Rozpoczęła się kolejna Operacja MIR: Górskie Bałkany

NINIWA

publikacja 02.09.2022 17:44

Podczas gdy w nocy rowerzyści NINIWA Team rozjeżdżali się już do swoich domów po wyprawie na Nordkapp, piechurzy wczesnym rankiem wylecieli do Czarnogóry.

Rozpoczęła się kolejna Operacja MIR: Górskie Bałkany Pożegnanie uczestników wyprawy w Kokotku. NINIWA

Przed nimi 420 km wędrówki do Medjugorja i… szalony wyścig autostopem do Kokotka. Rozpoczęła się Operacja MIR: Górskie Bałkany.

W środę wieczorem prowincjał polskich oblatów o. Paweł Zając przewodniczył pożegnalnej Eucharystii w kaplicy Świętych Młodzianków przy Oblackim Centrum Młodzieży NINIWA w Kokotku. Po niej 24 piechurów wyjechało na lotnisko w Pyrzowicach, skąd rano odlecieli do Podgoricy, stolicy Czarnogóry.

– Lądujemy, busem lub autostopem udajemy się do miejscowości Kolasin, wyruszamy 420 km pieszo przez rejony: Sinjajevina, Durmitor, Nacjonalni Park Sutlejska, Zelengora, Treskavica, Bjelasnica, Cvrsnica, Mostar. Docieramy do Medjugorja i tam spędzamy jeden dzień. Później jedziemy nad Morze Adriatyckie, tam również zostajemy dzień na plaży. Następnie parami mieszanymi wyruszamy w wyścig autostopem przez Chorwację, Słowenię, Austrię i Czechy – kto pierwszy w Kokotku – nakreśla plan wyprawy pieszej jej lider, o. Dominik Ochlak OMI.

Podobnie jak rowerzyści, także piechurzy w ramach wspólnej Operacji MIR ofiarują trud drogi w intencji pokoju na świecie, szczególnie w Ukrainie.

Cel pieszych wypraw: być silnym i wrażliwym

– Wydaje się, że nie ma tu sprzeczności, a jednak jedno i drugie wymaga pracy nad sobą. Taki cel pieszych wypraw NINIWA Team uświadomiłem sobie w 2019 roku. Wędrówka przez Rumunię pomogła mi odkryć dobroć Boga i Jego piękno, kiedy chłonąc wszystkie karpackie widoki, trudno było oprzeć się geniuszowi Autora. W byciu silnym pomagała droga, to ona ustalała reguły: wymagała, zaskakiwała, zalewała nogi zamieniając się w rzekę, wyczerpywała na ostatnich kilometrach i ujawniała moje słabości – wspomina o. Ochlak jedną z poprzednich wędrówek.

Co jeszcze można przeżyć na wyprawie pieszej? Na przykład nocleg w tartaku gdzieś w Karpatach, wieczorne opowieści wśród mołdawskich winnic czy Msze święte na plaży Czarnego Morza. – A przede wszystkim zobaczyć wewnętrzny świat kogoś drugiego, świat tęsknot i pragnień, i niczego nie przyspieszać… To łączy, a troska o ludzi dodaje delikatności – dodaje lider piechurów.

Piechurzy mają w nogach już 2 tysiące kilometrów

Piesze wyprawy NINIWA Team narodziły się obok wypraw rowerowych i wynikają z zamiłowania o. Dominika Ochlaka do chodzenia. Piechurzy przemierzają drogę na tych samych zasadach co rowerzyści: idą „na wiarę” zwykle ponad 400 km, bez umówionych noclegów, niosąc wszystko na plecach.

Pierwsza wyprawa odbyła się w 2018 roku i prowadziła drogą Świętego Jakuba z Lizbony do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Druga wiodła z Sybina w Rumunii przez łuk Karpat do miejscowości Prymorskie na Ukrainie, mijając wioski w Mołdawii. Podczas trzeciej wyprawy w warunkach epidemii piechurzy przeszli 502 km Głównym Szlakiem Beskidzkim z Ustronia do Ustrzyk Górnych, pokonując polską część Karpat. Zeszłoroczna wyprawa prowadziła przez miasta i wsie Gruzji, a także przez nieprzebyty jeszcze Kaukaz, który przed piechurami odsłonił niesamowite panoramy, przełęcze na wysokościach od 2800 do 3500 m n.p.m. oraz dużo ludzkiej i Bożej dobroci.

Relacje z wyprawy pieszej będą publikowane na stronie NINIWYwww.niniwa.pl – oraz na Facebooku i Instagramie.