Iskierki przyjaźni

Szymon Zmarlicki

|

Gość Gliwicki 49/2019

publikacja 05.12.2019 00:00

Ze swoim sztandarem stoją skromnie, choć dumnie. Gdy zaczynają śpiewać, ich donośny głos dociera do najbardziej niedostępnych zakamarków kościoła i… duszy. Z okazji ich święta odwiedzamy marianki z parafii Chrystusa Króla w Świerklańcu.

▲	Dziewczyny ubrane w „spersonalizowane” koszulki na jednej  ze zbiórek w swojej salce. ▲ Dziewczyny ubrane w „spersonalizowane” koszulki na jednej ze zbiórek w swojej salce.
Szymon Zmarlicki /FOTO GOŚĆ

Sobota, godzina 10. Jak co tydzień o tej porze przy kościele w Świerklańcu zjawia się tłumek dziewczyn. Niektóre przychodzą same, inne podwożą rodzice. Przez ostatnie tygodnie marianki głównie ćwiczyły obchody uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, bo 8 grudnia jest jednocześnie świętem Dzieci Maryi.

Podział funkcji na Mszy św., nauka piosenek, omawianie medalików, jakie otrzymają – przecież wszystko musi wypaść doskonale! A od kolejnej soboty marianki wrócą już do swoich zwykłych spotkań. Znakiem rozpoznawczym Dzieci Maryi jest sztandar, przy którym dumnie stoją na nabożeństwach maryjnych i świętach, a także zawieszone na szyi cudowne medaliki według wzoru przekazanego św. Katarzynie Labouré w prywatnym objawieniu Matki Bożej w 1830 roku.

Kolory wstążek, na których zawieszone są medaliki, nie służą jedynie do ozdoby, ale wskazują zajmowany stopień w hierarchii wspólnoty. Najmłodsze dziewczynki, które wstępują do grupy i po raz pierwszy składają przyrzeczenia, otrzymują medalik na różowej wstążce. Po roku dostają żółtą, a później zieloną. Błękitna oznacza kandydaturę do posługi animatorki, a gdy zostaną animatorkami, noszą granatową wstążkę.

Na fejsie i z palmą

To jedna z prężniej działających wspólnot Dzieci Maryi w naszej diecezji. Niestety zdarza się, że w niektórych parafiach takie grupy rozpadają się albo wcale ich nie ma, tymczasem w Świerklańcu liczba marianek od kilku lat rośnie i obecnie wynosi 21. Poza okresami przygotowań do ważnych uroczystości dziewczyny co sobotę spotykają się w swojej salce przy parafii, gdzie zawsze towarzyszy im figura Matki Bożej. Każda zbiórka ma swój temat. – Na początku roku szkolnego wymyślamy, o czym chcemy przygotowywać konspekty. W tym roku prowadzimy zajęcia o sakramentach. Rozmawiamy, pogłębiamy swoją wiedzę na dany temat – tłumaczy Karolina, która marianką została już ponad 10 lat temu, a od kilku lat jest jedną z czterech animatorek grupy.

Ale dziewczyny nie zamykają się tylko w czterech ścianach, bo są znane z wielu innych aktywności. Słyną ze śpiewania i założyły nawet zespół muzyczny, który nazwały z angielska Maria’s Children Music. Często organizują koncerty, na przykład z okazji wspólnie obchodzonego Dnia Mamy i Taty albo kolędowy w święto Trzech Króli. Regularnie nagrywają też piosenki i publikują je na swojej stronie na Facebooku. Profile w mediach społecznościowych to też dobra przestrzeń do rozpowszechniania działalności wspólnoty, a przy tym – do ewangelizacji.

– Zawsze staramy się stworzyć coś nowego, fajnego. Na przykład przed ostatnią Wielkanocą zrobiłyśmy dwumetrową palmę, a na nowy rok – kalendarze. Ręcznie malowane koszulki to też owoc naszej niedawnej pracy. Mamy dużo wyjazdów, m.in. na pielgrzymkę Dzieci Maryi na Górę Świętej Anny, w wakacje na diecezjalne rekolekcje, a co pół roku na dekanalny dzień wspólnoty – opowiada Karolina.

Być jak Maryja

Najmłodsza w grupie Gosia ma osiem lat, chodzi do drugiej klasy podstawówki i od roku należy do Dzieci Maryi. – Moja mama była marianką i ja też zawsze chciałam – odpowiada nieśmiało na pytanie o to, jak nią została. Przyznaje, że najbardziej lubi śpiewać, dlatego dołączyła również do zespołu muzycznego. Z kolei nieco starsza Paulina przyszła do wspólnoty już dwa lata temu. – Możemy zawsze podzielić się tym, co robiłyśmy w trakcie tygodnia, i porozmawiać o wszystkim – zauważa.

– Lubię przychodzić na spotkania, bo zawsze dowiadujemy się czegoś nowego o Maryi. Bardzo chciałabym być jak Maryja i być dobra jak Ona. Przychodzę tutaj nie tylko dla zabawy, ale też chcę zdobywać wiedzę – podkreśla Ola. – Na każdej zbiórce przekazujemy sobie „iskierkę przyjaźni”. Ona symbolizuje to, że jesteśmy tutaj zgranymi przyjaciółkami – dodaje Amelia. Jedną z bardziej doświadczonych marianek, która nie jest jeszcze animatorką, jest 12-letnia Nadia, marianka od czterech lat. – Mamy tutaj bardzo fajną atmosferę, taką rodzinną. Kiedy rozmawiamy, można wszystko powiedzieć i nie trzeba się niczego bać – mówi, podkreślając, że wspólnota stwarza jej przestrzeń do duchowego rozwoju.

Przykład z domu

– To grupa bardzo dynamiczna i żywiołowa, co jest największą zasługą animatorek i ich osobowości. Oczywiście, jak w każdym przypadku, wspólnota miała swoje wzloty i upadki. Czasami któreś z dziewczyn odchodziły, wykruszały się, ale potem przychodziły nowe i wszystko odżywało. Najbardziej atrakcyjna jest dla nich forma spotkań, bo są zabawy i śpiewy, a przy okazji także katecheza i słowo Boże. Jest wiele propozycji i aktywności, a to przyciąga – przekazuje ks. Rafał Szot, proboszcz parafii Chrystusa Króla w Świerklańcu i opiekun Dzieci Maryi.

Pierwsza wspólnota marianek powstała w parafii w 1978 roku, a efekty jej działalności widać nawet dzisiaj. Jak podkreśla duszpasterz, w formacji dziewczyn bardzo ważne jest zaangażowanie osób świeckich. – Wiele z nich – zwłaszcza animatorki – jest wychowanych w duchu Dzieci Maryi. Nie bez znaczenia jest również klimat domu rodzinnego, bo są to rodziny bardzo pobożne i zaangażowane w życie parafii i Kościoła. To wszystko ma później przełożenie na postawę dziewczyn – tłumaczy.

Same animatorki, które do swojej roli przygotowywały się na specjalnym szkoleniu, przyznają, że na spotkaniach starają się przekazywać duchowe treści, tak aby młodsze marianki wynosiły z nich wartościowe doświadczenia. Tworzenie konspektów zbiórek i wyszukiwanie nowych, ciekawych pomysłów zabiera nieco czasu, ale obowiązkami animatorki dzielą się po równo i solidarnie przyznają, że żadna z nich nie jest lepsza czy gorsza.

Ministranci? To nie dla nas…

Pytane, czy gdyby mogły zostać ministrantkami, to porzuciłyby Dzieci Maryi, marianki zgodnie odpowiadają wielkim oburzeniem. Dziewczyny zaczynają przerzucać się argumentami za wyższością swojej grupy nad chłopakami – są grzeczniejsze i głośniej śpiewają, mocno zżyły się już ze sobą, więc nie wstydzą się rozmawiać o „dziewczyńskich” sprawach, a przede wszystkim – bardzo kochają Maryję. Brzmi przekonująco, a dla krnąbrniejszych ministrantów ta krótka, choć słuszna „litania” nieraz może być wyrzutem sumienia.•

Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.