za bierzmowanie też Cię oburza.
Dlaczego więc oburza Cię wprowadznie opłat za przygotowanie do małżeństwa?
Zapętliłeś się chłopie zupełnie, zabrnąłeś w kompletną niekonsekwencję,
zrób sobie przerwę i pomysl trochę zanim coś napiszesz by nie popadać w oczywiste sprzeczności.
Sytuacje materialną alumna seminarium można porównac do np sytuacji materialnej kadeta wojskowej szkoły oficerskiej, a nie świeckiego studenta na świeckich studiach
I nie chodzi o opłatę za "udzielenie sakramentu" - każda rzecz (w tym przygotowanie do bierzmowania) jak ma być przeprowadzona z sensem związana jest z kosztami - i te koszty pokrywają rodzice bierzmowanego.
Nie ma w tym nic dziwnego.
Nawet w państwowej "bezpłatnej" szkole się płaci. Czasem i kilkadziesiąt złotych miesięcznie (choćby za materialy odbijane na ksero dla ucznów - np. testy, sprawdziany).
Przynajmniej w mojej archidiecezji bierzmowanie nie ma już żadnego wymiaru religijnego.
Również jestem po seminarium (koszalińskim). W ciągu 6 lat formacji płaciłem co miesiąc po 100 zł, a opłaty regularnie wzrastały. Na końcu VI roku wynosiły bodajże 250 zł za miesiąc. Było to w latach 1998-2004. Potem - jako neoprezbiter - byłem zwolniony z tych opłat, zaś po ukończeniu pierwszego roku kapłaństwa rozpocząłem płacenie tzw. świadczeń osobistych (czy seminaristicum - różnie to zwą) przez 6 kolejnych lat. Dziś jestem już dawno po zapłaceniu ostatniej składki. Całość świadczeń na rzecz seminarium po święceniach wyniosła mnie więc 7200 zł.
Warto więc czasem zdobyć nieco rzetelnej wiedzy, zanim zacznie się kogoś obrzucać błotem. Pozdrawiam.
Bierzmowanie też kosztuje, podobnie jak Pierwsza Komunia. Są koszty, których nie da się uniknąć. Państwowa "bezpłatna" szkoła też kosztuje i to nie mało.
Jesteście żałośni!
kogo kasa podnieca? Kościół czy niektórych piszących tu posty
i nie wiadomo czy dać "+" czy "-"
Abp Głodź zebrał pochwały od Papieża!
Tak to naprawdę wygląda!
że prowadzący zajęcia powinni pracować za darmo, elektrownia nie pobierać opłat za światło w sali gdzie odbywa się przygotowanie, sprzątaczki za darmo sprzatać, sklep za darmo dawać herbatę i kawę i wodę mineralną (coś trzeba pić - tudno, żeby narzeczeni przynosili herbatę w termosie), drukarnia drukowała materiały szkoleniowe za darmo i udostępniający miejsca noclegowe na zajęcia wyjazdowe nie pobierali opłat.
Nie wiem,czy to dobry pomysł z opłatą za przygotowanie do sakramentu małżeństwa, ale jeśli chodzi o przygotowanie do sakramentu kapłaństwa to takowa opłata jest (przynajmniej w seminariach diecezjalnych), tzn. klerycy płacą tzw. czesne, które częściowo pokrywa ich utrzymanie, naukę itd. Dodatkowo księża w wielu diecezjach już po święceniach są zobligowani do opłacania składek na seminarium już po jego ukończeniu (i to przez więcej lat niż sama nauka w seminarium trwa). Nie twierdzę, że to jest złe, bo przecież tak czy siak ktoś za to zapłacić musi, ale twierdzenie że przygotowanie do sakramentu kapłaństwa nie kosztuje nie jest prawdą.
dużo?
Tu chodzi o przygotowanie do małżeństwa konkretnej pary a nie każdej z osób z osobna więc nie mozliwe jest to do realizacji w szkole, tym bardziej, że ma to poprzedzać bezpośrednio zawarcie ślubu (mało zaraz po skończeniu szkoły bierze ślub) i nie polega to na wykładach tylko raczej ma formę warsztatową
. Spora część jest poświęcona temu by narzeczeni się poznali (tak, tak - bywa, że nie wiele wiedzą o sobie w kluczowych dla zycia malżeńskiego kwestiach)
Masz blade pojęcie (delikatnie powiedziane...) o tym na czym polega przygotowanie do sakramentu małżeństwa.
Ja tam jestem z wprowadzenia odplatności zadowolona, może w Końcu Kościół będzie stać na zatrudnienie bardziej kompetennych niż do tej pory osób prowadzących takie przygotowanie. Bo teraz w związku z tym, że nie bylo na to pieniędzy zdarzalo się, że przygotowanie prowadzili na wpół-amatorzy ze szkodą dla poziomu takiego przygotowania
To naprawdę nie chodzi o wysokość tych opłat, tylko o jakiś taki... powiew hipokryzji w nakładaniu na wiernych kolejnych obowiązków przy równoczesnym coraz mizerniejszym rezultacie w postaci ich gorliwości chrześcijańskiej...
ktoś nie weźmie ślubu z powodu wprowadzonej opłaty? (tym bardziej, że dla osób w trudnej sytuacji będzie umarzana)
W przedszkolu katecheza - płatne z budżetu PL
W podstawówce katecheza - płatne z budżetu PL
W szkole zawodowej i średniej katecheza - płatne z budżetu PL
Oczywiście po tylu latach ludzie niezdolni do iu podjęcia trwałego, dojrzałego opartego na Bogu i wierze związku więc co, jak to co: PŁATNA KATECHEZA !!
A co !!
Oczywiście minimu 150 zł., Msza minimu 700 zł ale zazwyczaj dają 1000 zł. ( No bo taka Msza z sakramentem jest bardziej Mszowa niż z chrztem za minimum 200 zł. )
A na kazaniu to Wy kochani narzeczen udzielacie sobie tych ślubów przed Bogiem, ja w imieniu Kościoła tylko błogosławie...
Brawo, brawo już widzę jak w diecezji spada odsetek małżeństw bez sakramentów i rozwodów jakby mniej po tej decyzji.
Brawo, brawo wspaniały pomysł nowej ewangelizacji - budowania wiezi na Chrystusie i to za jedyne minimum 150 zł.
...jeśli sam uznałeś/as, że pomysł braw niegodny, bronić tekstu nie musisz...
Zamiast ustalać stawki i stwarzać wrażenie, że za sakramenty trzeba płacić, lepiej wyjaśnić ludziom skąd wziął się zwyczaj składania przy różnych okazjach ofiary. I uświadomić im, że utrzymanie kościoła kosztuje, a 2 złote raz w tygodniu na tace mogą nie wystarczyć. Prąd, ogrzewanie, kwiaty, remonty - to wszystko samo się nie zrobi. Ludzie bez mrugnięcia okiem płacą grube tysiące za wiązankę ślubną dla młodej, za limuzynę, pokaz fajerwerków, za całą masę rzeczy które z przymiotnikiem "ślubne" kosztują 2x drożej niż na to zasługują. Chcą, żeby na Mszy ze ślubem było pięknie, uroczyście, z organistą - a na ofiarę skąpią. Pomijam już idiotyzm poświęcania kupy czasu na przygotowanie "tego szczególnego dnia"(te dramatyczne wybory - jaki deseń serwetek wybrać...) przy ignorowaniu przygotowania do życia w małżeństwie.
Dlaczego się pan dziwi, że z okazji ślubu warto złożyć wyższą ofiarę niż przy okazji chrztu? Chrzty odbywają się na ogół "hurtowo", podczas zwykłej Mszy. Nie ma na nich ani szczególnej oprawy muzycznej, ani większej ilości dekoracji.
Szatański pomysł!
Powiem dosadnie - to skandal. I nie nazywajmy tego ofiarą. Jeśli kogoś stać, sam złoży ofiarę, ale po co upokarzać biednych?
O dojazdach do miejsc prowadzenia kursu już lepiej nie wspominać.
@ jesienna
Tak przy okazji, bo dopiero przy powórnym przeczytaniu zwróciłam uwage na Twoją wypowiedź w całości. Napisałaś:
"Nie sakramenty, tylko przygotowanie do małżeństwa, które sakramentem nie było, nie jest i nie będzie".
W KKK czytamy:
Artykuł siódmy
SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA
1601 "Przymierze małżeńskie, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną ze swej natury na dobro małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa, zostało między ochrzczonymi podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu" 89 .
nie napisałam, że małżeństwo nie jest sakramentem tylko, że kurs (czy jak to tam nazwać) przygotowujący do małżeństwa sakramentem nie jest (kurs a nie małżeństwo!)
Na temat wysokości opłaty w seminarium już ktoś Ci udzielił odpowiedzi. A czy jest wysoka czy niska, to pojęcie względne. Zauważ, że księża płacą na seminarium przez wiele lat po jego ukończeniu, choć, już tam nie "uczęszczają". Po prostu ta opłata jest rozłożona na dłuższy okres. Więc koszty poniosą pewnie podobne, tylko nie w przeciągu studiów, ale dłużej
A tak swoją drogą też pomyślałem na początku: co?! Jednak później doszedłem do wniosku, że rzeczywiście jakość jest chyba ważniejsza - poza tym - za ślub nie trzeba nic dawać. Nie chce proboszcz słuchać? Od czego masz biskupa. To jest dla mnie najlepsza chyba kwestia małżeństwa: muszę płacić, bo tak chce proboszcz. Ludzi chyba zapomnieli, że analfabetami nie są, a i rączki są zdrowe. A jak nie to są znajomi i rodzina.
A tak a propos nauk przedmałżeńskich: jeżeli katolik ukończył katechezę na poziomie szkoły średniej nie powinien być zmuszany do odbycia nauk.
W latach 50. XX wieku małżeństwa zawierane były bez dodatkowych nauk i "jakoś dziwnym zrządzeniem boskim" były znacznie trwalsze niż obecne zawierane po tygodniach przygotowań. Ciekawe czy w innych katolickich krajach też tak utrudnia się zawieranie małżeństwa sakramentalnego??? Może któryś z kapłanów odpowie?
Rozumiem, że sa koszty, których nie można uniknąć związane z przygotawaniami do sakramentu, ale dlaczego zrzuca się je całkowiecie na nupturientów? A gdzie dobrowolność ofiar?
A jaki cennik w diecezji gliwickiej ustalono za udzielenie sakramentu?
Bo jak się określa cennik za przygotowanie do sakramentu małżęńśtwa to trzeba być knsekwentnym i ustanowić cennik na wszystkie usługi świadcozone przez parafie w diecezji.
A jaką pensję biskup wypłaca swoim księzom? Ustaloną, czy procent od przychodu parafii nie mniej niż?
Gneralnie okazuje się, że nupturienci są ignorantami, nie wiedzą po co im małżeństwo i w jaki sposób. A od czego jest nauka o religii w średniej szkole? Najpierw dzieci i potem młodzież mają lekcje nauki o religii przez wszystkie etapy szkoły, a jak potem zdarzy im się wystaĻić w teleturnieju to najwięcej kłopotów mają z odpowiedzią na pytania religijne.
Może i biskup gliwicki miał dobry pomysł, a zrealizował go kiepsko i do tego w niedobrym czasie.
Wydaje Ci się, że wszystko wiesz najlepiej? Trochę więcej pokory!
Sadzę, że to Ty jesteś jednym z tych wybitnych specjalistów od kwestii przygotowania do małżeństwa i już się nastawiasz na kasę za wykłady i druk materiałów!!!
Zrozum, że jeżeli kandydaci na małżonków nie zdołali się przygotować podczas kilkunastoletniej katechezy szkolnej, przygotowania do I komunii świętej i do bierzmowania oraz w trakcie wychowania przez rodziców to żadne dodatkowe warsztaty im nie pomogą - stracą tylko pieniądze i taka jest gorzka prawda, którą należy przyjąć do wiadomości.
Być może to naiwność - ale mam nadzieję, że może jak diecezja będzie w stanie płacić za zajęcia naprawdę kompetentnym ludziom, którzy poprowadzą te zajęcia to coś w tej sprawie się zmieni.
Spójrzcie na wymienione miasta, przecież tam największe bezrobocie.
Lepiej mniejsza pompa w przygotowaniach, a z uwzględnieniem możliwości narzeczonych i skutków takiego posunięcia.
jak nie było opłat - trudno było wymagać - na zasadzie "darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby"
Inna sprawa czy nie będzie tak, że uczestniczący w kursie nie będą wysoko oceniać przede wszyskim tych, którzy będą "niekłopotliwi", nie będą wymagali od nich zaangażowania, nie mieli nic przeciwko aby w czasie kursu kursanci zajmowali się czymś innym i przed czasem kończyli zajęcia.
Tu się nie bardzo, Jesienna, da przykładać miarę rynkową, ponieważ to jest "usługa" z natury rzeczy świadczona jednorazowo. Tu nie ma prostego mechanizmu, że "zadowolony klient wraca". Klient zaciśnie zęby, raz jeden odbębni, i będzie zadowolony, ze ma to już za sobą. W nowym kształcie zmieni się tyle, że organizatorzy będą do przodu o 150 zł. Też (samo)zadowoleni...
A propos - kiedy opłaty za spowiedź?
Wartałoby po prostu zawierzyć Panu Jezusowi, on wie czego potrzeba Kościołowi i nie pozwoliłby mu zbankrutować.
We łbach się klechom poprzewracało całkowicie.
Składka na bierzmowanie 50 zł - krzyż 7,50 a reszta na co?
A teraz to...
Putin przekroczył swoją a wy swoją czerwoną linię.
Kiedyś nie było takich bredni jak nauki przedmałżeńskie i jakoś ludzie żyli.
Zwłaszcza że poziom tych nauk jest marny a skuteczność zerowa.
Koszt 1 gościa w wynajętej sali weselnej 80-170 zł od osoby
Wynajęcie sali, koszt niezależny od ilości osób 600-1500 zł za salę
Zespół muzyczny 1500-3000 zł
DJ 1000-3000 zł
Alkohol 20-40 zł od osoby
Tort ślubny 150 - 400zł
Video + filmowanie 700-2000 zł
Fotograf 500-2000 zł
Wypożyczenie samochodu 50-150 zł za godzinę lub 350-600 zł za cały czas
Suknia ślubna nowa - kupno 1500-5000 zł
Suknia ślubna używana - kupno 600-1500 zł
Suknia ślubna - wypożyczenie 500-2000 zł
Rękawiczki ślubne 40-100 zł
Bielizna ślubna 50-200 zł
Buty ślubne damskie 100-200 zł
Garnitur męski 600-3000 zł
Frak / smoking 600-2500 zł
Krawat 30-80 zł
Muszka 60-120 zł
Buty męskie 100-350 zł
Koszula męska ślubna 60-200 zł
Fryzjer 200-400 zł
Wizażystka 100-200 zł
Manicure 100-200 zł
Obrączki - para 400-2000 zł
Formalności w Urzędzie Stanu Cywilnego 100 zł
Akt urodzenia (2) 40 zł
Ofiara na Kościół od 200 zł do ~
Zaproszenia na ślub 2-7 zł od osoby
Wiązanka ślubna 50-300 zł
Udekorowanie samochodu 150-300 zł
Dekoracja Kościoła 200-800zł
Przecież są osoby, których na takie wydatki nigdy nie będzie stać albo uważają, że zamiast wesela na kilkadziesiąt osób lepiej przeznaczyć te pieniądze na coś innego - choćby wynajem mieszkania.
Piszesz, bo chcesz uzasadnić wysokość opłat za tzw. "warsztaty".
Oczywiście każdą głupotę można uzasadnić, ale po co!!!
Za sensownie prowadzone metodą warsztatową, z dialogiem par bym zapłaciła. Za to, co miałam w parafii na temat planowania rodziny, nie.
Jasne, że osoby, które prowadzą, powinny dostać wynagrodzenie, jest opłata za sale. Jednak coś tu zgrzyta.
W związku z tym postanowiłem i ja się wypowiedzieć, jako potencjalny 'klient' owego przygotowania, choć w innej diecezji (uff...)'.
1. Zanim zaczniesz pouczać wszystkich dookoła, weź słownik języka polskiego (np. nie z przymiotnikami piszemy razem).
2. Przygotowanie (które wprowadziło się z własnej woli, aby wyedukować ludzi i im pomóc) do sakramentu, za który także pobiera się opłatę (bardziej lub mniej oficjalnie), to chyba niedorzeczne, nie sądzisz?
Jeśli tak, to pozwólmy innym ośrodkom na wprowadzenie własnych szkoleń przygotowujących - może wprowadzą konkurencyjne ceny? I podzielmy ceny faktycznie na konkretne rzeczy, aby każdy mógł wybrać, czy chce iść na dane 'szkolenie' czy też nie.
Przecież to przygotowanie, to jest bardzo często paranoja...
Wystarczy powiedzieć, że np. biotechnolog musi zapłacić za słuchanie o embrionalnych komórkach macierzystych (tak, jakby ktoś w poradni życia rodzinnego mógł mu powiedzieć coś więcej niż już się zdążył nauczyć - myślę, że często nawet podstawowa wiedza tych ludzi jest niewystarczająca, żeby kogoś uczyć). Ginekolog będzie słuchał o tym, jak badać poprawność okresu i jak powinny zachowywać się narządy płciowe - też musi za to zapłacić...
A tak zaczynając zupełnie od początku, to jak można pobierać pieniądze, za coś co się wymyśliło samemu, jako jakby nie było edukacja młodych i idąc trochę Waszym tropem rozumowania 'inwestycja' w przyszłych klientów?
Niedługo po prostu sprowadzimy Kościół do usługodawcy. Za wejście 2 zł. W niedzielę 5, ale opłatek w cenie, jak bez opłatka, to 3,50 zł. Szafarze za pójście do chorego dostaną procent, a ministranci najniższą krajową...
Skoro w tę stronę idziemy, to dlaczego biskupi nie chcą zgodzić się na 'podatek kościelny'? Przecież każdy by zapłacił z góry albo z dołu, ale za cały rok i byłoby spoko, nie?
Chyba nie tędy droga jednak...
A jeśli już, to wprowadźmy wolny rynek i może narzeczeni chcieliby się części rzeczy dowiedzieć od swojej znajomej katechetki, która im to wyłoży za 20 zł, a drugiej części u lekarza. Dajmy każdemu kartę obiegową i niech biega po pieczątki - może za 150 zł zdobyć w jednym miejscu, a może pochodzić za wiedzą - lekarz, psycholog, katecheta, wszyscy dostępni...
sądząc po dalszej części postu Ty tu jesteś wyjątkiem
(a tak przy okazji doskonale wiem, że zdania zaczyna się dużą literą a kończy kropką)
bardzo bym się chciała odnieść do tego co napisałaś, bo uważam, że poruszyłaś sprawy istotne, warte komentarza
może jutro znajdę trochę czasu
drugie - czy to ma być szantaż? "Opłaćcie mi przygotowanie z kościelnej kasy, bo inaczej ślubu nie będzie!" ??? Przy takim podejściu, to faktycznie lepiej, by ktoś ślubu w KK nie brał i katolickiego małżeństwa nie udawał
na kurs to powinni księża iść. powinni przejść ewangelizację
Biskupa do egzorcysty chyba trzeba wysłać
Ah, zapomniałem, kurs przedmałżeński to nie sakrament.
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,14635527,Papiez_Franciszek_poprosil_ksiezy__by_nie_pobierali.html
nie sądzę, żebyś miała rację. życie pokazuje, że różni naciągacze każą nam płacić za bzdury, śmieci, badziewie itp.
to, ze coś kosztuje nie oznacza, że jest warte swojej ceny. niestety.
a jeszcze nigdy - nigdy!!! - nie spotkałem osoby, która powiedziałaby, że czas spędzony na przedmałżeńskich naukach kościelnych nie był zmarnowany. albo się tam mówi rzeczy, o których młodzi już sami wiedzą, albo się tam truje.
taka prawda.
Co ma zrobić Kościół - zamknąć drzwi bo nie stać go na utrzymanie? A może sprzedać.
Może to nie w Kościele jest problem ale w wiernych?
Chociaż mam wrażenie, że większość głosów oburzenia nie pochodzi od katolików ale od "obrońców krzywdzonych katolików".
"Czcij Pana darami ze swojego mienia i z pierwocin wszystkich swoich plonów! I będą twoje stodoły wypełnione ponad miarę, a twoje prasy opływać będą w moszcz (Prz 3,9-10 BW)".
Pozdrawiam ks.Rafała z Białogardu i Dorotę.
Szkoda ,że rozpadło się małżeństwo.Rodzina najważniejsza.
Nie czepiam się padających tu kwot, bo są niewielkie - czepiam się idei "cennika" przy jednoczesnej przymusowości wzięcia udziału w tym kursie i monopolu na nie. Pomysł porąbany, bo za bezcen Kościół oddaje ideę "darmowości", która zwyczajnie przyciąga ludzi w tym korpoświecie, gdzie wszystko ma metkę z ceną. Nic nie zarobicie, a stracicie szacunek - głupio pod każdym względem.
Gdybym przygotowywał się do małżeństwa rok temu - za dobry kurs chętnie i z radością dałbym w ramach ofiary dziesięć razy więcej niż wyliczyliście (bo mnie stać, szanuję czyjąś pracę, lubię dawać tak sobie, od siebie, na dobre cele). Jak podetkniecie mi cennik, z niesmakiem dam tyle, ile chcecie (i "odliczę to sobie od podatku" na następnej niedzielnej mszy). I nie mówię tego, żeby się wywyższać, jaki to ja hojny nie jestem - tylko żeby pokazać, jak to działa. Takich jak ja jest tysiące w Polsce (przypuszczam, że co druga para narzeczonych dałaby Wam dobrowolnie co najmniej 3x tyle, ile chcecie - więc finansowo wyszlibyście na plus). Ludzie Wam nie dają ofiar za kursy? To znaczy, że macie beznadziejne kursy, i tyle. Proboszcz, dużej parafii, który nie ma na ogrzewanie kościoła albo sam mówi beznadziejne kazania, albo ma beznadziejnych wikarych. Jeśli Szustak potrafił oddolnie zebrać milion złotych na działalność ewangelizacyjną, a mający 10 lat więcej doświadczenia duszpasterskiego proboszcz nie potrafi zebrać pięciu tysięcy - to pora spojrzeć w lustro i uświadomić sobie, że może jednak jestem beznadziejny w tym co robię i najwyższy czas zakasać rękawy. Nawet bez odwoływania się do Ewangelii, wdowiego grosza i tak dalej (zresztą w synagodze był "taryfikator" barankowo-synogarlicowy, zniesiony potem przez Jezusa - "darmo otrzymaliście, darmo dawajcie") samo doświadczenie dnia codziennego pokazuje, że metoda "co łaska" po prostu działa i wszędzie tam, gdzie Kościół lokalny stoi na porządnym duszpasterstwie radzi sobie nieźle, nawet bez cenników i taryfikatorów. Mieszkam na łączeniu dwóch dużych parafii - i siłą rzeczy jestem niemal codziennym bywalcem obu z nich naprzemiennie. Jedna działa prężnie i ma kasy po kokardę (witrażyki, nowe organy, nowe ławki, ogrzewanie podłogowe i nowa klima), druga ledwo zipie i nie ma na łatanie dachu. Dlaczego? Bo do tej pierwszej nagminnie chodzą ludzie z drugiej, razem ze swoimi portfelami. W tym ja, chociaż terytorialnie należę do drugiej. Jak masz jakość, to i pieniądze się znajdą. Obie parafie startują z tego samego poziomu, kościoły podobnie stare (a raczej młode, mniej niż 40 lat), liczebność podobna, środowisko to samo, obie osiedlowe, wielkomiejskie. W tej drugiej proboszcz próbował głupio ratować sytuację cennikiem za pogrzeby i śluby – i praktycznie przestał odprawiać pogrzeby i śluby (a sąsiednia parafia z niespodziewanych ofiar "pogrzebowych" i "ślubnych" zarobiła na nową klimę).
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.