Nie ma przypadków

Klaudia Cwołek

|

Gość Gliwicki 43/2021

publikacja 28.10.2021 00:00

W ramach cyklu „Śladami pamięci” (cz. 9) o odkrywaniu wielokulturowości, spotkaniach z ludźmi i powstaniu Towarzystwa im. Edyty Stein mówi Sylwin Bechcicki, prezes lublinieckiego oddziału od 1991 roku.

W mieszkaniu przy regale z literaturą steinowską. W mieszkaniu przy regale z literaturą steinowską.
Klaudia Cwołek /Foto Gość

Klaudia Cwołek: Pytając w Lublińcu o Edytę Stein, zazwyczaj można usłyszeć nazwisko Sylwin Bechcicki i rekomendację: „On wszystko będzie wiedział”. Jak zaczęła się Pana przyjaźń z tą świętą?

Sylwin Bechcicki: To był proces. Nie jestem w stanie sobie już teraz odtworzyć, czy na etapie nauki w liceum słyszałem cokolwiek o Edycie Stein, ale nie sądzę, bo to był czas oficjalnej dominacji marksizmu. W czasie studiów na początku lat 70. pisałem pracę o współczesnych kierunkach filozoficznych, więc zetknąłem się także z fenomenologią, której Edyta Stein jest przedstawicielką.

Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.