publikacja 29.02.2020 18:08
Wielkopostny dzień skupienia dla księży w Gliwicach. O współpracy świeckich i duchownych mówił Aleksander Bańka.
Za tydzień odbędzie się kolejny wielkopostny dzień skupienia dla księży. Mira Fiutak /Foto Gość
Spotkanie rozpoczęło się modlitwą w katedrze - rozważaniem Drogi Krzyżowej i adoracją Najświętszego Sakramentu. Konferencję wielkopostną dla księży wygłosił ks. Rudolf Halemba, diecezjalny ojciec duchowny. W dniu skupienia uczestniczyli również biskupi Jan Kopiec i Andrzej Iwanecki.
Druga część spotkania odbyła się w Centrum Edukacyjnym im. Jana Pawła II. Tam o różnych aspektach współpracy świeckich i duchownych mówił dr hab. Aleksander Bańka, filozof i politolog z Uniwersytetu Śląskiego, świecki lider Centrum Duchowości Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Katowickiej.
Rozpoczął swoje wystąpienie od pytania, które w kuluarowych rozmowach zadawali sobie uczestnicy ubiegłorocznego Kongresu Nowej Ewangelizacji w związku z filmem Tomasza Sekielskiego o pedofilii w Kościele: "Jak na to reagować?". Postawili sobie wtedy trzy założenia: afirmować miłość do Kościoła, głosić z mocą Ewangelię i budować braterstwo. Jak zauważył prelegent, to też dobra perspektywa dla układania współpracy świeckich i duchownych.
- Klerykalizm to toksyczny sposób myślenia o sobie nawzajem - powiedział Aleksander Bańka. Mira Fiutak /Foto GośćPrzypomniał słowa papieża Franciszka, mocno akcentujące to, że nadchodzi w Kościele, a właściwie już jest, czas osób świeckich. W związku z tym potrzeba też więcej uwagi w układaniu ich współpracy z księżmi, bez wchodzenia sobie wzajemnie w kompetencje, ale wspierając się w głoszeniu Ewangelii.
Dobrym punktem do takiej refleksji jest spojrzenie na Kościół jako Ciało Chrystusa. - Ten obraz, w jego najwcześniejszym kształcie, jest skupiony na relacyjności, na więzi. Poszczególne członki tego Ciała nie są w relacji współzawodnictwa, ale komplementarności. To znaczy, że nasze kompetencje w tym Ciele muszą się dopełniać - stwierdził A. Bańka.
Na wstępie zaznaczył, że powołanie do głoszenia Ewangelii nie wynika z obranej drogi życiowej, ale z samego faktu chrztu świętego. I po formacji, którą otrzymaliśmy, jesteśmy w sposób oczywisty zaproszeni do głoszenia Chrystusa. Ważną przeszkodą na tej drodze jest klerykalizm, co również często podkreśla w swoim nauczaniu papież Franciszek. - To jest coś, co naszą misję głoszenia, zarówno świeckich, jak i duchownych, bardzo mocno uszkadza, bo klerykalizm to toksyczny sposób myślenia o sobie nawzajem - powiedział.
Z jednej strony świeccy przenoszą na księży swoje oczekiwania, żeby ci byli doskonali i pracowali ponad miarę. Z drugiej strony księża nie traktują świeckich jak partnerów we wspólnym działaniu.
- Często jako świeccy podłączamy się pod takiego "wszystkorobiącego" księdza i efekt jest taki, że kiedy on odchodzi z parafii, grupa rozpada się. Mamy wobec księży idealistyczne oczekiwania, a oni z kolei myślą: "Nie mogę zawieść, nie mogę pokazać słabości". To musi pęknąć. Z drugiej strony klerykalizm to coś, co wielu księży oferuje świeckim jako styl funkcjonowania. Co powoduje, że nie są tratowani jako równorzędni partnerzy i osoby kompetentne, ale z podejrzliwością - powiedział.
Kolejny wymiar tego samego problemu to relacje między księżmi. - Nierzadko obciążone wielkim cierpieniem, lobbingiem, brakiem zrozumienia, budowania wspólnoty kapłańskiej - wymieniał prelegent.
Spotkanie rozpoczęło się modlitwą w katedrze. Mira Fiutak /Foto GośćWspólne działanie w Kościele wymaga wzajemnego mądrego zaufania w kompetencje obu stron. - Jako świeccy mamy pozwolić księżom być księżmi, a oni nam rozwijać te kompetencje, które mamy. Musimy wzajemnie się w tym wspierać, inaczej nie pociągniemy tego razem. Trzeba mieć świadomość, że pewne obszary są dziś już niedostępne dla duchownych ze względu na uprzedzenia, stereotypy, hejt czy agresję, obecne w tych środowiskach - zauważył.
Odnosząc się do kryzysów w kapłaństwie i nadużyć w Kościele, stwierdził: - To, że księża upadają, to nie jest żaden powód do satysfakcji dla świeckich. To jest nasz wspólny ból. I chcemy, jako świeccy, nosić brzemiona duchownych, tak jak oni noszą niejednokrotnie nasze brzemiona. Muszę mieć wrażliwość na ich problemy. Jako świecki mieć w sercu przestrzeń dla tego, co głoszą, i tego, z czym się zmagają, z czym sobie nie radzą. Bo to jest jeden z wymiarów braterstwa. I to jest coś, co musimy sobie dać nawzajem - najpierw na poziomie ludzkim, a potem chrześcijańskim - zaznaczył. To z kolei jest fundament, od którego należałoby rozpoczynać jakąkolwiek współpracę.