To może pomóc nam przejść ten trudny czas

Mira Fiutak Mira Fiutak

publikacja 02.05.2020 11:43

O nabożeństwie Drogi Światła i przeżywaniu tajemnicy wielkanocnej mówi ks. prof. Jan Kochel z Uniwersytetu Opolskiego, twórca Szkoły Słowa Bożego.

To może pomóc nam przejść ten trudny czas Ks. prof. Jan Kochel. Klaudia Cwołek /Foto Gość

Mira Fiutak: Czy można powiedzieć, że nabożeństwo Drogi Światła jest dopełnieniem albo kontynuacją nabożeństwa Drogi Krzyżowej?

Ks. prof. Jan Kochel: Jak najbardziej, bo tajemnica paschalna to jest tajemnica męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Jej pierwsza część to Droga Krzyżowa, a dopełnieniem jest Droga Światła, czyli spotkania ze Zmartwychwstałym. To jakby dwa etapy tej jednej drogi paschalnej.

Ten pierwszy jest nam dobrze znany, często rozważamy stacje Drogi Krzyżowej. Drugi zdecydowanie mniej. Czym jest nabożeństwo Drogi Światła?

Nasza polska pobożność jest bardzo pasyjna, skupiająca się na doświadczeniu cierpienia, męki. Natomiast mało jest w nas pobożności wielkanocnej, radosnej, otwartej na tajemnicę życia i światła. To wynika troszkę z naszej mentalności czy utrwalonej pobożności. W przełomowych okresach historii naszego narodu często eksponowana była właśnie ta pobożność związana z Drogą Krzyżową i cierpieniem.

W okresie Wielkiego Postu mamy wiele nabożeństw, a po zakończeniu Triduum Paschalnego, można powiedzieć, że w Kościele zapada cisza. Nie ma nabożeństw związanych z radością wielkanocną. Brakuje nam tego doświadczenia przeżycia tajemnicy wielkanocnej. Droga Światła to bardzo proste nabożeństwo, a zarazem niezwykle bogate w treść. Jego istotą jest rozważanie tych fragmentów Pisma Świętego, które mówią o spotkaniach Pana Jezusa z różnymi osobami.

To może pomóc nam przejść ten trudny czas   Właśnie kończy się Tydzień Biblijny. W ramach liturgii rozważane były stacje Drogi Światła. Henryk Przondziono /Foo Gość

Właśnie w Tygodniu Biblijnym prowadził Ksiądz w internecie rozważania w oparciu o to nabożeństwo.

Z taką propozycją wyszedł ks. Artur Sepioło razem ze Szkołą Nowej Ewangelizacji - by w tych dniach w ramach liturgii domowej rozważać właśnie Drogę Światła. Musiałem dokonać wyboru i spośród czternastu stacji zaproponować siedem.

Które?

Pierwszą, czyli spotkanie z Matką Bożą. Nie mamy w Piśmie Świętym wzmianki o tym, że Pan Jezus po zmartwychwstaniu spotkał się ze swoją Matką, ale jest wiele potwierdzeń tej intuicji Kościoła, chociażby u św. Ignacego Loyoli czy Jana Pawła II. Przekonanie, że skoro spotkał się z 500 braćmi równocześnie i wielu innymi, to dlaczego miałby nie spotkać się z Matka Bożą. Wybrałem też spotkanie z Marią Magdaleną. Ta postać jest niezwykle eksponowana w tajemnicy paschalnej, pojawia się we wszystkich Ewangeliach. Dalej spotkanie ze św. Piotrem, z uczniami idącymi do Emaus, Tomaszem, Jakubem. I trzeba zaznaczyć, że nie chodzi tu o jednego z apostołów, ale Jakuba, „brata Pańskiego”, czyli krewnego Pana Jezusa, który był pierwszym biskupem Kościoła w Jerozolimie. A na koniec spotkanie ze św. Pawłem, bo nie wyobrażam sobie dobrego rozumienia tajemnicy paschalnej bez teologii św. Pawła.

O Drodze Światła w czasie epidemii, na następnej stronie:

Droga Światła to nie jest nowe nabożeństwo.

Znane jest od dawna. Pierwszym jego promotorem był św. Ignacy Loyola w swoich "Ćwiczeniach duchownych", szczególnie w czwartym tygodniu, kiedy rozważa się tajemnice zmartwychwstania. Potem przez wieki zostało ono zapomniane, a na nowo odkryte w roku 2000, roku jubileuszowym. Wtedy papieski komitet tych obchodów opublikował oficjalny dokument "Jezus Chrystus, jedyny Zbawiciel świata, wczoraj, dziś i na wieki", w którym przywrócono to nabożeństwo. Najpierw w środowisku rzymskim, a stamtąd głównie przez duszpasterstwa akademickie dotarło do wielu krajów Europy. Od tego czasu było obecne też u nas w różnych - można powiedzieć - elitarnych grupach, ośrodkach akademickich i młodzieżowych. Propagowali je też niektórzy biskupi - obecni abp Grzegorz Ryś i abp Marek Jędraszewski. Kościół oficjalnie potwierdził też to nabożeństwo poprzez Papieski Komitet i Dyrektorium o Pobożności Ludowej i Liturgii nr 153 oraz zachęca do niego, żeby ludzie na nowo odkryli tajemnicę wielkanocnej radości.  

W tym roku przeżywamy te treści w szczególnej sytuacji. Jakich nowych akcentów nabiera to nabożeństwo dla nas w tym momencie?

Na pewno mamy obecnie więcej czasu na refleksję, głębsze zastanowienie się nad sobą i tajemnicami wiary. A to jest szansa, żeby zatrzymać się nad swoją wiarą, słowem Bożym, symboliką światła, które odgrywa bardzo dużą rolę w tym nabożeństwie. Tak jak w Drodze Krzyżowej eksponowany jest krzyż, tak w Drodze Światła - paschał. Po to, żeby na nowo odkryć słowo Boże, które oświetla nam drogę, ale też Światłość prawdziwą, samego Chrystusa. On jest dla nas światłem, które pomaga nam odkryć samych siebie; to, kim jesteśmy. Chrześcijanie, postępując w tym Chrystusowym świetle, stają się dla dzisiejszych niewierzących, można powiedzieć neopogan, jakby źródłem światła w świecie. Trwając w tej świetlistej zbroi, którą otrzymujemy od Chrystusa, oczekujemy na Jego przyjście.

W takich mrocznych czasach, w których teraz jesteśmy, kiedy wielu ludzi boi się o przyszłość, potrzebujemy właśnie takiego błysku światła. Żeby rozświetliło te nasze mroki, pokazało jasność w ciemnym tunelu i rozbudziło nadzieję. Myślę, że Droga Światła jest doskonałym narzędziem, aby pomóc ludziom przejść przez ten trudny czas. Poprzez wsłuchiwanie się w Boże słowo, odkrywanie nadziei i tego, co Chrystus nam przynosi, czyli zwycięstwa nad złem.

O duszpasterstwie w ostatnim czasie, na następnej stronie:

Rozważania nagrywane były w pustym kościele. To jeden z aspektów duszpasterstwa w czasie epidemii.

Bardzo przeżyłem tegoroczne Triduum Paschalne, kiedy odprawialiśmy je w naszym dużym kościele. Zupełnie pustym, tylko sami kapłani. To było bardzo trudne doświadczenie. Przez całe moje kapłaństwo, a to już ponad 30 lat, nigdy nie miałem przerwy w pracy duszpasterskiej. Chociaż pracuję jako naukowiec, ze studentami, zawsze byłem w parafii, szukałem kontaktu z wiernymi. Ten ostatni czas był dużą próbą, ale też szansą na odkrycie nowych form relacji. Szansą na osobiste pogłębienie swojej wiary, ale też wyzwaniem, żeby nie poprzestać na internetowych przekazach. A jest takie niebezpieczeństwo.

Zastanawialiśmy się, jaka będzie frekwencja na Mszy św. po tych 6 tygodniach przerwy. W naszym kościele może modlić się jednocześnie aż 100 osób. Na pierwszej Mszy św. było dokładnie tyle, ale na kolejnych coraz mniej. Na razie ludzie jeszcze obawiają się przyjścia do kościoła, ale to też sygnał, że dla wielu naszych wiernych ta sytuacja może być okazją do łatwego dyspensowania się od pełnego udziału w Mszy św. Jest pewien niepokój i naszym zadaniem jest przypominać, że żywy Kościół jest wtedy, kiedy jest pełne uczestnictwo w sakramentach i wspólnocie wiary. Tak jak czytamy w Dziejach Apostolskich, "trwali oni w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach". Te cztery znamiona Kościoła pierwotnego są nieodzowne do tego, żeby był on żywy. Nie da się tworzyć żywego Kościoła poprzez internet, to jest tylko narzędzie, przekaźnik.

W tym czasie może bardziej zdaliśmy sobie sprawę z tego, jak ważny jest ten element wspólnoty?

To jest też wezwanie, żebyśmy na nowo popatrzyli na siebie i uczyli się bycia ze sobą. Ksiądz Blachnicki zawsze powtarzał, że Kościół to jest wspólnota wspólnot. Jeśli są one żywe, wtedy żywy jest też Kościół. Jeśli kapłani potrafią współpracować z różnymi grupami w parafii, to jest ona żywa. W tym momencie mamy szansę odkrycia na nowo wspólnot w parafii. Tak jak rodziny odkryły na nowo domowy Kościół - piękno bycia ze sobą w tajemnicy wiary, wspólnej modlitwie, czytaniu Pisma Świętego. I tutaj także pojawia się ważna rola kapłanów. Polegająca na tym, żeby bardziej wyjść do tych rodzin.