Im więcej nici, tym płótno mocniejsze

Mira Fiutak

publikacja 12.01.2022 13:08

Wystawa prac Bożeny Krawczyk "spo-TKANIE" w Starym Opactwie w Rudach, inspirowana osobą i twórczością ks. Krzysztofa Grzywocza.

Im więcej nici, tym płótno mocniejsze	Bożena Krawczyk podczas wernisażu z ks. Janem Rośkiem i Ryszardem Paluchem. Mira Fiutak /Foto Gość

Kilkanaście płócien tkanych ręcznie, w niewielkiej sali pocysterskiego opactwa, same w sobie tworzą już klimat spotkania. Każde z nich zostało opatrzone wybranym fragmentem z tekstów ks. Krzysztofa Grzywocza, cenionego rekolekcjonisty, kierownika duchowego, autora książek, który zaginął w 2017 roku w Alpach. 17 sierpnia wyszedł w kierunku szczytu Bortelhorn i już nie wrócił.

- Te teksty są pierwsze, a praca jest druga - mówi o opisach Bożena Krawczyk. Jest absolwentką Wydziału Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Zajmuje się też fotografią, ale to tkanina stała się materią, przez którą najlepiej wyraża siebie.

Nigdy nie spotkała ks. Grzywocza, ale patrząc na jej prace, trudno oprzeć się wrażeniu, że chociaż nigdy się nie widzieli, to jednak spotkali się.

Tkaniny powstawały na przestrzeni prawie pięciu lat. - Przede wszystkim zainspirowała mnie etymologia słowa "spotkanie", którą przytaczał ksiądz Grzywocz. Kryje ono w sobie słowo "tkanie". Każdy z nas od dzieciństwa aż do ostatniej chwili swojego życia tka to płótno razem z innymi ludźmi, poprzez spotkania, relacje z Bogiem i drugim człowiekiem. Te nici mogą być różne, mogą być brudne, czasem słabe, ale im więcej ich jest, tym płótno jest mocniejsze - wyjaśnia autorka.

Do stworzenia pierwszej pracy, utrzymanej w odcieniach czerwieni, zainspirowała ją konferencja o emocjach. – To było takie wejrzenie do wewnątrz. Zobaczenie, jakie mam emocje, jak je nazywam. Pomyślałam wtedy, że zrobię to też poprzez szycie, poprzez tkanie, że będzie to dobra forma terapii dla mnie. Kiedy słuchałam lub czytałam, natychmiast rodziła mi się myśl, jak mogę przepracować ten temat. I powstawała praca. Wiele zawdzięczam księdzu Grzywoczowi, dzięki tym pracom potrafiłam pewne sprawy w sobie nazwać i uporządkować - wspomina.

Kiedy dowiedziała się o jego zaginięciu, bardzo mocno poruszyły ją słowa, które kiedyś powiedział swojemu bratu: "Szukajcie mnie, a nie mojego ciała". Wtedy powstała tkanina z ciemnym zarysem skały Bortelhornu.

Ksiądz Jan Rosiek, dyrektor Pocysterskiego Zespołu Klasztorno-Pałacowego w Rudach, wspominał pobyty księdza Grzywocza w opactwie na spotkaniach organizowanych tu dla różnych grup. Znali się dobrze jeszcze z seminarium, byli na jednym roku, razem przyjmowali święcenia kapłańskie, widywali się na zjazdach kursowych księży.

Jesienią wystawa Bożeny Krawczyk była prezentowana na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Prace związane z przygotowaniem ekspozycji koordynował dr Ryszard Paluch, który stworzył i prowadzi stronę internetową poświęconą ks. Krzysztofowi Grzywoczowi (www.kskrzysztofgrzywocz.pl).

- Kiedy patrzyłem na te prace, widziałem, że ich przewodnim motywem jest spotkanie, więź. Ksiądz Grzywocz często mówił, że człowiek jest najbardziej wrażliwą postacią, jaką dane jest nam spotkać. Wrażliwą i bardzo kruchą. Patrząc na te prace, myślę, że te delikatne nici, które też mają swoją historię, swoją wymowę, są najlepszym mianownikiem tej prawdy, której uczył nas ksiądz Krzysztof - szacunku do drugiego człowieka, wrażliwego spojrzenia na niego. Sam był przykładem takiego słuchania i takiego spotkania - powiedział Ryszard Paluch.

Nici autorka dostała od swojej mamy, a jej z kolei przekazała przed śmiercią przyjaciółka. Płótna - od swojej przyjaciółki, która też miała je po mamie. Nawet w użytych materiałach zawarty jest element spotkania, przekraczającego pokolenia i czas.

Wystawę prac Bożeny Krawczyk można oglądać w Starym Opactwie do 13 lutego. Później będzie prezentowana u kamedułów w Warszawie i w Czechach.