Miłośnicy nad przepaścią

Szymon Zmarlicki

|

Gość Gliwicki 06/2021

publikacja 11.02.2021 09:16

Odcięte na długie miesiące od źródeł dochodu Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, które zarządza podziemnymi zabytkami UNESCO, walczy o przetrwanie.

Bilet wstępu – długo wyczekiwany, choć i tak niewystarczający ratunek dla spuścizny całych pokoleń gwarków. Bilet wstępu – długo wyczekiwany, choć i tak niewystarczający ratunek dla spuścizny całych pokoleń gwarków.
Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Kiedy 9 lipca 2017 roku ogłoszono decyzję o wpisaniu tarnogórskich zabytków industrialnych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, miasto oszalało z radości. Pozostałości po dawnych kopalniach rud srebra, ołowiu i cynku, wraz z unikatowym systemem gospodarowania wodami podziemnymi, jako 15. w Polsce i jedyny w województwie śląskim podmiot znalazły się w tym elitarnym gronie.

Osiągnięcie było tym bardziej spektakularne, że wpis udało się uzyskać dzięki wieloletnim staraniom małego, lokalnego, wówczas szerzej nieznanego Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, które zarządza obiektami. To też jedyna w kraju organizacja pozarządowa administrująca zabytkiem UNESCO. Teraz stowarzyszeniu grozi upadłość, a wraz z nią utrata szlachetnego tytułu.

Nie możemy zgasić światła

Powód kłopotów finansowych jest oczywisty – pandemia. Ale żeby uzmysłowić sobie skalę problemu, trzeba przyjrzeć się kilku faktom i liczbom. Stowarzyszenie samodzielnie utrzymuje m.in. Zabytkową Kopalnię Srebra, Sztolnię Czarnego Pstrąga czy skansen maszyn parowych niemal wyłącznie ze sprzedaży biletów dla zwiedzających i od lat nie miało trudności z utrzymaniem się. Przed pandemią obiekty te przyjmowały rocznie przeszło 170 tysięcy osób. Jednocześnie organizacja zatrudniała ponad 40 osób i współpracowała z grupą 60 przewodników. Tymczasem w całym ubiegłym roku – poza styczniem i lutym, które są turystycznie sezonem martwym – stowarzyszenie mogło zarabiać w trakcie zaledwie kilku miesięcy, a przez ograniczenia sanitarne i złą prasę, jakiej doczekały się kopalnie w związku z ogromną liczbą zakażeń wśród górników, wpływy ze sprzedaży biletów i tak były dalekie od oczekiwanych. Po okresie drugiego, jesienno-zimowego lockdownu miłośnicy stanęli nad przepaścią. Jak wskazuje Grzegorz Rudnicki, rzecznik prasowy SMZT, organizacja musiała zredukować zatrudnienie, jednak nawet niedziałająca i nieodwiedzana przez turystów kopalnia generuje koszty związane z utrzymaniem i wymaga obsługi przez wyspecjalizowaną kadrę górniczą. – Nie możemy po prostu zgasić światła i wyjść. Trzeba pompować wodę, monitorować wentylację, prowadzić dozór techniczny, bez którego niemożliwe byłoby wznowienie ruchu turystycznego – tłumaczy Grzegorz Rudnicki. Opuszczenie podziemi postawiłoby obiekt w stan zagrożenia i w konsekwencji mogłoby skutkować usunięciem z listy UNESCO. Co więcej, zaprzestanie skomplikowanego gospodarowania wodami podziemnymi stanowiłoby niebezpieczeństwo dla okolicznych systemów kanalizacyjnych.

Patroni poszukiwani

Mimo odmrożenia wraz z początkiem lutego części branż związanych z kulturą zarządcy tarnogórskich obiektów UNESCO stanęli w obliczu nieprecyzyjnych przepisów i niejasnego stanowiska sanepidu, o jakie sami się zwrócili. Formalnie stowarzyszenie nie prowadzi bowiem muzeum, a zabytkową kopalnię czy sztolnię trudno było umiejscowić w rządowym wykazie placówek, które mogły wznowić działalność. Chociaż nawet w normalnych warunkach luty był najmniej dochodowym miesiącem z całego roku, od ogłoszenia przez rząd decyzji o poluzowaniu restrykcji telefony w kopalni urywały się od zapytań ze strony osób zainteresowanych zwiedzaniem. Ostatecznie obiekty udało się otworzyć 6 lutego przy zachowaniu reżimu sanitarnego. Jednak to nie spowodowało zmiany statusu finansowego stowarzyszenia, co zresztą już wcześniej było wiadome. – Kończą nam się oszczędności i za chwilę zabraknie pieniędzy na utrzymanie. Potrzebujemy środków na już, bo stoimy pod murem. A turystyka nie odbuduje się w jeden dzień czy miesiąc, na to potrzebne będą lata. Na razie dążymy do tego, żeby nie być na większym minusie niż obecnie – mówi Rudnicki. Bieżącym rozwiązaniem nie jest też propozycja utworzenia wspólnej instytucji kultury wraz z miastem, powiatem i województwem, bo dotyczące tego ustalenia są w bardzo początkowej fazie, a cała procedura może zająć nawet ponad rok. Aby przetrwać, Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Tarnogórskiej zmuszone było więc zaapelować o pomoc i uruchomiło internetową zbiórkę w serwisie Patronite. W akcję wsparcia organizacji włączyli się znani w regionie artyści, aktorzy, ludzie kultury i sztuki. Ponadto zainteresowani eksploracją tarnogórskich podziemi mogą wykupować vouchery, które do końca roku, w dowolnym momencie, będą wymieniane na bilety wstępu.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.