Jak to wszystko sobie poukładać?

Klaudia Cwołek

|

Gość Gliwicki 06/2024

publikacja 08.02.2024 00:00

Od tego roku Msze Święte w intencji beatyfikacji ks. Franciszka Blachnickiego w Tarnowskich Górach będą połączone ze świadectwami osób, które osobiście poznały założyciela ruchu oazowego.

	Diakonia muzyczna. Diakonia muzyczna.
Klaudia Cwołek /Foto Gość

To już dziesiąty rok Mszy, sprawowanych nieprzypadkowo w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła. – W naszym kościele ks. Franciszek przyjął Pierwszą Komunię Świętą, a po święceniach kapłańskich sprawował Mszę prymicyjną. Dlatego nasza parafia może czuć się wyróżniona, ale też zobowiązana do tego, żeby nieść pamięć o tym wyjątkowym kapłanie oraz pielęgnować całe dzieło, które zapoczątkował – mówi ks. Paweł Kowalik, wikary i zarazem duszpasterz Domowego Kościoła w rejonie tarnogórskim.

Pamięć nieoczywista

Wieczorem 27 stycznia br. oazowicze, głównie z Domowego Kościoła (rodzinnej gałęzi Ruchu Światło–Życie) stawili się w kościele liczniej niż zwykle. Powodów było kilka. Jeden z nich stanowiła troska i gorąca modlitwa za ciężko chorych członków wspólnoty. Drugi właśnie chęć ożywienia inicjatywy Mszy o beatyfikację, na którą ostatnio przychodziło już niewiele osób.

– Wydaje mi się, że ks. Franciszek zaczął nam troszkę powszednieć, a pamięć o nim zaczęła się zatracać. Był czas, kiedy wspominaliśmy go częściej, a teraz jakbyśmy odstawili na półkę. W rejonie tarnogórskim jest ponad trzydzieści kręgów Domowego Kościoła i ciągle dołączają do niego nowe małżeństwa, które nie zawsze są po pełnej formacji oazowej, i mam wrażenie, że czasami niewiele o naszym założycielu wiedzą, nie znają jego wizji. Także nowym osobom, które dołączają do oazy dziecięcej i młodzieżowej warto przypominać, kto jest jej twórcą, komu zawdzięczamy naszą obecność w Ruchu Światło–Życie – wyjaśnia duszpasterz.

Z tą myślą ks. Kowalik zachęcił do dyskusji nad dalszym kształtem comiesięcznych Mszy Świętych.

– W czasie jednego ze spotkań animatorów Domowego Kościoła rozgorzała dyskusja, jaki jest sens podtrzymywania tego zwyczaju i po co w ogóle nam beatyfikacja. Powiedziałem wtedy, że tak naprawdę ks. Franciszek, jak jest już w niebie, nie potrzebuje dla siebie tytułu błogosławionego. Natomiast tej beatyfikacji potrzebujemy my. Nie jest sztuką go beatyfikować i potem schować jego relikwie do szafy, nie o to w tym chodzi. Znaczeniem tego doniosłego momentu jest dostrzeżenie wkładu ks. Blachnickiego w Kościół przez założenie Ruchu Światło–Życie i jego rozwój. Beatyfikacja, o którą się modlimy, to dla nas okazja, by na nowo zainteresować się tym, co głosił, jak żył, jakie idee mu przyświecały. Bo ks. Franciszka nie można odłączyć od Ruchu i Ruchu od ks. Franciszka. Dlatego beatyfikacja to nie tylko moment ogłoszenia błogosławionym, ale kultywowanie pamięci, przekazywanie kolejnym pokoleniom jego nauczania i świadectwa życia – tłumaczy.

Ożywione wspomnienia

Okazało się, że takie postawienie sprawy stało się owocne. – Na tym samym spotkaniu Domowego Kościoła pojawiły się głosy, że przecież niektórzy z członków wspólnoty są żywymi świadkami spotkań z ks. Franciszkiem, niektórzy współorganizowali prowadzone przez niego rekolekcje albo brali w nich udział – mówi ks. Kowalik. − W ten sposób zrodził się pomysł, żeby w ramach Mszy Świętych o beatyfikację dopuścić ich do głosu. Żeby mogli dać świadectwo i podzielić się tym, jakie znaczenie miało spotkanie ks. Blachnickiego w ich życiu. Tak zaczęli do mnie podchodzić ludzie, na gorąco dzieląc się tymi opowieściami. Pomyślałem, że trzeba to przekazywać dalej, póki te osoby są wśród nas. I dzięki nim poszukać także nowych inspiracji dla naszego życia i zaangażowania w ruchu – zaznacza.

Pierwszy świadectwo wygłosił Teodor Niemiec z Tarnowskich Gór-Czarnej Huty. Opowiedział, jak przed wielu laty za namową czy wręcz pod naciskiem przyjaciół wybrał się w kierunku Krościenka na oazę.

− To była taka wielka ściema w moim wydaniu, bo chciałem pojechać na dwa dni, zobaczyć, co tam jest grane, i dalej do Zakopanego. Jak przyjechałem na tę oazę, to w kuluarach dużo mówiono na temat ks. Franciszka – wspominał. To go zaintrygowało, chciał dowiedzieć się więcej, co to za człowiek. I udało się, bo ks. Blachnicki akurat przyjechał z grupą Amerykanów. Mimo że był otoczony oficjalnymi gośćmi, młody Teodor podszedł do niego i od razu powiedział: „Proszę ojca, mam wiele problemów, jak to wszystko sobie poukładać?”. W odpowiedzi ks. Franciszek zostawił kilkudziesięcioosobową grupę i poszedł z nim na spacer. Idąc pod górę, Teodor mówił, co go boli, a ks. Franciszek tylko słuchał. Gdzieś po pół godzinie role się odwróciły i gdy schodzili, mówił już tylko ks. Blachnicki. – Słuchałem, słuchałem, słuchałem i nie wiedziałem, co powiedzieć, takie zrobił na mnie ogromne wrażenie − opowiadał. Gdy zeszli na dół, ludzie byli zdziwieni, jak można było ich tak zostawić. A ten spacer pan Teodor do dziś pamięta jako kluczowy dla jego życia. Uważa, że gdyby nie tamta rozmowa, nie chodziłby do kościoła. – Wielki, znakomity człowiek. Do dzisiejszego dnia wspominam go jako człowieka superbiblijnego − powiedział o ks. Blachnickim.

Wszystkie nasze sprawy

Podczas Mszy w tarnogórskim kościele przed prezbiterium ustawiony został obraz sługi Bożego ks. Blachnickiego. Obok na stoliku leżała nowo założona Złota Księga, do której każdy może wpisać ważną dla siebie intencję. Następna Msza w intencji beatyfikacji i o wysłuchanie odnotowanych próśb i podziękowań odbędzie się 27 lutego br., dokładnie w 37. rocznicę tragicznej śmierci ks. Blachnickiego w Calsbergu w Niemczech.

− Wzorujemy się przy tym na tradycji Mszy Świętych, które są sprawowane 27. dnia każdego miesiąca o 18.00 w kościele Dobrego Pasterza w Krościenku, gdzie znajduje się grób ks. Blachnickiego. W łączności z Krościenkiem zachowaliśmy ten sam termin i godzinę – zapraszamy do nas wszystkich, którzy czują się związani z Ruchem Światło−Życie – zachęca ks. Kowalik.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.